Forum Ogrodnicze Oaza

Jak tam Wasze Korony Cesarskie? Moje w tym roku chyba wyrwały się trochę za wcześnie. Dziś w nocy było -6 i obawiam się, że przypłacą to brakiem kwitnienia. Na dodatek jedna z cebul w zeszłym roku dzieliła się i miała dwa (niekwitnące) pędy, więc w tym roku spodziewałam się z niej dwóch kwiatostanów, a z ziemi wychyla się póki co tylko jeden nieszczególnie gruby pęd.

Nie mam zdjęcia, ale moje w podobnym, a nawet ciut bardziej zaawansowanym stadium. Już się do nich coś dobiera (poskrzypka? ślimaki?), na wszelki wypadek wysypałam wokół szczyptę niebieskich granulek. Trupów na razie nie widzę.

Z tym kwitnieniem to jakaś mistyczna historia - na wsi mam podarowane przez sąsiadkę, nic z nimi nie robię, kwitną rokrocznie jak szalone. W mieście te same cebule mają od lat tylko liście. Również kupowane, "rasowe", mają się marnie. Kwitną rok, dwa - albo zanikają, albo też "idą w szczypior"

Zwykła pomarańczowa, która miejscami robi u mnie za chwast (co niektórzy mogą to uznać za profanację)



a żółta bardzo wolno przyrasta i jak widać jest późniejsza

W mieście kwitną tylko te kostkowane, za to w hurtowej ilości.



Ale okazuje się, że być może jedna cesarska mi zakwitnie, sadzona jesienią jako "ostatnie podejście do tematu". Miałam wychylający się nos za lilię.

Moje dwie szachownice cesarskie. Ciężko uwierzyć że posadzone w tym samym czasie i rosnące w tych samych warunkach. Biję się z myślami czy na jesień nie wykopać tej małej poskręcanej żeby przesadzić ją w inne miejsce.

Edyto, czy coś jej nie obżarło? Wyciągnęłabym cebulę tak czy siak.

Ona taka poskręcana wyszła z ziemi. Obejrzałam ją dokładnie ale żadnego szkodnika nie znalazłam. Dopiero w zeszłym tygodniu przybłąkał się ślimak, który nadgryzł jej łodygę, co dopełniło dzieła zniszczenia. Mam wrażenie że coś jej tam nie pasuje ale trudno znaleźć przyczynę skoro jej sąsiadka czuje się na tym stanowisku doskonale.

Kwitnie mnóstwo kostkowanych.



Trafiają się i białe.

Żółta u mnie wolno przyrasta z jednej cebuli, ale postęp już widać i w tym roku mogę zacząć rozsadzać.

Jolu, te żółte prześliczne, zdrowe, ani listeczek nie uszkodzony.
Moje jak są jedną katastrofą w mieście, tak na wsi kwitną z roku na rok lepiej, a nie dbam o nie zbytnio.





Może dlatego, że tutejsze, "wsiowe", dane z dobrego serca?


Dopiero się rozwijają.

Korona cesarska:

Korona cesarska:

Jeśli macie i wychodzą z ziemi, to trzeba ślimakom wypowiedzieć wojnę, u mnie szachownice są oblężone hiszpańskimi ślimakami. Nadgryzają również całe pędy u nasady przy ziemi, a to już "po ptokach".

U mnie w górach:



Chcę przypomnieć, że żrą je nie tylko ślimaki (w mieście zdemolowały mi jedną grupę, nie pierwszy raz ). Z braku laku, czyli lilii zadowalają się nimi poskrzypki. Jedną już ubiłam.
Tak że tępmy czerwone.

Moje Szachownice cesarskie takie same jak u Ani, ale nie zrobiłam zdjęcia, a Szachownica perska jest taka

W mieście niedobitki cesarskich zostały tradycyjnie pożarte (ślimaki? poskrzypka? jedną ubiłam), natomiast masowo kwitną kostkowe:

Pięć lat temu posadzilam jedną cebule cesarskiej korony.Do tej pory ani razu nie zakwitła. Nie wiem jaka jest przyczyna.
Tak wygląda na dzień dzisiejszy.