Forum Ogrodnicze Oaza

Gosiu, zima też nie jest moją ulubioną porą roku ale zapas drewna do kominka jest, można przezimować w ciepłym i ani się nie obejrzymy jak zaczną się śniegi topić, słoneczko przygrzewać, a spod roztapiającej się brei zaczną wyglądać ranniki i przebiśniegi. Byle do wiosny Gosiu

Pewnie masz rację. Jak sobie pomyślę o wiosennych kwiatkach, to już mi lepiej. Tym bardziej, że posadziłam tej jesieni sporo tulipanów, troszkę narcyzów i krokusów. Uwielbiam tulipany. Mam takie miejsce na działce, gdzie rosną krzaki czarnego bzu.



Wspomniałam mojemu M, że można z owoców zrobić sok na zimę i jak był na jesiennym tygodniowym urlopie zrobił mi niespodziankę i soczek mam już w słoiczkach. Czarny bez łagodzi kaszel, zwalcza gorączkę ale również dzięki dużej zawartości witamin i soli mineralnych wzmacnia organizm. Bywa stosowany pomocniczo przy nerwobólach i rwie kulszowj. Pomaga przy leczeniu łuszczycy. Wchodzi w skład wielu leków. W medycynie ludowej znany od zarania dziejów.

pozdrawiam
Gosia

Przeżyjemy i tą zimę Gosiu i wiele następnych
Miłą niespodziankę mąż Ci zrobił. Czarny bez warto mieć w spiżarni, natura daje nam tyle dobroci że warto z tego korzystać i to nie tylko interwencyjnie, jak już nas choroba układa w łóżku, ale profilaktycznie przede wszystkim, być może zaoszczędzimy tym sposobem naszemu organizmowi łykania antybiotyków i innych chemicznych panaceów na wszystko. Ja robię jeszcze na początku sezonu syrop z kwiatów czarnego bzu, smaczny dodatek do herbaty i innych napojów i prozdrowotny
Miłego dnia.

My to tak naprawdę dopiero się uczymy i doceniamy wszelkie porady. Ja zrobiłam nalewkę z aronii. Wyszła mała buteleczka, bo owoców w tym roku było jeszcze niewiele. Kiedyś, jak moja córka była mała, to na kaszel zawsze robiłam jej syrop z czerwonego buraczka.



pozdrawiam
Gosia

Buraczki u nas niedoceniane ,a szkoda .Są szalenie zdrowe .Przekonałam się o tym na własnej skórze .
Szklanka soku codziennie i morfologia ,jak dzwon . A z czarnego bzu moja sąsiadka zawsze robiła wino .Zbierała dzieciaki z podwórek ,żeby jej pomagały rwać .Dwa gąsiory zawsze u niej były .A potem zlewała w butelki i był to jej środek płatniczy ,za drobne usługi ,bo to już była staruszka .
Podziwiam Gosiu Twój olbrzymi teren i tak troszkę zazdroszczę

Nowinko,my wierzymy w cudowną moc natury, ale młodsze pokolenie mało ma wiedzy na ten temat. Tak naprawdę to większość roślin, jakie mamy w ogrodach, jak i te , które rosną na polach i łąkach mają właściwości lecznicze. Czasem w długie zimowe wieczory sięgam po książki na ten temat, aby sobie umilić oczekiwanie na wiosnę. Teren na działce faktycznie mam spory. Jest gdzie realizować nowe pomysły. W tym roku chyba wszystko ładnie podrośnie, bo jak na razie jest długo ciepło. Posadziłam 2 lata temu tuje szmaragd i nie mogę się doczekać kiedy zaczną zasłaniać nasz betonowy płot. Nie zostały posadzone gęsto, więc na wiosnę pomiędzy każdą z nich posadzę jakiegoś iglaka, ale jeszcze nie mam pomysłu. Przez chwilę myślałam o jałowcu blue arrow. Natomiast wolne jeszcze na płocie przestrzenie miedzy nimi zajmie kolejny wiciokrzew.



Oto miejsce do ogarnięcia w przyszłym roku, bo w tej chwili rośnie tam wszystko bez ładu i składu.



Tuje zarastały nachyłki, dlatego pozbyłam się ich jesienią.



Zostaną naparstnice, ostróżki, rudbekie i jeżówki.



Chyba zakończę, bo przed chwilą powiedziałam, że nie mam planów, a tu proszę zobaczyć, jak nagle rozbudziła się moja wyobraźnia.

Gosiu
Wyobraźnia to dobra rzecz, planować trzeba, co się nie uda w nadchodzącym sezonie można kończyć w następnych, a przez te zimne szaro bure miesiące to tych planów nam się narobi... z tęsknoty za kolorami i słońcem.
Gosiu, poczytaj trochę o jałowcach, chyba że nie lubisz gruszek niepodlewam.blogspot.com/2014/01/rdza-gruszy.html
Buraczki baaardzo lubię, niedawno ostatnie poszły do słoików jako sałatki na zimę.
Jak przedświąteczne przygotowania?

