Forum Ogrodnicze Oaza

Jolu, ja jej jakoś szczególnie w sercu nie noszę, jest, bo poprzedni egzemplarz był jedną z pierwszych moich róż. Wielkokwiatowe to zdecydowanie nie moja historia.
Ale przy okazji popatrz na tę doniczkową Mandarin w pełni kwitnienia.






Ona nie ma zapędów wysokościowych, może rozweselić nawet parapet, moim zdaniem.

Czy ta moja poległa w zimowym boju to 'Mandarin'? Bo właśnie tę bym chętnie odtworzyła.


A tymczasem w ogrodzie pomału róże dominują.
'Rhapsody in Blue'


'Amadeus'


'Bukavu'

Piękne kwitnienia

Aniu, zwróciłaś uwagę, jak długo utrzymuje się kwiat róży Mandarin?


Mam chyba nie po kolei w głowie zakupiłam dwie róże w miejsce tych zjedzonych, prawdopodobnie, przez nornice.

Coral Lions Rose i Gartenfreund

Ewo chyba nie zamierzasz ich posadzić w to samo miejsce ? Mam złe doświadczenia z takiego sadzenia. Nie wiem, czy nornice są terytorialne, czy jak, ale uparcie trzymały się danego miejsca. Trucie i zabezpieczenia nie pomagały. Po prostu musiałam zabrać różę w inne miejsce, a w to trefne posadzić coś nieatrakcyjnego dla futrzaków.

Teraz na pomarańczowo.
'Westerland' postarał się jak nigdy u mnie.


'Flora Danica'


'Gold Else'

Jolu, nie będą rosły w tym samym miejscu. Gartenfreund planuję posadzić po drugiej stronie bloku z wystarczającą ilością słońca, a Coral w półcieniu. Notabene po wsadzaniu do ziemi, co jakiś czas, rozdrobnionego czosnku, nie zauważyłam dziur. Mam nadzieję, że zapach czosnku skutecznie odstraszył małe szkodniki.

Wedding Bells



Jest od wczoraj w ważonie.
Ma mi umilić powrót po zabiegu med.
Ghislaine de Feligonde
Przechodzi samą siebie .




Uwielbiam ją ,za paletę kolorów .

Nazwa uciekła mi .

Laguna ma wiechę pąków .

Stara dobra Alberich

Inne

ewakatarzyna wrote:
Tak, bo to się niesłychanie rzuca w oczy, ona nie osypuje płatków, tylko jakby "zastygają", nieco zmieniając barwę i na koniec nie wyglądając już tak super. Taki stary kwiat oberwałam przed zrobieniem zdjęcia z fotografowanej kiści, był pierwszym rozwiniętym pąkiem, gdzieś tu musiałam pokazywać. Sądzę, że co najmniej dwa tygodnie temu.

A w górach sezon różany dopiero będzie. Na razie sporo pąków, co oczywiście cieszy. Pierwszy kwiat rozwinął się na Constance Spry, dosłownie dziś w nocy.



Krzew, wysoki i przez podwiązanie jeszcze zgarnięty z boków, nadal tkwi w dość głębokim cieniu, kwitną tylko wierzchołki pędów. Tak to wygląda:



Płotek ma około metra wysokości. Co się "wybije na wolność" do słońca, to żyje.

Zupełnie inne warunki mają najnowsze róże, cóż, poszło kilka dwudziestoletnich świerków... Ale róże wdzięczne, wystrzeliły ponad siatkę, ta ma z kolei dobre 160 cm (ja mam 165, więc na tej podstawie piszę). Pąki już, już, pokazują kolorowe płatki kilku odmian, ale otworzyła trochę pąk tylko Emily Bronte.



Nie będzie mnie w górach co najmniej 10 dni, więc następnym razem obiecuję sobie sporo.

Od dłuższego czasu kwitną paski, czyli galijki: Versicolor i Camaieux.
Każda sukienka inna, chociaż wszystkie podobne.


Zdjęcie dla miłośników brzóz.


