Alinko, Twoje słowa acz miłe to jednak wprawiają mnie w zakłopotanie, chyba jednak nie zasłużyłam na takie uznanie. Też ponoszą mnie czasem emocje, choć bardzo staram się nad nimi panować bo pieniactwo do niczego dobrego nie prowadzi i nikomu i niczemu nie służy.
Co do drążenia tematu, to oczywiście, że nie zamierzam poprzestawać w propagowaniu zdrowego prowadzenia ogrodu, ale tylko i wyłącznie w swoim wątku, bo tam nikt i nic mi zarzucić nie może. Co najwyżej w innym miejscu może napisać o moim "egzorcyzmie"
ale zabronić mi promować zdrowy ogród w moim wątku nie może. A tytuł Ogrodowe pasje też daje mi szerokie możliwości tematyczne.
Hiacynta wrote:
To oraz mulczowanie zrębkami sprawia, że moje wnuki będą mieć piękną, urodzajną ziemię
Alinko i to jest zdrowe i mądre podejście, czyli nie tylko tu i teraz, ale i by Ci co po nas mogli się cieszyć zdrowym ogrodem i środowiskiem.
Wspomniałaś coś też o podlewaniu automatycznym, pamiętam tą wypowiedź
i nie nazwałabym tego tym o co Cię posądzono. Sama mam w tunelach zamontowane automatyczne podlewanie kropelkowe. Takie systemy podlewania to ogromna oszczędność wody. Woda trafia w konkretne miejsce, można więc użyć jej znacznie mniej i nie ma niepotrzebnych strat. Oczywiście nie namawiam tu do zaprzestania lania wody z węża ogrodowego i nagminne montowanie automatycznych systemów nawadniania bo wiem, że to związane jest z dużymi kosztami. Ja miałam to szczęście, że mój zdolny mąż takie podlewanie wykonał i zamontował sam.
Poza tym takie podlewanie pomaga też uniknąć wielu groźnych chorób spowodowanych moczeniem liści.
Magdo cieszę się, że nie marnujesz niczego w ogrodzie a starasz się co się da wykorzystać do polepszenia struktury gleby. To na pewno przyniesie wymierne korzyści. Olejów parafinowych nie stosuję, jakoś wewnętrznie nie odbieram ich jako produktu ekologicznego, a i środki ekologiczne trzeba używać z umiarem, nawet ziółka mogą zaszkodzić.
Tomku a co Ci zeżarło owe ogórki, może da się temu zaradzić bez chemii.
Mario gdyby to ode mnie zależało to już dawno zakazałabym bezmyślnego lania wody w ogrodzie, czy trzeba czy nie trzeba. Myślę, że jeśli chodzi o wodę to tu szczególnie z szacunkiem trzeba podchodzić do tego życiodajnego daru natury. Dlatego u mnie bardzo dużo wody odzyskuję z przyrody, nawet teraz zimą zbieram ją do zbiorników i wykorzystam w sezonie.
Danielo ja zawsze słowa dotrzymuję, no chyba, że wypadki losowe pokrzyżują mi plany.
A jeśli chodzi o pomoc innym to każdemu kto poprosi, a będzie to leżało w granicach moich możliwości, pomocy nie odmówię.
Magdalo zawsze staram się nie być patetyczna raczej staram się być merytoryczna, ale pewnie nie zawsze mi się to udaje. Jednak czego jak czego ale wyrozumiałości ani dla nowicjuszy ani dla doświadczonych "inaczej" ogrodników mi nie brakuje, szczególnie tych dociekliwych otwartych na konstruktywną dyskusję.
Tomku na pewno grzesznikiem nie jesteś, wręcz przeciwnie dobrze, że stosujesz oszczędne nawadnianie automatyczne.
Nie oszukujmy się, żadna roślina nie poradzi sobie przy długotrwałej suszy bez podlewania i grzechem by było skazywanie ich na śmierć przez ususzenie. Zawsze należy zachować zdrowy rozsądek i przy ekologicznym prowadzeniu ogrodu też.
Tomaszu podpisuję się w całości pod Twoją wypowiedzią.
Jedno jest pewne dobrze, że w ogóle dyskutujemy na temat naturalnego lub nie prowadzenia ogrodu. To pobudza do myślenia, poszukiwania innych niż dotąd rozwiązań i jeśli choć jedna osoba zdecyduje o odejściu od chemii w ogrodzie to było warto ten temat poruszyć.