Forum Ogrodnicze Oaza

Beatko to właśnie dziś jest ten dzień, który trzeba świętować. Wczoraj już nie ma i nie będzie, a jutro to zagadka. Jak śpiewa Kaja; "...to dobrze jeśli zechce przyjść...".

Ja się jutro spodziewam prezentów Walentynkowych. 50 kg. ziemi do wysiewu i jakiejś bajeranckiej konewki

Całkiem fajne to święto ale dla młodych.
Trochę na pokaz ale i po to by w świecie iluzji i pokolenia asertywnych, świetnie wykształconych i zarabiających, przypomnieć, że potrzebujemy do życia drugiego człowieka.
Bo niektórym wydaje się, że nie.
W pewnym wieku z takiej pierwszej miłości, zauroczenia niewiele zostaje.
Zostaje przywiązanie, zaufanie, empatia i przyjaźń.
Bo przyjaźń to uczucie na całe życie.

Dzień chorych na padaczkę jest chyba tylko u nas , poza tym dzisiaj jest też dzień bombonierek czekoladowych.

Beatko cieszę się, że po zabiegach czujesz się lepiej i że siły Ci wróciły.

To ja podowcipkuję w temacie dnia

Ledwo przejedliśmy Walentynkowe czekoladki a jutro już Tłusty czwartek.
Pączki, pączusie, faworki co kto lubi.
Szczerze to ja pączków nie lubię, faworki i owszem.
Ale przyjdą wnusie i pewnie będą prosić aby im upiec coś słodkiego.
Najprostsze są oponki.

400 g sera białego tłustego lub półtłustego
1/2 szklanki cukru (50 g)
1 cukier wanilinowy (16 g)
3 pełne szklanki mąki pszennej (500 g)
3 żółtka
2 całe jajka
szczypta soli (3 g)
2 łyżki jogurtu naturalnego (50 g)
1 łyżeczka sody (5 g)
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia (3g)

Biały ser rozdrobnić na gładko.
Jajka, żółtka i cukier ubić na kremową masę, dodać do sera.
Wsypać mąkę, sól.
Do jogurtu dodać sodę i proszek do pieczenia.
Całość wymieszać i wlać do mąki i sera.
Ciasto szybko zagnieść na gładkie i jednolite.
Wałkować, podsypując mąką, wycinać oponki szklanką i kieliszkiem.

Gotowe oponki dać na omączoną stolnicę na 30 minut, aby odpoczęły.

Usmażyć na oleju, osączyć, posypać cukrem pudrem i.... smacznego.

Faworki muszę zrobić. Masz Beatko fajny przepis

Taki mam:
2 szklanki mąki pszennej (300gr)
1/2 łyżeczki soli (3 g)
1 łyżeczka cukru (5 g)
4 żółtka
1 łyżka spirytusu
4 łyżki kwaśnej, gęstej śmietany (125 g)

Mąkę przesiać na stolnicę i zrobić dołek w środku.
Do dołka wlać żółtka, śmietanę, sól, cukier i spirytus, zagnieść elastyczne ciasto.
Teraz powinno się ciasto " wybić" uderzając wałkiem ok 15 minut, jak radziły nasze Babunie.
Ale moja Babunia wymyśliła, żeby to ciasto dwukrotnie przemielić, za każdym razem zagniatając.
I ja tak robię, ciasto jest fajnie napowietrzone a faworki mają tak pożądane pęcherzyki.
Cienko wałkować, wycinać, smażyć, osączyć na ręczniku kuchennym i sypać cukrem pudrem.
Smacznego.

Moja Babcia takie zarobione ciasto biła wałkiem i z tego też powstawały pęcherzyki. Ale to ciężka praca uff

Zamiast bicia wałkiem można przepuścić przez maszynkę do mięsa 2 razy.

Dokładnie tak jak piszecie dziewczyny, zamiast mozolnego walenia wałkiem, wyrabiając sobie bicepsa, można ciasto zmielić.
Teraz szukam przepisu na jakieś słodkości tłustoczwartkowe w wersji keto.
Niestety nie przemawiają do mnie dziwne dodatku typu guma guar, których pełno w ketoprzepisach.
Pewnie będę musiała coś zaimprowizować metodą prób i błędów.

Może coś ciekawego znajdziesz u Saganka.

youtube.com/watch?v=PesPDGhKnhw&si=EnSIkaIECMiOmarE

Tamte baardzieej bułki przypominają ale te, całkiem fajne.

Zrobiłam oponki. Ciężko było bo Zuzia, starsza wnusia wróciła ze szkoły chora i poszła spać a młodsza Zosia traktowała ciasto jak ciastolinę, więc wałkowałam i wykrawałam sporo a smażyłam to co udało się wykraść jej spod łapek.



Zniknęły w tempie ekspresowym.
I na zdrowie

W piekarni obok czyli jakieś 200m dalej są pączki po 2,20/szt i są prawdziwe, jest co gryźć a nie jakiś styropian z dyskontu. KTacka ma 28 cm więc widać jakie gabaryty mają te pąkale.


Ciekawe czy bardzo odbiegają jakością od pączków Magdusi G za 15zł/szt.

Akurat te sześć pączków dziwnie nie dzieli się przez dwa do tego gorzka herbata i wyrzuty sumienia.........bynajmniej nie z racji tego, że samemu się spałaszowało te małe , drobne pączki w niewielkiej ilości, ale dopada wyrzut sumienia z racji słabej woli wynikającej ze zwykłego łakomstwa kiedy chodzi o słodycze......

Spokojnie Roberto, zjedzone po jednym. Trzy zostały na jutro.

Zboża, dla mnie niełaskawe.
Jedna zjedzona oponka (z pazerności) wzdęła mnie jakbym zjadła cały talerz, z talerzem włącznie.
Co my wiemy o zbożach?
Dziś pszenica.
Pszenica - czyli jedno z najbardziej popularnych zbóż w naszym kraju, uprawiana metodami przemysłowymi.
Jeśli ktoś jest zdrowy a często młody - ona nie zabija.
Najbardziej wartościowa, bo pozyskana z pełnych ziaren jest mąka pełnoziarnista (razowa, typ 1850). Im niższy typ (450, to tortowa), tym mniej wartości odżywczych. Kalorii w obu tych skrajnych mąkach jest tyle samo, ale tortowa ma 1/3 błonnika, witamin oraz innych cennych składników mniej w porównaniu z mąką razową.

Durum, czyli pszenica twarda.
Mąka z niej to semolina, z niej robi się makarony zachowujące twardość.
Z tej pszenicy robiony jest też bulgur, kasza popularna w krajach basenu śródziemnomorskiego.

Orkisz - to też pszenica.
Gatunek stary, ma dużo więcej wartości odżywczych niż zwykła pszenica.
Trudna jest w uprawie przemysłowej.
Razowa mąka orkiszowa, jest "lżejsza" niż zwykła razowa pszenna i łatwiej z niej upiec ciasto.

Płaskurka i samopsza - to też stare gatunki pszenicy.

Kamut - najstarsza znana ludzkości odmiana pszenicy twardej (durum). Uprawiana w starożytności na terenie Egiptu i Mezopotamii.

Każde z tych ziaren może być zmielone na mąkę jasną (niski typ) lub mąkę razową, pełnoziarnistą (wysoki typ).
Więc patrzymy nie tylko na to czy to orkisz, semolina czy zwykła pszenica, ale też na to jak bardzo została pozbawiona składników odżywczych i błonnika.