Forum Ogrodnicze Oaza

Dobrym cwiczeniem jest przyciaganie glowy do buta, rozciaganie i rozluznianie miesni szyi. I tak po obus tronach po kilka razy. Na poczatku Babe byla sztywna jak deska, ale w koncu sie nauczyla to robic.
Czy Iga zaplata Basterowi ogon/grzywe?
U nas dopiero 11 rano, zaczelam rozmrazac rybe na wieczor i po odebraniu malej z przedszkola o 12 mam zamiar zrobic zupe grzybowa do uszek, bo moj nie tyka barszczu, amerykanin jeden

Spokojnych, radosnych, rodzinnych Świąt!

Tak, zaplata, zaplotła mu nie tak dawno fajną siateczkę, ale nie miała aparatu i nie zrobiła zdjęć teraz u nas jest cały czas mokro i deszczowo jak w buszu, tylko temperatura inna wszędzie pełno wody, mokro, więc tylko go szczotkuje i wyczesuje mu grzywę i ogon bo całe są w błocie po wytarzaniu się w nim ( co Baster uwielbia robić) czekamy do wiosny i wtedy sama zacznę też go upiększać w te wymyślne zaplatanki chcę urządzić dziewczynkom w stajni konkurs na najlepszy splot grzywy i ogona

Super pomysl z tym konkursem! Jakies nagrody sa przewidziane? Moze ja cos wymysle do puli nagrod
Jak bede w piatek u Babe , znowu zaplote jej ogon, zdecydowanie mniej potem roboty z wyczesywanie. Moze i Wy mozecie takie cos znalezc, albo moge ja kupic...Ewentualnie worek na ogon...
U nas na szcescie sucho no i Babe raczej rzadko sie tarza

swieta dzien drugi

Jak tylko sie rozwidnilo, dziecko pognalo pod choinke gubiac kocyk po drodze...



Na stole i wokol odbywala sie segregacja...



Psice tez cos dostaly-Xena oszalala z radosci, odbyla z piec rund wokol domu, az w koncu zalegla..



Ile prezentow!!






Maz ogladal rozpakowywanie z wysokosci sofy, dzierzac worek na opakowania..







Maz tez dostal prezent



Hitem wsrod prezentow okazal sie piekarnik dla dzieci..

Akcesoria niezbedne-raczka do popychania ciasteczek w piecyku, szpatulka do mieszania i timer , zeby bylo wiadomo, ile trzymac w piecu.



Akurat trafilam na upieczona porcje





Maz najpierw asystowal, potem wzial sie za pieczenie na calego, jako ze glowna gospodyni byla zajeta malowaniem paznokci..




Mieszanie nastepnej porcji odbywalo sie w mojej miarce..





Maz stwierdzil, ze on wymiesza to lepiej..




Po czym kucharka zaczela lepic z ciasta kulki, uwazajac na swoje swiezo pomalowane paznokcie..






Wspolne wsadzanie do pieca..




..i nastawianie timera

Po upieczeniu maz wygarnia nerwowo czesciowo zweglone ciasteczka, a kucharka pozuje



Przerwy wykorzystywala na uzupelnienie makijazu..







I malowanie kolejnych warstw na paznokciach..














Oboje zgodnie stwierdzilismy, ze musimy ja wyslac na kurs do kosmetyczki, zeby nie wystraszyla ludzi nau licy na smierc..

Ze swiatecznego domu na zywo relacjonuje dla was planta...

Corka dostala dwie paczki takich mixow i juz z ojcem wykorzystali polowe



Dwa z czterech uskrzydlonych koni, ktore dostala z zestawem ksiazek. Sa takie ladne, ze sama mialam ochote ja zatrzymac









Maz dostal sterte ksiazek do czytania i ogladania zdjec..




A to sa prezenty dla mnie. Tylko dlaczego rozowe????



Z tego ucieszylam sie znacznie bardziej



Zreszta corka zagarnela pickupa z ladunkiem i trailer dla siebie. Obiecala, ze pozwoli mi sie czasem pobawic


A psy padly od wrazen..





Gaby po chwili przeniosla sie w mieksze miejsca..



Obie spia az chrapia, corka maluje kolejna wartswe na paznokciach, a ja we wzglednym spokoju delektuje sie kolejnym kubkiem herbaty. Ech, swieta...

