futrzasta wrote:
Myślę, że w tym roku nie miało znaczenia jaka gleba i czy teren zalewowy czy nie.
Przyczyną podtopień jest zbyt wysoki poziom wód gruntowych.
Gdyby tak było to wszyscy byliby zalani równo, bo w tym roku padało mocno w całej Polsce. A różnice są ogromne między konkretnymi miejscami, od zalania po dach aż do całkowitej odporności na opady. U mnie padało non stop przez wiele dni, opadów było znacznie więcej niż w innych rejonach kraju, a mój ogród nawet tego nie zauważył. Nic kompletnie się nie działo, gleba tylko mokra. Tak samo było kilka lat temu gdy była powódź w Krakowie i niektóre całe osiedla stały w wodzie, wyglądały jak Wenecja. A na mojej ulicy śladu zalewań. A odnośnie poziomu wód gruntowych, to od lat słyszę alarmy ogólnoświatowe że się obniża...
Ale w sumie nie o to chodzi. Zacznę w takim razie jeszcze raz, to co powinnam napisać na samym początku. Ideą tego wątku miały być sposoby jak można radzić sobie podczas samych klęsk żywiołowych i jak im zapobiegać. Bo zawsze można zrobić COŚ, cokolwiek co poprawi sytuację. I zresztą jak widzę forumowicze wykazują nadzwyczajną przedsiębiorczość w działaniu w sytuacjach kryzysowych. Chodziło mi o to żeby podzielić się swoimi pomysłami, tym co się sprawdziło a co nie, żeby wymienić się doświadczeniami. I oczywiste jest że nie wszystkie rozwiązania nadają się dla wszystkich. Pomysł podwyższenia grządek dla jednego będzie idealnym rozwiązaniem a drugiego tylko wkurzy, bo wie że u niego to nie wystarczy. Dlatego chciałam w jednym miejscu zgromadzić wszelkie możliwe pomysły i rozwiązania na takie sytuacje.
Jaguś Sama wcześniej opisałaś jak dużo robisz żeby nie zalewało Twojego domu i ogrodu, to godne podziwu i naśladowania. Sama też pisałaś że sąsiedzi niekoniecznie biorą z Ciebie przykład. Dlatego chcę propagować takie działania na forum bo tutaj ludzie bardziej się starają, bardziej im zależy.
Z własnego doświadczenia wiem, że gdyby nie pomoc i doświadczenie sąsiada, który nam pomógł gdy nas woda zalewała to byłoby z nami naprawdę źle. Nawet nie chcę myśleć jak się to mogło skończyć, łącznie z tym że woda mogła porwać ze sobą cały dom.
Najgorsza w takich sytuacjach jest bezradność, poczucie że nic się nie da zrobić w tej sytuacji. A z tym się nie zgadzam i tego poglądu będę bronić jak niepodległości. I znowu zeszło na pobocze tematu, wracam do dalszych rozwiązań.
Kolejnym sposobem jest zrobienie drenażu w miejscach najbardziej narażonych na zalewanie. U mnie na działce świetnie się sprawdza. Temat można rozwinąć bardziej jak kogoś interesuje, ja tylko sygnalizuję taką opcję.
I jeszcze wypompowywanie wody pompą, to nie wymaga wyjaśnień.
Rozumiem rozgoryczenie ludzi którzy włożyli mnóstwo pracy w swój ogród a tu takie straty. Ale wiem też że użalanie jest dobre na początek a potem trzeba wziąć na klatę to co jest i zrobić co tylko się da żeby poprawić sytuację.
Moje odczucie jest takie, że dotknęłam bolesnego tematu i że forumowicze zrobili wszystko co tylko mogli w kryzysowej sytuacji i że tylko wkurzam ludzi pomysłami, których nie mogli i nie mogą zastosować u siebie. Jeśli tak jest to przepraszam, nie miałam takich intencji. Z drugiej strony nigdy nie wiadomo co komu okaże się przydatne, mam mieszane uczucia.