Forum Ogrodnicze Oaza

Jak to się dzieje,sasanka w Polsce jest pod ochroną,a rośnie ona w prawie każdym ogrodzie. Nie widziałem
sasanek na naturalnym stanowisku, chętnie bym zobaczył.Z powodu tej ciekawości,wymyśliłem,a by na brzegu
zaprzyjaźnionego lasku, wysiać sasanki.Nasiona zaczynają dojrzewać,więc pora odpowiednia.
Każdy ma jakiś znajomy lasek,do którego chodzi na spacer,zbiera grzyby itp.Proponuję,aby każdy,kto może,
wysiał na brzegu lasu,nasiona sasanek.Można przysypać nasiona ziemią,można puścić z wiatrem,zawsze coś
urośnie.
Córka kupiła mi rower,jeździć każe dla zdrowia,ładuję jakieś zielska do koszyka i jadę wzdłuż lasu.
Wysadziłem irysy florentyńskie,kaliny,wysiałem tysiące nasion lilii,woskownicę, - myrica carolensis,
różowiec,konwalie pełne,kilkanaście pozycji rożnych roślin.Niedługo dojrzeją orliki, w dzieciństwie,
spotykałem w lesie w Wałbrzychu.Po orlikach,dyptamy,których naturalne stanowiska są podobno w okolicach
Włocławka.
Może,wypada założyć klub pozytywnych zaśmiecaczy? Dlaczego w lasach naszych,rosną tylko opony,butelki,
stare telewizory i części z kradzionych samochodów? Niech kwitną kwiatki,tysiąc kwiatków na tysiąclecie.

Pomysł godny nagrody, Mirzanie!

Oczami wyobraźni widzę już naszych prapraprawnuków wśród ukwieconych lasów

Pięknie by było,jeśli znajdą się chętni. Jednak łatwiej przez okno wyrzucić puszkę po piwie,
niż garść nasion.Aronii nie ma w naszych lasach,a ptaszyska chętnie by ją jadły i rozmnażały.
Może ktoś podpowie,co warto wprowadzić do lasku?

Mirzan, brawo!
Kiedyś spotkałam się z podobną akcją. Niestety nie w Polsce. Tam z kolei akcję prowadzono w mieście. Na zaniedbane trawniki i podwórka rzucano garść nasion kwiatów.
A sasanki widziałam w lesie w okolicach Kętrzyna

świetny pomysł, gratulacje!

W ramach dokarmiania ptaków na pobliskich ugorach sieje słoneczniki i gorczyce. Słoneczniki dają sobie rade. same się też rozsiewają. Tzn ptaki jak wydziobują to nie robią to starannie i część spada im na ziemię. Trochę marnie rosną, ale takie małe też są ładne.

violad wrote: Podobne akcje już kilka/naście lat temu przeprowadzał duet Kwiatuchi (wyguglać sobie proszę ) Początki były mocno konspiracyjne, tworzyli i podrzucali "kwiatkowe bomby" na różnych nieużytkach miejskich, w parkach, skwerach. Teraz prowadzą oficjalne akcje ogrodniczo-edukacyjne. Fajna idea, tylko trzeba z pomyślunkiem, żeby nie wprowadzać nasion roslin inwazyjnych, które potem wypierają nasze rodzime.

O tych bombach,czytałem. Ukwiecają ludziom wypielęgnowane trawniki,co raczej nie ma szans.
Właściciel czeka z całą artylerią na mlecz,to poradzi sobie również z kwiatkami.
Podsadzałem już pierwiosnki kolorowe,tam gdzie są tylko żółte. Bulwy obrazkowatych i inne rośliny.
Wszystko dziki zżarły,nie dopuszczają obcych.W planie mam aronie,jagodę kamczacką,aktinidie.
Jeździć się nie chce, 10 minut pedalenia,pod górkę.

Parę garści trąbek wysiane.

Też czytałam o kwiatowych bombach i byłam sceptyczna - widzę zasadniczą różnicę między taką akcją w mieście i poza nim. Udało mi się zarazić męża pomysłem i jutro jedziemy pod las posadzić róże multiflory, które dotąd czekały (bezskutecznie) aż nauczę się okulizować I tak już tylko męczą się w doniczkach

Ja tam regularnie sadzę na trawniku

mirzan wrote: Och, to szkoda tych trąbek , bo jeśli są tam dziki, to ich nadzwyczajny węch naprowadzi w pierwszej kolejności na lilie.
Są ich przysmakiem!!
W moim ogrodzie właśnie lilie, no i wiadomo ich sąsiedztwo, poszły na pierwsze danie
Na drugie tulipany, a na przystawkę krokusy.

Nasadziłam sporo narcyzów i zimowitów - z uwagi na zawartość silnych trujących związków, tych nie tykają!