Forum Ogrodnicze Oaza

Zielona AniuDla mnie jest ważne kiedy sieje się ją, czy robi się rozsadę, parapety mam zapełnione, ale warzywa typy sałata, rukola nie sa wrażliwe na chłody i można je siac albo wcześniej przed pomidorami, albo od razu na zewnątrz.

Ja nie robiłam rozsady - siałam do gruntu na wiosnę. Wszystko zależy od temperatury - znosi przymrozki do ok. -5 stopni, ale najlepiej rośnie jak jest kilkanaście stopni. Większość źródeł poleca ją na poplon, do siania w sieprniu, ale u mnie ze względu na czynniki poza ogrodnicze (jesienią moje kurki mają wolny wybieg na działce i wszystkie kapustne wyżerają), uprawiałam ją wyłącznie wiosną. Ma krótki okres wegetacji, więc jak się np. wysieje z końcem kwietnia to się zbiera w czerwcu. Jak warunki pozwolą można siać wcześniej, albo zrobić rozsadę jak przy kapuście pekińskiej. Naprawdę warto popróbować.

Ja również chciałabym zachęcić te Oazowiczki które jeszcze Pak Choi nie siały, by spróbowały .
Emalio, Pak Choi sieję w zasadzie przez cały sezon, prosto do gruntu, ostatnie siewy robię jesienią, w minionym sezonie na poletku po wyrwanej fasolce szparagowej. Jako że zima w tym roku była łagodna miałam swoje kapustki jeszcze w styczniu, niestety te dwudziestostopniowe mrozy ją załatwiły. Jest bezproblemowa w uprawie. To ostatnie kapustki styczniowe.

Już zamówiłam nasiona, mam olbrzymie zapotrzebowanie na tego typy warzywa.

Pak choi zwaną też kapustą polną wysiałam pierwszy raz w ubiegłym roku ściśle według wskazówek na opakowaniu, czyli w połowie sierpnia. Siałam bezpośrednio do gruntu, eksperymentalnie jeden rządek nasionek - są drobne, więc niezbyt głęboko. Wzeszły wszystkie po niedługim czasie i niemal wszystkie zostały pożarte ... przez kogo ? nie wiem. ( w identyczny sposób pożegnałam się z roszponką .. ) Uratowały się dwie siewki, którym udało się nawet urosnąć ( pomimo panujących wtedy piekielnych upałów ), ale zostawiłam je na grządce dla ozdoby. Nie miałam więc możliwości spróbowania, jak smakują, ale mam nadzieję, że Ania i Jagódka zaopiniują jej walory kulinarne
Miałam zamiar chrupać listki na surowo, ale widzę apetyczną potrawę

Zostało mi chyba kilka nasionek, więc powtórzę wysiew w tym roku, ale wzorem dziewczyn zrobię to wcześniej.

Ja myślę, ze kapustę pożarły Ci ptaszki.Byłam dziś na działce i moje ptactwo powyrywało mi wszystko nawet truskawki sadzone we wrześniu. Tak że wszystko cokolwiek sieję przykrywam połówkami peta. Ochrona przed ślimakami , ptakami, jest tam cieplej, a i przy odchwaszczaniu też wygoda przelecę motyczką zanim wszystko wzejdzie.

Aniu, u mnie nic się tej kapustki nie imało, ani choroby ani żadne szkodniki (i oby tak dalej), może gąsienice o których wspomina wyżej Zielona Ania.
Wszelkie zieleniny robię najprościej bo takie przepisy mi najbardziej odpowiadają , na fotce Pak Choi chwilkę podduszona na masełku z czosnkiem, ale dodatki mogą być różne, dusiłam nawet z jabłkiem
Na ten rok kupiłam nasiona odmiany Joi-Choi F1 i White Stem.

U mnie w kuchni pak choi zdecydowanie lądował w woku - świetne z innymi warzywami do ryżu. Liście zawsze oddzielam od ogonków - są bardzo delikatne i przygotowuje się je dużo krócej - wystarczy dorzucić w ostatniej chwili. Ogonki kroję na kawałki - też dużo czasu nie potrzeba żeby były gotowe i dają kapitalny efekt swoją fakturą (trzeba zjeść żeby zrozumieć ). Mam w rodzinie wybrednych co się na nowości nie dają łatwo namówić, ale pak choi ich przekonał w 100%. Przerobiłam już całkiem sporo "wynalazków" warzywnych i nie wszystkie chwyciły, ten polecam z czystym sumieniem.