I dwa pozostale konie. Nazywaja sie Wind Dancers (Tancerze Wiatru):



Ponadto, procz gory ksiazek, dostala od tatusia gre z krainy lodu:



Od mamusi zestaw do malowania wlasnego serwisu do lalek



oraz zestaw do hodowli wlasnych krysztalow:



A od ciotki:
Zestaw do robienia baniek mydlanych w roznych ksztaltach (cos czuje ze maz je podbierze, a dziecko bedzie tylko na nie patrzec )



Zestawy do robienia zawieszek na okno:





Dlaczego nie bylo takich rzeczy za mojego dziecinstwa!

Diano fajne prezenty dostaliście czy ja dobrze widziałam ? Twój mąż czyta ebooka? dostałam własnie takie cudo od córki na prezent pod choinkę-piękny Kindle w czerwonym etui fajnie się czyta w łóżku, bo nie trzeba ciężkiej książki dzierżyć w ręku

Czyta,a Gaby razem z nim . Oboje ich uzywamy, kazdy ma swoj, wiec przed zasnieciem mozna sobie spokojnie poczytac przy zgaszonym swietle. Dla mnie szczegolnie, gdy nie moge zasnac, bo wtedy nie budze meza.
Ksiazki eeeee....znajduje na chomiku, on kupuje na Amazonie.

Gaby to bardzo inteligentny pies - mówisz do niej po polsku a książki czyta po angielsku Prezenty dostaliście bardzo fajne choć ten różowy pikap chyba był od razu przeznaczony dla córci I prawdę mówisz, szkoda że za naszych czasów takich zabawek nie było, mnie zwłaszcza spodobał się zestaw porcelany do własnego zdobienia

Co do tego pickupa tez tak mysle, ze corka wybierala pod siebie Przynajmniej mam kolczyki...i trailer

Pojechalam dzis po Babe. Jako ze znowu przyszlo ochlodzenie, bylo -2C. Zalozylam bielizne termiczna . Babe najpierw wybiegalam na arenie-robila nawet skoki z czterech nog w gore, wyginajac grzbiet jak kot i tak przez 20 minut, dopiero po tym ja osiodlalam. To byl nie ten sam kon. Polecenie wykonywala poslusznie, na zatrzymanie wystaczyla glosniej zrobic wydech nawet bez slowa komendy. Cwiczylysmy przejscia ze stepa do running walk i znowu do stepa; najpierw wzdluz barierek a potem w poprzek areny. Po raz pierwszy nie musialam robic zatrzyman jedna wodza!Sw Mikolajmi konia wymienil!
Na koniec znowu wyczesalam i pozaplatalam jej grzywe, coby potem nie spedzic paru godzin jak sie to poplacze. Cierpliwosc jej wysiadla przy dwudziestym warkoczyku . Zostalo mi jeszcze pare do zrobienia, ale mam zamiar dokonczyc jutro. No i uzylam clippera do wystrzyzenia jej grzywy miedzy uszami-zasada jest robienie tego do dlugosci polozonego w tyl ucha. Jako ze moja ma uszy dlugie jak mul, wystrzyglam jej na mniej wiecej szerokosc dloni.
W ksiazce pisalo zeby konia najpierw zaznajomic z zapachem maszynki, wiec podetkalam jej to pod nos. Nic nie bylo natomiast wspomniane, ze kon rzeczona maszynke bedzie usilowal zjesc. Ledwie wyrwalam jej z pyska

Potem mialam przytknac jej do glowy, zeby przyzwyczaila sie do wibracji. Babe miala wibracje w nosie i kiedy nacisnelam na glowe miedzy uszami stala tak, ze zwieszona glowa, dopoki nie skonczylam strzyc
Kochana kobylka

Nie chwal dnia przed zachodem zlonca, a konia przed koncem szkolenia

Dzis Babe usilowala mnie zabic. Zabralam ja na spacer na zewnatrz, jescze pierwsze 20 minut bylo jako tako, ale potem wziela wedzidlo w zeby, obrocila sie w miejscu prawie sie kladac jak motocykl zuzlowy i ruszyla pelnym galopem w strone stajni. Przy tym zgubilam jedno strzemie. Usilowalam ja zatrzymac, ale zadarla leb i gnala ze 40 km/godz, tak ze ewakuowanie sie z jej grzbietu grozilo polamaniem nog.Z prob zatrzymania jedna wodza zrezygnowalam, gdy wpadlismy na zwirowa droge, bo wywrotki pewnie nie prezezylibysmy obie. Przeleciala jak wiatr kolo stajni, skrecila ostro za budynkiem, przeleciala miedzy ogrodzeniem z rur a sciana, gdzie jest moze poltorej metra do sciany a moze i nie, w koncu zatrzymala sie na chwile za budynkiem, gotowa znowu do biegu. Nie tyle zsiadlam co spadlam. Po czym wzielam ja za wsiarz znaczy za wodze, zaprowadzilam na arene do budynku i dalam wycisk-powtorke z zasad posluszenstwa.
Sheila na szczescie nie widziala tego wszystkiego, bo dostalaby ataku serca Powiedziala ze jest szczesliwa ze zyje, ze utrzymalam sie w siodle i ze pojechanie samej, bez towarzystwa starszego i doswidczonego konia bylo cholernie glupie. Po czym usciskala mnie mocno.
Ale jutro tez mam zamiar pojechac. Tyle ze pojezdzimy na arenie na zewnatrz

