Forum Ogrodnicze Oaza

Przygotowuję małą wymianę zagraniczną i potrzebuję nasion Jaśka wrzawskiego. Jest ktoś z Podkarpacia, kto mógłby pomóc w ich zdobyciu? Będę bardzo wdzięczny.

Zrobiłem dzisiaj zapowiadaną fotkę odmianom zupnym. Przynajmniej w opisach są do nich polecane. W środku fasola z orzełkiem dla lepszego pokazania ich rozmiarów. Góra od lewej: Black Nightfall, Dixie Speckled - to fasola półksiężycowata. Pozostałe to odmiany zaliczane w Stanach do tzw. "native heirlooms", czyli starych odmian uprawianych przez Indian. Biała u góry to Great Northern Mandanów. Na dole od lewej: irokeska Seneca Cornstalk, Blue Shackamaxon Lenapów - świeżo wyłuskane ziarna są niebieskie, podczas suszenia stają się tak granatowe, że aż czarne. Trzecia to True Red Cranberry Abenaków.

Wiosną kupiłem dwa opakowania miksów fasoli wielokwiatowej. Jedna z Plantico, druga od Legutki. Połowa nasion od razu wylądowała w śmietniku. Były pokruszone i popękane. Resztę fasolek posadziłem, te co powschodziły rosły jakby chciały, a nie mogły. To po lewej to cały plon z dwóch opakowań nasion. Nie wiadomo czy śmiać się, czy płakać.

Solidne nasiona = solidne rośliny = solidny plon. Stara prawda, ale myślę, że warto ją od czasu do czasu przypomnieć.

Po prawej, dla porównania, czysta Scarlet Runner z, podobno, izolowanej uprawy. Jak bardzo izolowanej to się okaże.

Kaskawel wrote: Aż mi dech zaparło. Wielkie dzięki za ten pokaz
Blue Shackamaxon Lenapów jest ś l i c z n a

Czy trzeba założyć pióropusz, gdy się siądzie do takiej zrobionej po bretońsku?

Ta fasola jest chyba za drobna do fasolki po bretońsku, ale co kto lubi. Jeśli chcesz ją jeść w takim pióropuszu jak na obrazku, to proponuję ją zrobić z fasoli Mandanów, bo były one typowe dla Indian z Równin, a nie tych z wybrzeża i lasów północnego wschodu

Żarty żartami, ale warto pamiętać o tym, że to właśnie ci ludzie, setki lat przed nami, uprawiali fasolę, dynie, kukurydzę, ziemniaki, paprykę, pomidory, słoneczniki i inne. Bez tych warzyw nie wyobrażamy sobie dzisiaj naszych kuchni, a i na forum jest o czym pisać i co czytać, sądząc po popularności wątków dotyczących upraw tych roślin

Powinniśmy także zawsze pamiętać o tym, ile represji, poniżenia i eksterminacji doświadczyli rdzenni mieszkańcy i prawowici mieszkańcy tych terenów, a później zastanowić się, ile tak naprawdę zawdzięczamy tym narodom.
Artur - dziękuję.

Kaskawel wrote:
U mnie niestety w tym roku również było kiepsko z wielokwiatową. Miałem dwie odmiany i obie rosły jakby chciały a nie mogły, więc może warto zweryfikować to w kolejnym sezonie dając jej kolejną szansę.

Skoro tak śmiertelnie poważnie podchodzimy do słów podziękowania za fasolę, to wypadałoby w pierwszej kolejności ciepłe słowa skierować do Sumeru. Cywilizacji, której zawdzięczamy absolutnie wszystko co wiąże się z szeroko rozumiana uprawą - fasoli też. Co prawda nasz stan wiedzy do tej pory nie wyjaśnia za jaką sprawą, ta starożytna cywilizacja posiadała zdolności wręcz inżynierii genetycznej, ale faktem jest, że w okresie mgnienia dla historii, zaledwie wieku - oględnie mówiąc, rolnictwo sumeryjskie wydało światu gatunki nie występujące naturalnie, a dziś uznane jako rośliny zawsze obecne. Przykładowo - to Sumerowie z traw "stworzyli" znane nam zboża: pszenicę, żyto czy jęczmień. Pewne teorie zakładają, że to wypadkowa starannej selekcji i krzyżowania, ale temat jest zagadkowy.

Fasola, ba! cała rodzina bobowatych mogłaby zapomnieć o swojej obecności na Ziemi gdyby nie Sumerowie. Fasola zaistniała na terenach Ameryki Południowej (przez źródła uznawanej za ojczyznę fasoli), ładnych kilka tysięcy lat after Sumer. Pierwsze ogrody z roślinami uprawowymi powstały właśnie tam, na terenach Mezopotamii To Sumerom zawdzięczamy nasze hobby. I nadal chyba nie osiągnęliśmy ich mistrzostwa. Starczy powiedzieć, że ogrody Semiramidy nadal budzą emocje w ocenie prawdopodobieństwa ich istnienia jakoby tak zaawansowana technologia hodowli roślin była możliwa.