Zamawiając pak choi zamówiłam tez jakąś kapustę liściową. Na obrazku podobna do jarmuży. Jarmuż tez zamówiłam czerwony , bo zielony już mam.

Moge podać ciekawy przepis na koktajl i tak jarmuż dwie pomarańcze gruszki seler naciowy wszystko do wyciskarki i zdrowy przepyszny gotowy do picia.

Ja ją kiedyś miałam dla królików, próbowałam ja zrobić jak jarzyne z masłem, bo mi koleżanka podpowiedziała, ale nie bardzo mi to wyszło. Natomiast brukiew robiłam jako surówkę, i była trochę za twarda, natomiast lekko gotowana starta na tarku z chrzanem i cytryną świetna.

Emalio, brukiew uwielbiam, na ten rok mam trzy odmiany, na poplon, a topinambur używam na bieżąco.
Colli28, do wyciskarki pcham co popadnie, ja wszystko wypiję nie musi być nawet dobre

Ja przez pewien czas gotowałam w małym kameralnym domu opieki nad staruszkami. I miałam zalecenia, by raz w tygodniu podawać brukiew.I było to jedno z najdroższych warzyw jakie kupowałam.

Tak smakowicie się zrobiło brukiew widziałam na ryneczku u zaprzyjaźnionego gospodarza, ale wstydziłam się zapytać "z czym to się je" ? Jakieś sugestie, dziewczęta ? Zaznaczam, że nie mam żadnych uprzedzeń co do warzyw ( pastewny czy nie, jako pasza dla zwierząt czy nie, nie ma to znaczenia ), bo z mięsem to już gorzej.

W mieszance sałat, jaką kupuję w "żuczkowym" markecie, jest czerwona cykoria radicchio, którą zawsze wyjadam na początku; kiedyś szukałam jej nasion ... czy macie jakieś doświadczenia z uprawą takiej cykorii ? Dla mnie bomba!

pozdrawiam cieplutko i ... słonecznie

Aniu, takiej typowej cykorii nie siałam, ale cykorię liściową owszem, wygląda jak duże liści mniszka, tylko delikatniejsze, a nasiałam jej tyle że i nam i kurom wystarczyło

Ja kiedyś miałam tę cykorię - posiałam na próbę bardzo symbolicznie, z ciekawości i w zasadzie nie korzystałam w sezonie. Późną jesienią wykopałam z korzeniem i zadołowałam w doniczce wstawionej do piwnicy (oczyściłam wcześniej z liści) - była pędzona pod przykryciem i miałam do sałatki - choć to bardzo małe ilości były. Ponieważ akurat cykoria nie jest u mnie na szczycie listy warzyw, więcej nie próbowałam - głównie dlatego, że czasu nie starcza i wolę się skupić na tym, co ma największe wzięcie w warzywniku. Aczkolwiek wrażenia z samej uprawy pozytywne- na pewno nie zaliczyłabym do warzyw wymagających nadmiernej opieki, w zasadzie sama rosła. Cykoria liściowa u mnie sama się wysiewa, raz posiana - ja nie korzystam, ale kury chętnie. Rośnie bardzo dobrze, choć licha ziemia.

No to nareszcie wiem co jadłam w 2014 roku w Bośni w Medjugorie.
Kilka razy w pensjonacie na obiad podali nam właśnie kapustę pastewną. Rosła w ogródku obok pensjonatu. Była smaczna. Przekonałam do jedzenia jej cały ośmioosobowy stół. Czasem było śmiesznie, ponieważ moja koleżanka czekała aż ja spróbuję i powiem co podali,no cóż - trzeba było improwizować.
Tam też pierwszy raz jadłam dobrze zrobione bakłażany.

Co do brukwi, to pamiętam ją z dzieciństwa. Była uprawiana jako roślina pastewna, głównie dla świń. Sadzoną ją pomiędzy ziemniakami. Pamiętam, że próbowałam jej na surowo- odkrawało się górę korzenia, jak u kalarepki, i tę górę się właśnie jadło. Była słodkawa i lekko piekąca, żaden rarytas. Ale mama nas z siostrą goniła za jedzenie brukwi.