Matko Diano!! to już jest na granicy Sorki, ale przemyśl czy aby Babe jest odpowiednia do jazdy. Koń nie może się tak zachowywać, a zanim ją ujarzmisz to może ci krzywdę zrobić Nie możesz narażać siebie. To, że pojechałaś sama faktycznie nie było odpowiedzialne, bo gdyby coś się stało to nawet o pomoc byłoby trudno. Ale z innym koniem/końmi też może dostać taki odpał. Tylko zastanawiam się co jest z tym koniem? Przemyśl zmianę konia, czasami to jest najlepsze wyjście i dla konia i dla jeźdźca Zmartwiłam się o przestraszyłam, to nie przelewki

A ja sądzę, z cierpliwością Diany, pomocą Scheili - włożoną już pracą oraz otrzymaną nauczką, by się samemu nigdzie nie wybierać - Bebe ma szanse na normalne życie, współpracę z Dianą. Nie można takiej jakby nie było mądrej klaczy spisywać - gdyby to było w Polsce - na rzeź,
ja nie pracuję na codzień z końmi, ale wiem, że do końca nie traci się szansy. Otwarty teren, brak ograniczeń - brak dodatkowej osoby kontrolującej - i klacz poniosła. Chciała pokazać kto rządzi. Myślę, że Scheila będzie już wiedziała co robić dalej.

I przyznam Diano - z tak dość krótkim stażem jeździeckim i ja dziwię się, że odważyłaś się na samotną przejażdżkę dopiero co układanym koniem. Naraziłaś naprawdę życie - niepotrzebnie.

Ula wiem,że nad koniem można pracować i nie chodziło mi o spisywanie konia na "straty" takie drastyczne ,o których wspomniałaś, ale życie i zdrowie jest najważniejsze. Diana pisała wyżej, ze Babe próbowała też ją strącić o ogrodzenie. Mądra klacz i owszem, ale także niebezpieczna niestety. Nie mam nic przeciwko Babe, ale Diana musi myśleć i za konia i za siebie w kwestii bezpieczeństwa.

Dlatego i ja podkreśliłam. Nie było to najlepszą decyzją, Dianie, która przecież też sama niedawno poznała tajniki jeździectwa - wyruszać samotnie na przejażdżkę. Ja po paru dopiero latach... i to na klaczy, która czy od domu czy na powrót szła jak cielak - jedynie na niej ruszałam na stępakowo kłusowe trasy. I to zmusić klacz do kłusa był sukces.
Klacz dopiero poznaje Dianę, i jak to każdy zwierzak - podjęła udaną w jej przypadku próbę wprowadzenia własnych rządów.Jestem z kolei pewna, że przyjdzie czas, że klacz i Diana naprawdę zgrają się w jedno. Tylko trzeba czasu.

A tak drastycznie napisałam... dodałam pierw, że odsprzedaż takiej klaczy jak Bebe u nas w Polsce skończyłaby się niestety w jedyny sposób. Chyba że jakimś cudem trafiłaby do kogoś - na spacer po pastwisku. Może jak to bywa na źrebaka. U nas koń taki musiałby miec masę szczęścia by trafić do takiej osoby jak Ty Mosewo.
Notabene tam gdzie jeździłam - konie były ok.. póki dawały kasę. Jak tylko mniej ludzi korzystało z jazd, pieniądz się nie rodził, obornik rósł do pół metra w boksach........jakieś pół roku temu chciałam pojechać, wyprowadzić klacz, pojeździć. Jak usłyszałam, że aaa klacz dawno nie chodziła, kopyta ma nie robione...z żalem ale nie chciałam nawet widzieć klaczy. Bałabym się, że przerazi mnie jej widok. Zapasiona, z zaniedbanymi kopytami. Żal.