Dziękuję za radę. Artykuł przeczytałam. Mam tylko jedna gruszę, ale z jałowców jednak chyba zrezygnuję. Pomyślałam, że zrobię inaczej. Nie będę robiła jednolitego ,,płotu" z iglaków tylko porobię ,,grupy "np. po trzy różne iglaczki plus jeden płożący z przodu. Zastanawiam się tylko, czy przy każdej z tui posadzić po dwa inne iglaki tej samej odmiany , czy ładniej będzie wyglądało jak każdy będzie inny. Tuje rosną w odległości ok. 3m od siebie , bo nie miałam wtedy jeszcze do końca sprecyzowanych planów.

pozdrawiam
Gosia

Gosiu, to ja będę pobierała od Ciebie szybki kurs ukorzeniania hortensji, pięknie Ci rosną, ale szkoda, że wyrzuciłaś nachyłki, mi się bardzo podobają i chyba zakupię sobie roślinki lub nasionka do wysiania, u mnie znowu jak chwast wszędzie dosłownie rosną rudbekie, jak ludzie kupują na ryneczku po 8 zł niewielkie sadzonki to mi aż się wierzyć nie chce! świerk pendula, cud miód, też mi się podoba i sobie zapewne sprawię, tylko u mnie dość drogi jest, bo 70-80zł
a ta na niebiesko kwitnąca roślinka, to naparstnica? nie wiem czy dopadła Cię już hostomania, żurawkomania i trawomiania? ja przez hosty trafiłam na to forum i już zostałam

Małgosiu, Nachyłków się pozbyłam, ale na pewno coś się rozsiało, jak wyrywałam. Pozbieram dla Ciebie jesienią nasionka. Świerk trafił do mojego ogrodu, bo nie był lubiany przez poprzednich właścicieli. Myślałam, że może się nie przyjmie, ale udało się i ma mnóstwo nowych przyrostów. Ta na niebiesko kwitnąca roślinka to ostróżka. Hosty są bardzo ładne, mam co prawda jedną odmianę ale są to roślinki do półcienia, a u mnie jest jeszcze jak na patelni. Postanowiłam, że na razie innych nie będę dosadzać. Żurawki i trawki dopiero w planach.

pozdrawiam

Gosia

Gosiu, własnie przeczytałam calutki wątek. Ogrom pracy wykonaliście w ogrodzie i już wygląda pięknie. Będę podpatrywać wasze poczynania jeśli pozwolisz.

Gosiu, ja jeszcze raz przeczytałam a raczej popodziwiałam, ile roślin udało Wam się zgromadzić na działce, ja też uwielbiam kalinki: mam pełną i od mamy muszę przywieźć taką o piłkowanych kwiatach widzę, że masz dąbrówkę-czy to czekoladka? ja posiadam i czekoladkę i tą kolorową i mogę się podzielić! fakt-dąbrówki uwielbiają się rozrastać! no i masz hortensję piłkowaną! ja mam tą przebarwiającą się...ale w tym roku zapomniałam podsypać nawozem i była taka ni to fiolet ni bordo...i ciemnoróżową-która miała być czerwona! a na nachyłka oczywiście, że jestem chętna! oj z ostróżką no tak, pomyliłam nazwy ale i tak jest piękna! a z wysiewu czy z sadzonki ją posiadasz? żurawki będą rosły w słoneczku, podobnie jak i trawki i już wiem, że będą piękne u Ciebie!

Gosiu widziałam Twój trawnik, kret nieźle narozrabiał...skutecznego środka żeby się go pozbyć chyba nie ma. Tylko raz kupiłam dobry preparat...suszone larwy chrząszcza nasączone środkiem usypiającym, pytałam... teraz nikt o nim nie słyszał Stosowałam też Karbid, wykończył jednego kreta...inne kreciki mają się dobrze, przeniosły się ogrodu na za trawione miejsce i dalej kopią
Na wiciokrzewie nie widać ani jednej mszycy, jak zabezpieczasz pnącze? Musiałam usunąć wiciokrzewy co roku lepiły się od mszyc...plaga była nie do opanowania. Gosiu roślin się nie pozbywaj, za jakiś czas mogą pasować w innym miejscu...można wydzielić kawałek miejsca w ogrodzie, taką ,,poczekalnię''...dojdą nowe rośliny te które nigdzie nie pasują...znają swoje miejsce Wiem że to się sprawdza

Wszystkim odwiedzającym życzę zdrowych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia.



Gosia

Dzisiaj piękny mieliśmy dzień. Wszystko delikatnie przysypane śniegiem. I znów kolejny dzień wolny od pracy. Nudziło mi się troszeczkę, więc wpadłam na pomysł, że upiekę chleb. Zaznaczam, że nigdy tego nie robiłam. Wybrałam najprostszy sposób, bo jak znam mojego męża, to już po kilkunastu minutach będzie się pytał kiedy będziemy go jeść. W tej chwili tak wygląda.

Romko, ja wiem że wiele osób piecze chleb, robi masło, sery i inne domowe produkty. To wspaniałe, bo to co mamy dzisiaj w sklepach nie przypomina prawdziwego jedzenia. Te wszystkie prawdziwe smaki pamięta tylko nasze pokolenie, ale nasze dzieci już nie. Dlatego próbuję coś zrobić sama od czasu do czasu, aby zarazić tym moją córkę.



Chlebek wyrósł. Nie miałam odpowiedniej wielkością blaszki i położyłam na takiej, jaką miałam pod ręką. Na moje oko za duża. Po ok. 45 min. wyglądał już tak...



Położyłam go na kratce, aby przestygł, bo zaczął parować od spodu na tej desce. Zresztą po 10 min. musieliśmy już odkroić pierwszą, gorącą jeszcze skibkę. Miałaś rację Romko.Smakuje wspaniale.

Gosiu, co tak skromniutko, jedna fotka i już
Chlebek smakowicie wygląda, dawno nie piekłam, trzeba nadrobić
Pozdrawiam.