Forum Ogrodnicze Oaza

Jak dla mnie zebrałaś je zbyt wcześnie, gdy była jeszcze zbyt mokra. Stąd to pękanie. U mnie kilka strąków też tak popękanych wyszło.

Mówimy o tej samej fasoli?

O tej samej. Kurczę, wybierałam z suchych strąków... Ale chyba wiem, co mogło się stać, mogłam zbierać w wilgotny dzień - nie w deszczu ani tuż po oczywiście, ale może faktycznie złapały wilgoć z powietrza. Dziękuję, będę bardziej uważać!

Bo mam jeszcze te samą odmianę ale o ciemniejszych ziarnach. Stąd pytanie. Jedna to tyczna, a druga karłowa.

Mandorla, a w czym je przechowywałaś?

U mnie odkąd pamiętam fasola była przechowywana w szczelnie zakręconych słoikach, stały na szafkach w kuchni i ziarna zawsze były gładkie. Nawet te, które znalazłem w słoiku po dziestu latach, jedynie trochę pożółkły. Jeden warunek, ziarno musi być suche i słoik wewnątrz też musi być suchy. Wtedy nic się nie przypląta. Fasolki suche w sensie suche, a nie wysuszone jak grzybki

O, wiedziałam, że one są w dwóch wersjach wzrostu, ale - nie wiem czemu sądziłam, że ziarna mają taki sam kolor. Moja jest tyczna, pięła się na ładnych parę metrów. Tak sobie malowniczo rosła



Kaskawel, różnie. Część leżała luzem na stole (w moim pojęciu dosuszała się), część była w torebce papierowej, a część w foliowej. Chyba te ze stołu wyglądały najgorzej. Teraz i tak już wszystkie zmieszałam, siedzą w lodówce i czekają na wiosnę.

Haha, fasola dobrze utkwiła mi w pamięci, bo to ja musiałem ją łuskać, co, jako np. dziesięcioletni kajtek, uważałem za beznadziejne zajęcie i kompletną stratę czasu. Wszelkie dyskusje z ojcem kończyły się razem ze zdaniem "po to ma kowal obcęgi żeby sobie rąk nie poparzył" Zresztą, w tamtych czasach to wogóle trzeba było z dyskusjami uważać, bo łatwo mógł się jakiś płaski kawałek wyprawionej skóry do pleców przykleić. Były czasy

Moi drodzy, napiszcie też kilka słów o walorach kulinarnych odmian, proszę. Oczywiście o ile do waszego rondla trafiła

Zachęcona przez Iwonę już na szkicu planu rozsady na sezon kolejny, zaznaczyłam miejsce dla uprawy. Wybieram również odmiany.
Oczywiście, typowo marudzę - bo co? Jasia będę uprawiać? i łapczywie zerkam na odmiany dla mnie egzotyczne. Myślałam o odmianie podobnej do tej, którą prezentuje Bobej - lecz zawahałam się .... a jak paskudna będzie?

Co do smaku klasyków fasolowych: Jasia, drobnej tudzież czarnej - rozeznanie mam. A co z innymi? Czy fasola jak fasola byle plenna była?

Kaskawel, ja pamiętam łuskanie działkowego grochu - ale bardzo to lubiłam, bo większość i tak od razu zjadałam No, i starsza wtedy byłam. Tyle lat co wtedy to mogłabym mieć, nie powiem, ale za czasami jako takimi to jednak nie tęsknię
Vegetella, przyznam, że o ile jestem wybredna jeśli chodzi o szparagówkę, to w ziarenkach specjalnej różnicy nie czuję - każda fasola jest dobra, bo to przecież fasola Wybieram, żeby była wizualnie ładna, no i w miarę możliwości plenna, bo warzywnik jak chusteczka...

Ja też za bardzo nie wyłapuję smaczków i posmaczków. Fasola to fasola. Bardziej chodzi o to, że nie każda odmiana pasuje do danej potrawy. Taki Jaś, albo Scarlet Runner do fasolki po bretońsku pasują jak znalazł, ale nie bardzo sobie wyobrażam zupy fasolowej z nimi. Pewnie można, ale po co skoro są odmiany bardziej do tego pasujące. Jest tyle wielkości i kolorów, że do wszystkiego można coś odpowiedniego dobrać. Trzeba sobie jeszcze zdawać sprawę z tego, że suche ziarna podczas moczenia i gotowania sporo się powiekszają. Jutro albo w niedzielę wstawię fotkę takich typowo zupnych odmian, które mam, a pewnie jakieś mi jeszcze do nowego sezonu dojdą.

A no to radzę spróbować zupy z Jaśka.Zupa jest jasna,ale smak nie do opisania.Pewnie każdy ma inne smaki.Jednak proponuję próbę.Tylko nie "żałuj" fasoli.

mandorla U mnie ta jaśniejsza, tyczna rosła identycznie jak u Ciebie. Co prawda na początku brałem ją za karłową i później wbijałem na szybko to co mi wpadło w ręce i np listewki na koniec sezonu łamały się pod ciężarem jal zapałki.