Camaieux



Cudnie zakwitł a Francine Austina i Jude


Jude


Zaczęła bukiecikami kokietować Bouquet Parfaid



W pełnym rozkwicie jest Morgengruss



I Sally Holmes jak zawsze piękna, ta Sally pewnie taka była. Brzoskwiniowe akcenty są urocze.

Moje róże dopiero zaczynają kwitnienie. Trochę czasu im zajęło pozbieranie się po silnym przycięciu, ale zaczynają. Nie są to tak spektakularne kwitnienia jak wasze, ale ponieważ są raczej młode, zależało mi na zbudowaniu przez nie silniejszych krzaczków.
Jako pierwsze - krzaczaste:

Bounduelle,





oraz Pink Grootendorst

moja różyczka nieznana z nazwy, uratowana z opuszczonej działki "szaleje"

Nowa.

Wróciwszy wczoraj wieczorem do miasta - po ledwie dwóch dniach - chwyciłam natychmiast za sekator i za drucik do podwiązywania. Urobek - ubity wór 120 l ściętych krótkopędów z resztkami kwiatów i "biczy" Alchymista (a trochę i Aloha).
Mam zamiar mocno przystrzyc te niepowtarzające, pan Alchemik musi zostać odmłodzony i przy okazji nieco utemperowany.
Pewnie spore wiadro uzbierałoby się z samych płatków, cóż leżą na ziemi.
Produkcja kwiatów na razie na bieżąco.
Schneewittchen





Jude mocno poobcinany, a już szykuje drugi rzut.



Rosomane Janon, bananowa





i rumieniąca się



Hot Chocolate, to jest prezent od Bogusi, niestety, u mnie nie rośnie, jak powinna. Szkoda



A już wybitnie pod górkę idzie wielkokwiatowym; Wedding Piano, kilka lat, dwa pędy + dwa pąki.



Co nie znaczy, że wszystkie angielki nagle emanują siłą. Pat Austin, śliczna, piękny kolor, a karłowata.



Podobnie Christopher Marlowe



Na drugim biegunie Teasing Georgia; muszę koniecznie zainstalować solidniejszą podporę, obecna lada moment zostanie powalona przez masy kwiecia.



No czyż nie cudna?

Rabaty wyglądają, jakby już przeszła procesja, a moje ręce...lepiej nie pisać, jak wyglądają. Wciąż mnóstwo kwiatów, ba, trzy róże dopiero zakwitną (i nie mam tu na myśli tej którą zniszczyłam, wyłamując odrodzony pęd). Widać jednak, że szczyt pierwszego kwitnienia minął.

Easy To Do



Chippendale



Radość mojego serca, Dame Judy Dench, w odróżnieniu od poprzedniczki chętna do tworzenia pąków, a co ważniejsze, ma młody przyrost od dołu.



Nie piękna?





Bathsheba





Trudno mi sfotografować cały krzew, obiektyw "rozprasza się" na białych dzwonkach.



Białe róże generalnie nie są dla fotografa łatwym obiektem, jak Claire Austin (choć ona nie jest do końca biała).



Z makro obiektyw radzi sobie lepiej.



Lustige i Golden Showers (orzech nie mój, szczęśliwie od północy, i tak się go boję).



Elfe



Deszcz zgiął i częściowo złamał pędy Elfe, te ciężkie "głowy" nasiąkły szczególnie w dolnej części, gdzie nie strząsa wody wiatr.



No i - potwór.
Ostrożnie go obchodząc stwierdziłam obecność nie tylko mszycy (zniszczone trochę liści, nic wielkiego, jest tego masa). Trochę pędów wygląda jak po ataku bruzdownicy. Co prawda te straty też giną w masie pędów zdrowych, boję się jednak rozpełznięcia się szkodnika na inne róże. Wlazłam na drabinę i (z odległości) usiłowałam pryskać.

Przepiękne róże tu pokazujecie. Patrząc na Wasze zdjęcia coraz bardziej się cieszę że też zdecydowałam się je mieć u siebie.
Te dwuletnie nawet ładnie się rozrastają i mają sporo kwiatków.

Laguna


Naranga, ta kwitnie od dawna.


Village de Saint Yrieix


Novalis


Noblesse, pierwszy kwiatek.


Nostalgie


Louis Odier