Forum Ogrodnicze Oaza

O matko, jaki piękny!

Prawda, że piękny? A raczej piękna, bo to ona, cytryna Na wiosnę będę pewnie przycinać, więc jakby co, to daj znać

Serio, mogłabyś? Ale by było fajowo, ależ się cieszę! Dzięki wielkie!

A to moja zeszłoroczna cytrynka

A jak zimujesz cytrynę?

Moja cytryna już ze dwa tygodnie temu wniesiona - stoi w kuchni, gdzie jest relatywnie chłodno (nie grzejemy jeszcze kaloryferami ciepło z kominka do kuchni dochodzi tylko pośrednio) - i widno, bo przy samych drzwiach tarasowych. Mimo to opada jeden liść po drugim. No może nie w tempie tych na dworze - ale zawsze. Również spadł jeden z dwóch zawiązanych owocków. Niebawem będę też myśleć o pryskaniu owadobójem jakimś - tarczniki z pewnością już ostrza zęby.
Dziś będąc w LM w całkiem innej sprawie doznałam zawrotu głowy - cytrusowego zawrotu głowy, kilkanaście odmian, z zawiązanymi owockami, niektóre (dla mnie) nader egzotyczne. Wszystkie w jednej cenie - ale nie chodzi o to, że drogo, tylko gdy pomyślałam resztką przytomności, że pewnie u mnie i tak nie przeżyją... trzy kroki wstecz. Ale może ktoś z większym cytrusowym potencjałem...

Jaki gigant z własnego "chowu"? Podziwiam

Stalewiak, piękna Skierniewicka Bo to ona, prawda? Najwspanialsza jest skórka, która swój cudowny aromat zawdzięcza genom cytrona.

Krysiu, cytrusy zimuję gdzie tylko się da i niestety nie są to optymalne warunki, czyli jasno i chłodno.

Jak to dobrze Łatko, że dopiero dzisiaj przeczytałam Twój post, choć niestety w sobotę będę koło LM Jeśli cytryna nie ma za ciepło i światła też sporo to mogą być tylko dwie przyczyny opadania liści - za mokro, ewentualnie za sucho. Ale raczej ta pierwsza opcja. Teraz, w okresie spoczynku cytrusów ziemia w pojemniku może być jedynie lekko wilgotnawa. Dzisiaj właśnie był dzień podlewania i widocznie za wcześnie, albo za dużo, bo słyszę, jak co jakiś czas opada listek. Jednak przy takiej ilości donic nie sposób nad tym zapanować. No może sposób by był, ale ja nie potrafię... a może mi się nie chce

Runko, to cytryna Skierniewicka lub jak ktoś woli Ponderosa Stalewiaka

A to mój dzisiejszy zbiór - limonki, cytryna Lunario, kalamondyna i faustrime

Mniam, mniam, aż ślinka cieknie.

Oj, żebyś wiedziała Krysiu, pyszne są Smak o wiele lepszy od sklepowych, ale trochę za późno zerwałam limonki. Jak zaczynają wybarwiać się na żółto, to tracą ten swój charakterystyczny limonkowy aromat.

Moja Kalamondynka ma kwaśne owocki. Zastanawiam się czy to norma? Ale i tak cieszy mnie jej owocowanie, choć zimową porą tworzy tego na sobie niewielkie ilości.

Tak, kalamondyna jest kwaśna, bardzo kwaśna, ale je się ją wraz z... słodziusieńką skórką i wtedy jest pyszna

Przeczytałam cały wątek , sporo się dowiedziałam, ale mam też pytanie. Dostałam miesiac temu kalamondynę w doniczce . Miała 3 owoce. Teraz został już jeden. Zakwitło też kilka kwiatków, ale żaden nie byl żeński (brak słupka wśród pręcików). Co należy zrobić , żeby były właśnie te żeńskie dające owocki.
Pozdrawiam
adnawka

Jeśli twoja Kalamondynka posiadała owoce, to ja bym się nie przejmowała. Moja kalamondyna też wytwarza owoce i niczego na niej nie ruszam, nie zapylam, ona sama tworzy własne owoce które potem dojrzewają na drzewku w domowych warunkach.

To dobrze. Będę czekała na kwiatki dające owocki.
Pozdrawiam

Magdo, jeśli tu zaglądasz, podnieś mnie na duchu i napisz, ze moja wygnana z tarasu i prawie pozbawiona słonka cytryna zaaklimatyzowała się w kuchni i najgorsze ma za sobą.






W każdym razie przestała zrzucać liście, tfu, tfu...

aniu to pączek kwiatowy?
ja mam cytryny z pestek z zeszło rocznego siewu ale pewnie nigdy nie zakwitną


próbowałam też ukorzenić awokado ale sie nie udało...

Agnieszko, tak, pojawiło się kilka malutkich pączków kwiatowych- aż się boje na nie patrzeć, bo często spadają, nawet się nie rozwinąwszy. A dla mnie cytrusy = cudowny, niesłychany, jedyny w swoim rodzaju zapach. Nawet jeden malutki, rozwinięty kwiatek pachnie tak, ze jestem w stanie go poczuć swoim wpół martwym nosem.
I budzą się wspomnienia...

Ja się słabo znam na uprawie doniczkowych (zresztą na jakiej uprawie się znam? ), lecz podobno te hodowane z pestek potrzebują kilkunastu lat (albo więcej) by zakwitnąć. Ale (też podobno) nadają się na podkładki do szczepienia (jak ktoś umie się bawić w takie gry )
Ale kwitną nawet małe cytryny skierniewickie. Można kupić niedrogo w zwykłych marketach od czasu do czasu.