Co do smaku poszczególnych odmian, to również koneserem nie jestem. Ogólnie ciężko jest znaleźć odmiane, która na tyle da plonu, by naszej rodzince starczyło. Przy 7osobach, to trzeba jej mieć naprawdę sporo. Stąd w kolejnym sezonie będą raczej tyczne odmiany, o dużych ziarnach.

Krecik stary wrote:
Józek! "nie daruję Ci tej nocy" Jesteś całkiem jak mój mąż, z tym Jasiem.
Piszecie, że dla Was smak jednakowy - a u mnie tak nie ma - dziwak jestem. Jeżeli w domu planowana jest fasolowa, to za każdym razem losujemy zapałki. Mąż woli z Jasia, ja preferuję z drobnej. Jaś jest jakby intensywniejszy, pasuje mi bardziej do "po bretońsku".

Drążę temat - albowiem w naszym menu, sałatka ze strączkowych to rarytas. Jej uroda polega na tym, że składa się z co najmniej kilku odmian. Im więcej ich jest tym lepiej. Na ten moment mix zawiera zazwyczaj 5-6: Jasia, drobną białą oraz czerwoną, ciecierzycę, soczewicę, czasami bób. Co ciekawe, każdy wydłubuje swojego faworyta - jeden właśnie Jasia, inny ciecierzycę.
Rozmarzyłam się na myśl dodania do przepisu jakiś 2,3 extra. Gdyby je jeszcze można było dobrać, każdą ze swoim smaczkiem

P.S. podam przepis na sałatkę (prosty jest), bo zauważyłam, że część forumków pasjonuje się "kuchnią" - na marginesie, mamy tu jakiś wątek z przepisami?
Przepis jest taki. Potrzebne:
- kilka (min 4) odmian strączkowych (mogą być puszkowe, gdy z ziaren suchych każdą trzeba osobno ugotować do miękkości - do gotowania nie solimy wody!!!!!)
- ziarno słonecznika (przed dodaniem zalać wrzątkiem i odstawić na jakieś 8-10 min, sparzamy jak rodzynki do ciasta)
- opcjonalnie orzechy (włoski, ziemny)- też sparzone
- dip: oliwa, cytryna (3:1), czosnek (ilość jak kto lubi), szczypta cukru, sól, pieprz. Ja dodaję łyżkę mieszanki suszonych ziół (dominuje trybula pychotka)

Mamy nie tylko wątek kulinarny, ale cały dział "Kulinaria - ...": forumogrodniczeoaza.pl/index.php/forum/44-kulinaria
Możesz tam wrzucić przepis na tę sałatkę, bo wygląda na wartą rozpropagowania, np. w wątku o sałatkach. Chyba ją wypróbuję w przyszłym tygodniu na lunch do pracy. Tylko trochę zmienię, bo ja prawie zawsze gotowe przepisy zmieniam pod swój gust Słonecznik uprażę na suchej patelni, to wzmacnia jego smak i oprócz suszonych ziół dodam natkę pietruszki lub kolendrę, będzie jeszcze zdrowsza.

vegetella A może Borlotto do kompletu??

Bobeju, zamówiłam sobie takie coś:

Wydaje się podobna. Tyczna chyba (jednak nie, ale nic to). Wypróbuję.

Wstępnie zaplanowałam 4 stanowiska na stelaże - aby w jednym sezonie przetestować kilka odmian i po 2, 3 sezonach dojść do preferowanej ilości 2,3 odmian faworytów w uprawie. Teraz (tzn. w nowym sezonie ) wysadzę Jasia (czyli wielkokwiatową, tak?), drobną biała i czerwoną oraz tę powyżej. Pilnie przeglądam wątki fasolowe, może coś zmienię, ale na ten moment plan mi się podoba.

Jestem mile zaskoczona jak przypadł mi do gustu temat fasoli na suche ziarna. Koneserzy tak pięknie o nich piszą, cudeńka prezentują. Miła lektura.

Beo, dziękuję za link. Przeniosę się z kulinarnymi wtrętami.

Same fasolki wyglądają identycznie, choć strąki już się różnią. Moja wyglądała tak:





Jaś to faktycznie wielokwiatowy. Mam jeszcze wielokwiatową Scarlet i inną o troszkę innym zabarwieniu.

Znalazłam moje rusztowania pod tyczną

Krecik stary wrote:
Dziękuję za radę. Na pewno spróbuję. U mnie, odkąd pamiętam, fasolową robiło się na drobnych fasolach i pewnie dlatego nie mogę sobie innej wyobrazić Miałem wstawić fotkę z kolejnymi odmianami, ale nie było kiedy jej zrobić. W tygodniu wychodzę do pracy gdy jest jeszcze ciemno i wracam gdy znowu jest ciemno, a nie lubię robić zdjęć z lampą błyskową. W sobotę coś zadziałam w tym temacie.