Jak wiemy, Indianie, autochtoniczna ludność Ameryki Południowej mają pochodzenie azjatyckie - nie można wykluczyć, że tą drogą sprowadzili fasolę na kontynent Ameryki. Warzywo i technikę uprawy. Zmierzam do tego, że moim zdaniem, byli naśladowcami.

Ale to rozważania długie, mogące się okazać nazbyt szczegółowymi - krótko mówiąc nudnymi i nikomu do niczego nie potrzebnymi. Powszechnie funkcjonujący skrót myślowy "Pochodzi (*fasola) z Ameryki Środkowej i Południowej" rodzący przekonanie, że kolebka lokuję się tam - winna być zastąpiona jakimś określeniem typu: dla Europejczyków fasola pochodzi z Ameryki

Mam zatem nadzieję, że ktoś kiedyś pokusi się o odtworzenie sumeryjskich odmian na podstawie dogłębnej analizy DNA nasion fasoli znalezionych np. na terenach dzisiejszej Syrii ( w innych warunkach klimatyczno-geograficznych pozostałego terytorium Mezopotamii takie nasiona nie miałyby szans na przetrwanie do dnia dzisiejszego, ale na pograniczu pustyni ... czemu nie ).

Piszę o tym dlatego, ponieważ omawiamy tutaj odmiany uprawiane w obu Amerykach przez ich rdzennych mieszkańców. Jeśli w przyszłości będziemy dysponować materiałem genetycznym fasolek sumeryjskich, to nie widzę przeszkód, aby analizować ich uprawę także tutaj.

p.s. dziękuję Ci bardzo za wykład i uświadomienie - przynajmniej mnie, prostaczce - genezy rodzaju Phaseolus .

A wracając do właściwego tematu miałabym prośbę do Błażeja o kilka słów na temat uprawy fasoli Cranberry, Sangre de Toro oraz Staakboon Mechelse Tros. Chodzi mi przede wszystkim o podatność na choroby, plenność i rozmiary krzaczków

Oj, nerwowo się zrobiło.
Anno, moim zdaniem nie ma alf i omeg. Tematy przepastne, zawierają wiedzę oboczną dla zajęcia głównego nie zawsze też są użyteczne. Dla mnie uprawa warzyw niesie dodatkową korzyść - docieranie do ciekawostek o których w epoce zielonym do góry nawet mi się nie śniło. W temacie nasion jak dobrą powieść czytałam "Triumf nasion" Hansona, a zaledwie kilka lat wstecz po wybrzmieniu tytułu ziewałabym. Na marginesie - sporo o genealogi nasion tam jest

Ale może lepiej jak zachowam je dla siebie bo odnoszę wrażenie, że chęć podzielenia się nimi jest odbierana inaczej niż moje intencje.

PS - osobista prośba - nie pisz o sobie per "prostaczka". Mam zdanie takie, że inni odbierają nas tak jak sami się widzimy.

Aniu, osobiście jeszcze nie uprawiałem tych odmian. Tak jak pisałem tu wcześniej, miałem zacięcie w uprawie fasol, na początku mojej przygody z warzywnikiem, jednak wypały ją pomidory i nie zdążyłem przetestować wielu zdobytych odmian.

Trzebaby poszukać informacji o nich w sieci.

Sam osobiście dosłownie 5min temu dałem zapytanie o odmiany kilku różnych fasol, których nie mam opisanych.

vegetella wrote:
Och, pisz, ile masz ochotę - z pewnością dla wielu osób takie informacje będą bardzo przydatne podczas uprawy fasoli na suche ziarno. Z dniem dzisiejszym kończy się moja ingerencja w Twoje wpisy

Wasze dobro jest ważniejsze niż moje "przemyślenia".


vegetella wrote:
Nie mam nic przeciwko, aby uważano mnie za prostaczkę, ale skoro Ciebie to razi, to zaniecham tego procederu.

Adasiowa wrote:

Popytam.

Błażej, dziękuję Ci bardzo; w międzyczasie, kiedy tylko opanuję sytuację z nasionami i kotami, postaram się sama, na spokojnie, zasięgnąć informacji. Z góry przepraszam za kłopot.

Nigdy nie uprawiałam fasoli na suche ziarno, zawsze tylko szparagową karłową. Będąc dzieckiem kojarzę, że rodzice na działce uprawiali tyczną - chyba Jaśka.
Fasolę bardzo lubię, więc w nowym sezonie spróbuję uprawy. Tyczki do zrobienia konstrukcji mam, pozostaje wybór odmian, ale to już przyjemność

Kaskawel wrote:
Fasolę wrzawską widziałam na olx.

Ja zastanawiam się nad wielokwiatową w kolejnym sezonie. Chciałbym jej naprawde sporo, bo wychodzi ona bardzo korzystnie w stosunku do ilości krzaków. Oczywiście jak sezon będzie korzystny.