Forum Ogrodnicze Oaza

Ice Lady



Hodowca: Alain Meilland (Francja, 1996).
Pochodzenie: ‘Katharina Zeimet’ x (‘Iceberg’ × ‘White Meilland’).

Nazwy handlowe: Ice Meidiland, Ice Meillandecor, MEIvahyn

Barwa kwiatów: śnieżnobiała
Wielkość kwiatów: 17-25 płatków - Ø 7 cm (8 cm)
Rodzaj kwiatów: podwójne zebrane po kilka
Zapach: delikatny, miodowy
Pora kwitnienia: od VI, kwitną cały sezon
Wysokość krzewów: średni krzew, 50 do 60 cm, szerokość 110 do 120 cm
Mrozoodporność: wysoka, do - 29ºC
Pędy praktycznie bez kolców, błyszczące liście.

Obserwacje własne:
róża zimuje bezproblemowo bez żadnego okrywania, przyjazna, praktycznie bezkolcowa. W opisach podawana jest duża szerokość krzewu (do 120 cm), u mnie w 3 roku - jak widać na zdjęciu - nie osiągnęła takiej wielkości.
Wykazuje podatność na czarną plamistość, wtedy łatwo zrzuca liście, kwitnie za to dalej. Najlepsze kwitnienia gdy jest ciepło i nie pada deszcz, wtedy jej biel jest zjawiskowa. W zasadzie kupowałam jako różę parkową, choć to w rzeczywistości średni krzew. Moje wymagania co do odporności zimowej spełnione w 100%.

wygląda pięknie ...tyle razy już zaczynałam z różami i mi nie wychodziło , że boję się znowu zaczynać
niezmiennie jednak podziwiam wasze pięknośći

Daniela, piękna biel.
Wbrew pozorom róże nie są wcale delikatne. Lucyna, nie zrażaj się.

Moja Ice Lady

Katju,
rzeczywiście róże nie są trudne, uważam je za bardzo wigorne rośliny.

Lucyno,
Na początku też miałam różane porażki, wtedy postawiłam na silne, renomowane odmiany (dla mnie to Graham Thomas - choć Angol, to nie do zdarcia, a potem różne róże o wysokiej odporności na mróz, także powyższa Ice Lady do nich się zalicza). Z czasem nauczyłam się nimi opiekować i teraz nie mam większych problemów (nawet ze "słabszymi" odmianami), także się nie poddawaj - one się odwdzięczą.

Cudna ta Ice Lady. Szkoda, że podatna na czarna plamistość. Danusiu, na jakim stanowisku u Ciebie rośnie?

Cebullo,
ona u mnie rośnie przy placyku grillowym, rano zasłania ja troszkę murek i grill, potem ku zachodowi jabłonka. Ale od południa ma patelnię.
W poprzednim sezonie nie używałam już chemicznych oprysków do roślin, ale róże dawały radę całkiem dobrze. Co do plamistości to też muszę brać pod uwagę podlewanie trawnika zraszaczami, te róże przy grillu są narażone na to, że Tadziowi woda poleci za daleko, trudno się ustrzec.