Forum Ogrodnicze Oaza

Od paru miesięcy nosiłam się z zamiarem utworzenia na FO wątku o moich ukochanych roślinach cytrusowych. No cóż, nosiłam i nosiłam, aż tu doniosłam
Cytrusy, to rośliny łatwe w uprawie latem i przysparzające kłopotów zimą, jak wszystkie nasze tarasowce. Klimat nie ten, warunki nie te, ale ile radości dają zimową porą...
Jak naumiem się dodawać fotki, to pokażę Wam moje pupilki

Madziu, piękne kumkwaty nam przywieźli do ZC, tanie nie są bo 150 zeta, ale kilogram owoców na nich wisi, piękne Nawet zjadłem kilka

O Ty diable jeden, ładnie to tak kusić Duże? Kiedy ja już nie mam miejsca na najmniejszego nawet cytrusika ... nooo chyba, że byłaby to jakaś limonka

Magdo, witaj!
Z tej strony Cię nie znałam
Cytrusy to dla mnie czarna magia, choć baaardzo mi się podobają. Chyba nigdy nie miałam żadnego
Z egzotycznych mam kawę,ale to inna bajka.
Czekam na fotki i opisy, a dodawanie fotek na tym forum jest dziecinnie łatwe (jak ja sobie poradziłam...), tylko na razie nie ma podglądu.

mag wrote:
Oj tam, oj tam, zaraz diable Sama chciałaś, że mam dać cynk jak coś fajnego będzie, a takie urocze drzewka przywieźli, mają po 40 cm wysokości lub nawet więcej Gałązki aż uginają się pod ciężarem owoców, mniam, mniam

No i pojawił się Grześ kusiciel... A Mag "słaba" kobietka , oprzeć urokowi cytrusów się nie może ( nie umie)

Witaj Dalu, lepiej nie zagłębiaj sie w temat, bo jak Cię dopadnę, to zamęczę tematem cytrusów... wiesz, jak korba, to korba

Grzesiu, jakbym Ci powiedziała ile mam cytrusów w tej chwili na parapetach i nie tylko, to zamiast kusić nowym, to byś na sygnale z kaftanem jechał.

No następna, co podpuszcza Basówka a zobaczysz, że potrafi, bo mam opcję albo kumquat albo pomidorki

Jeszcze nie wiem, jak z wielkością fotek, ale popróbuję...
Może na początek troszkę owocków, żeby Wam podrażnić nieco kubki smakowe
cytryna Meyera, kalamondyna. limonella,

lima Kaffir i cytryna Skierniewicka owoc i kwiat

No jasne, że własne. Przecież sklepowymi bym się nie chwaliła

A ja mam cytrynke bez owoców Za to ładne listki zaczęła wypuszczać.
Oj będę wpadała po porady

Dzisiaj pierwsza na dobry początek.
Kiedy przesadzić cyrtynkę?
Kupiona była w ubiegłym roku i zadołowana z doniczką w większej donicy.

Witaj Pamelko, spokojnie możesz teraz już przesadzać. Najlepiej nie naruszając bryły korzeniowej przenieś do większej, a przede wszystkim do wyższej doniczki. Najlepszym podłożem są te specjalistyczne do cytrusów, wymieszane w stosunki 1:3/1:4 z perlitem. Jeśli to Skierniewicka, to bankowo powinna zawiązać owoce. Ale piszesz, że listki puszcza, a nie pąki kwiatowe... to raczej nie Skierniewicka. W drugiej połowie maja wygoń ją koniecznie do ogrodu, najlepiej do świetlistego cienia. Cytryny nie przepadają za prażącym słońcem.

A widzisz, trzymałam ją bardziej od północnej strony, b u mnie tylko tam cień Słoneczko miała tylko poranne.
Teraz stoi w salonie i ma popołudniowe słońce, znaczy przestawić w bardziej zacienione miejsce?
Oczywiście nawozić ... dwa razy w tygodniu?
Kupiłam ja od pewnego Pana, który takie południowe roślinki przywozi, to spore już drzewko, niestety fotek nie mam.
Nadrobię

Przepraszam, że tyle pytam, ale ja zielona w sprawie cytrynek jestem, jak nie przymierzając zielona trawka

Teraz, to ona spragniona południowego parapetu, tylko odsuń troszkę od szyby, bo słonko popali listki. Cytrusy zimą najbardziej cierpią z powodu niedoborów światła. Północne okno i ciepłe pomieszczenie może je zimową porą nawet ukatrupić.

mag wrote:
Jak czytam te zdania , to od razu mi się śmiać chce i ciśnie mi się na usta : Madzik , czyżbyś miała refleks szachisty? Tak długo nosiłaś się z tym zamiarem , aż nam forum zamknęli
Ale nie ma tego złego... Teraz jak Cię czytam , to widać ,że czujesz się jak ryba w wodzie ( co mnie osobiście nie dziwi).

A ktoś na FO radził w ciemnym i chłodnym miejscu dobrze, ze nie posłuchałam
Ona stoi poza wysokością zasłonek i firan, jednak te jej nie przysłaniają światła, podwieszone są.
O spaleniu przez okienne światło przekonałam sie ze dwa lata temu, kiedy chciałam tak sośnicę przechować Zupełnie ją spaliło

Magduś cytrusiki piękne....ależ muszą smakować swoje własne ,, temi rencami,, wyhodowane
Ja kilka lat temu musiałam się pozbyć swoich 2 krzaczków....krzaczorów.....miały ponad 20 lat i cytryna opierała się o sufit, wyhodowane z pestek, niestety nie owocowały, ale były przepiękne.....w końcu zaatakowały je tareczniki z którymi nie dałam sobie rady i musiałam się roślin pozbyć....z ciężkim sercem, bo to tyle lat.....

Znasz mnie Małgoś dobrze, oj znasz

Pamelko, to tylko cytryny i cytrony są takimi wrażliwcami, jeśli chodzi o ostre słońce. Pomarańcze, mandarynki, limonki, kalamondyny wręcz je uwielbiają. Jednak wszystkie cytrusy, to światłoluby i teraz z powodu naszego krótkiego i zazwyczaj pochmurnego dnia, bardzo cierpią.

Aguś, nawet się nie przyznawaj do tak okropnego czynu No wiesz co, wyrzucić 20-to letnie pestkowce, przeca to grzech niewybaczalny. Szkoda, że się wcześniej nie zgadałyśmy, pomogłabym Ci wyleczyć Twoje drzewka. Niestety cytrus posadzony z pestki bardzo późno osiąga dojrzałość pozwalającą mu na wydanie owoców. Dlatego zazwyczaj szczepi się je gałązkami odmian szlachetnych, już owocujących. Podobnie jak róże.

Magduś nawet myślałam o tym szczepieniu....ale nawet bez owocowania były piękne....i ten zapach w całym pokoju jak potarło się listek....z tarecznikami walczyłam długo, i na różne sposoby....ale niestety pokonały mnie....gdybym wtedy wiedziała jak to skutecznie zrobić to pewnie do tej pory by zdobiły dom.....

Myślę, że nie pozostaje Ci nic innego, jak posiać następne, albo zaopatrzyć się już w gotowe sadzonki owocującej odmiany. Jak teraz wysiejesz pestki, to za rok będziesz miała piękne podkładki do szczepienia