Forum Ogrodnicze Oaza

Misiula wrote:

No jakby troszkę przeszkadza. Bo, powiedzmy, przygotowujesz się mocno merytorycznie, skrupulatnie wybierasz rodziców do nowej krzyżówki i chcesz, żeby konkretny, młody, nietknięty jeszcze żadnym pyłkiem słupek został zapylony przez skrupulatnie wybrany z innego miejsca pyłek. Zyskujesz wówczas jakąś tam pewność, że zrealizowałaś plan teoretyczny. I możesz komuś prawdomównie powiedzieć, jaki jest pomysł na powielenie dokładnie tej samej czynności.

Misiula wrote:

To dla mnie jest jednak niezwykłe. Byłem przekonany, że pierwszy pyłek jest tym "zwycięskim" i zapyla skutecznie słupek, a kolejne pyłki już nie mogą tego celu osiągnąć, bo słupek jest już na to zablokowany. To zmienia całą filozofię mojego myślenia o procesie. W błąd wprowadziły mnie informacje w Internecie, że jakaś nowa odmiana powstała z połączenia dwu innych odmian macierzystych. To sugerowało, że nie może być więcej uczestników procesu, niż tylko dwóch.

Bardzo Ci dziękuję, za to dookreślenie sprawy.


Niemniej, jeśli podejmujesz próbę wiernego odtworzenia jakiejś utraconej krzyżówki "Kozuli" to musisz jednak stosować jakiś bardzo sterylny sposób postępowania.

Moi "krzyżacy" - Lime Green Salad (dwarf) oraz Accordion Cherry i Barry's Crazy Cherry (koktajlówki multiflora). Chciałem "obskoczyć" 2 pokolenia w tym sezonie ale raczej nie wyjdzie.

Tomku drugie pokolenie dojrzeje nawet jak wysiejesz na koniec maja. Tyle, że aby pierwsze pokolenie szybko dojrzało trzeba ograniczyć ilość owoców na krzaku.

Czyli zostawić tylko 1 grono?

Ja tak robiłam dwa razy z Fav-ami F1 ( 17 i 18 ) i teraz też mam już ogłowione dwie sadzonki, na których jest po jednym gronie. Chyba je nawet przerzedzę bo pąków jest dużo a słońca na lekarstwo. Dzisiaj przyszła mi nawet ochota na ścięcie jednej, zaryzykować ukorzenić z pąkami bo ciasno na oknie dla dwóch donic. Poza tym coś mi się za bardzo wyciągnęły i grona są wysoko. Jutro podejmę decyzję .
W poprzednich latach jak już zebrałam owoc do ponownego wysiewu ( ledwie zapłoniony poleżał kilka dni, wybrałam nasiona i prosto do wysiewu takie mokre ) to w maju umordowane sadzonki wysadzałam do gruntu, troszkę trwało zanim doszły do siebie ale owocowały do końca sezonu, czyli w gruncie lądowały F1.

Dzisiaj było "bara bara"
Na Green Lime Salad poszło Accordion Cherry

Druga para później - Barry's Crazy Cherry trochę się spóźnia

Może coś z tego będzie?




a tu "pozazdrościłem" Craigowi LeHoullierowi
"Nałożyłem" Dwarf Flashy Ace z liścmi variegata na Dwarf Zoe's Sweet z liścmi chartreuse

Interesujący ten ostatni mariasz. Będą nasionka na AWN?

Ale to dopiero F1 będę miał. Do ustalenia jeszcze daleko

Ciekawe co z tego wyjdzie, szukając nasion u Niemców spotkałam się z variegacją yellow

Lubię variegaty bardzo, czy kwiat musi być na konkretnym etapie aby je krzyżować?

Emilia wrote: 2 strona tego tematu

Tomku, ja nie chcę ustalonej odmiany, chcę właśnie F1, do własnej selekcji.

Taka ciekawostka - kwiat Dwarf Zoe's Sweet - słupek wychodzi daleko ...

Jakieś efekty widzę

del wrote:

Gratuluję. Opisz technikę. Jakie pędzelki?

.....................



Upał i sucho. Pyłku nie za wiele. W ubiegłorocznym sezonie było podobnie, a posługiwanie się w takich warunkach wacikami nie zawsze przynosiło sukces i cały wysiłek rozmontowywania kwiatu często przepadał.

W tym roku pracuję nad techniką. Nabyłem w Action pędzeleczki i nimi pracuję. Cenna rada Misiuli o zraszaniu słupka mgiełką z opryskiwacza ręcznego także pozostaje w użyciu. Do tego już nie raz czy dwa, ale kilkakrotnie podchodzę w odstępach czasu do każdego obnażonego słupka z pyłkiem tego samego rodzaju dla niego przeznaczonego, na wypadek, gdyby słupek za pierwszym razem był za młody i musiał dojrzeć.

Jeśli pyłek był od pomidora czerwonego to daję taką samą nitkę, jak od czarnego, to idzie nitka brązowa, a jak od żółtego to zakładam nitkę białą. Oczywiście nazwy odmian dających pyłek znam dokładnie, ale jak się kilka razy podchodzi z pyłkiem do krzewu z już kilkoma odsłoniętymi słupkami, to ten system pozwala się nie pomylić w dopylaniu.

Jeśli okaże się pod koniec sezonu, że wszystko się już udaje i powstały owoce, to za rok planuję wreszcie, po stosownej i dokładnej lekturze skryptu Misiuli, pierwsze poważniejsze projekty hobbystyczne w tym temacie.

Szkoda, że Misiula już nie rozwija tego ciekawego dla mnie tematu.

Chiarodiluna wrote: Technika "czapeczki" - płatki z pręcikami ściągam z dawcy i nakładam na biorcę - podejrzane na YT

Ja podkładam mały szklany kieliszek z nóżką i płytkim kielichem pod odpowiednio dojrzały kwiat i uderzam w jego podstawę. Sypie się (lub nie) biało-srebrzysty pyłek. Jednocześnie pewnie odbywa się samozapylenie kwiatu dawcy. Im więcej kwiatów na krzewie danej odmiany, tym więcej pyłku w kieliszku. Potem pędzelkiem nabieram ten pyłek i nanoszę na przygotowany bardzo młody kwiat biorcy, już uprzednio wykastrowany ze swoich własnych pręcików. Jak pyłku jest dużo to podchodzę kilka razy w odstępach czasowych do określonego słupka biorcy. Nazwy tej techniki nie znam. Nawet nie wiem, czy się jakoś nazywa. Minus to ograniczona ilość pędzelków do użycia. U Ciebie każdy dowolny płatek staje się chwilowym pędzelkiem, ale i pyłku jest mniej. Ciekawostka - nawet sobie nie wyobrażasz, ile jest w przyrodzie pajączków niewiele większych od grudki pyłku.

Metoda pędzelkowa wydaje się dobrze sprawdzać, zwłaszcza przy kilkukrotnym podchodzeniu z pyłkiem do danego słupka.







Brakuje mi wyjaśnienia trzech kwestii teoretycznych. Może ktoś umie pomóc w zastępstwie nieobecnej już Misiuli.

1. Jeśli słupek AA zapylę jednocześnie pyłkami aż z dwu rożnych odmian - BB i CC, to w powstałym owocu będą ulokowane i rozłożone przypadkowo dwie różne hybrydy o cechach AB i AC, czy też powstanie tylko jedna super-hybryda ABC.

2. Co to znaczy, że można wprowadzić do krzyżówki gen plenności, gen twardości lub jakąkolwiek inną cechę

3. jak długo utrzymuje się biologiczna aktywność pyłku po jego usypaniu z kwiatka do kieliszka.