Forum Ogrodnicze Oaza

Najlepiej zbierać rodzynki, które same spadną na ziemię. Wtedy są dojrzałe.
Mam wątpliwości, czy Twój rodzynek to Aunt Molly. Ten ma zupełnie inny pokrój. Dorasta tylko do 50cm, a potem rośnie tylko w bok. Kształtem przypomina parasol.
Widać to trochę na moich zdjęciach z ubiegłego roku: forumogrodniczeoaza.pl/index.php/forum/5...nki?start=126#616061
lub na zdjęciach Błażeja z góry tej strony: forumogrodniczeoaza.pl/index.php/forum/5...nki?start=198#654053
Twój to może być rodzynek wysoki.

Nasiona rodzynka zatytułowane Aunt Molly dostałam od Iwonki ( IwonaM ), za co serdecznie Jej dziękuję. Dla mnie wysokość krzaczka jest bez znaczenia.

Jeśli smaczny, to oczywiście wielkość krzaka znaczenia nie ma (choć podobno rodzynek wysoki jest kwaśny). Chodzi tylko o to by nie wysyłać tych nasion na straganik jako Aunt Molly, bo znacząco różni się od tej odmiany. Lepiej dać mój jakąś inną nazwę.

Nasiona tego rodzynka dostałam z naszego straganiku jako Aunt Molly. W 2017 roku w donicy wyglądał tak:


Nie był zbyt wysoki, lecz rozłożysty
Z niego zebrałam nasiona na straganik. Myślę, że u Ani rośnie trochę w cieniu i dlatego idzie bardziej w górę niż na boki.

Iwonko! Twój wygląda jak Aunt Molly. Może to faktycznie kwestia tego, że Ani rośnie w cieniu. Kwestię przynależności do rodzynków niskich powinien rozstrzygnąć smak. Jak słodki to niski

Nawożę je tak, jak pomidory - może w tym tkwi tajemnica "słusznego" wzrostu. Osobiście jestem bardzo zadowolona z wyglądu i kondycji rodzynków ... nigdy nie sądziłam, że doczekam tak okazałych krzaczków, tym bardziej, że bardzo ucierpiały w fazie rozsady.
Dzisiaj zerwałam lekko zeschnięty "lampionik" - wewnątrz była żółta, soczysta i słodka kulka, bardzo smaczna.

Iwonko, donicowy rośnie w półcieniu, a ten w skrzyni - w pełnym słońcu.

p.s. nasion nie przekażę na straganik.

Moje Aunt Molly też są z nasion Iwonkowych... Akurat dzisiaj się im dogłębniej przyjrzałam, i wiecie co? Trzy krzaczki, a każdy zupełnie inny. Jeden niziutki, gęściutki parasol - ten zresztą jest najobficiej obsypany rodzynkami. Drugi - wybujał zdecydowanie wyżej i jest mocno ażurowy. A trzeci to takie coś pomiędzy. Na szczęście wszystkie pyszne i słodziutkie.
Czy jego można z sukcesem przezimować w doniczce w domu czy nie warto?

Nie wiem czy ktoś próbował. Możesz być pionierem w tej dziedzinie. Kwestia czy warto. Papryki super hoty zimuje się, bo często owocują dopiero w drugim roku. Rodzynek rośnie i owocuje szybko.

Raz próbowałem ale w moment je wykończył przędziorek.

Rodzynki brazylijskie – przesadzone samosiejki zawiązały sporo owoców.

Krzaków rodzynków nie warto przechowywać.W tym miejscu gdzie rośnie w przyszłym roku pokaże się las siewek,bo jakiś owoc przeoczymy przy zbieraniu.Jednak lepiej jest zrobić własną rozsadę wysiewając w tym samym czasie co pomidory,bo te z samosiejek będą później dojrzewały,a jednak jest to roślina ciepłolubna. Oczywiście wszystko zależy jaka ciepła będzie jesień.

Bardzo dziękuję i oddycham z ulgą - jedna doniczka do upychania mniej . W przyszłorocznych planach uprawowych rodzynek ma u mnie miejsce gwarantowane, i to w większej ilości. Na wszelki wypadek nasiona zbiorę z tego najplenniejszego krzaczka.

Serdecznie zapraszam na poczęstunek - kolejna miseczka rodzynków z nasion od IwonkiM.
W przyszłym sezonie posadzę obowiązkowo trzy krzaczki - owoce są bardzo słodkie, co akurat jest dla mnie atutem, poza tym mają nieokreślony, ale niesamowicie przyjemny smak. Niekłopotliwe w uprawie, wdzięczne, odporne na przejściową suszę, bardzo plenne.
Nawożę je identycznie jak pomidory i papryki.

Rodzynki brazylijskie zostają ze mną na przyszły rok z jednym tylko zastrzeżeniem - posadzę nie dwa, a trzy krzaczki. Owoce są tak pyszne, że koniecznie muszę zwiększyć "produkcję". Dziękuję Betuli za namówienie mnie na ich uprawę, Błażejowi za wsparcie, a Iwonce za nasiona.
Roślinki są bardzo plenne, zarówno ta w donicy, jak i gruntowa, nie kapryszą, a poza tym są nawet dekoracją ogrodu

Zastanawiam się, czy słodkie kulki można suszyć i uzyskać "rodzynki" z przeznaczeniem np. do ciasta.

Suszone są strasznie męczące ze względu na ogrom pesteczek, bo praktycznie zostają tylko one. Ale jak to się mówi, kto sam nie spróbuje, ten się nie dowie. Także susz i testuj.

One są tak pyszne, że obawiam się, że do suszenia nic nie zostanie Poza tym świetnie sprawdzają się jako dodatek do ciasta, zwłaszcza z dodatkiem jakiegoś kwaskowatego owocu.
Naprawdę, są fantastyczne.

Według opisu rodzynek miał urosnąć do 40-50 cm, a przekroczył 100. Dużo zjedzonych, a jeszcze więcej niedojrzałych zostało na krzakach.

U mnie rodzynek osiągnął mniej więcej 60 cm - na zdjęciu rodzynek rośnie z prawej strony, na tle ogórkowych pędów:

Owoce wykorzystywałam przede wszystkim do bieżącego spożycia, kilka razy dodałam do ciasta, a nadwyżkę ususzyłam jako zastępstwo prawdziwych bakalii: