Forum Ogrodnicze Oaza

Danusiu-w naturze jest o wiele ładniejsza,słabe światło miałam robiąc fotkę

A ja zastanawiałam się czy Skrzat, to ten Skrzat...
Kowboj Skrzat i jego rumak wyglądają bardzo wytwornie... też podziwiam.
Co do amazonki, to optuję tę folkową, bezpretensjonalną na kasztanowatym koniu...

ŚLICZNY TEN SKRZAT ja bym go tak nie pokazywała bo wpadnie komuś w oko

Roma ,ale masz fajnie
Takie prezenty z Ameryki ! Prezentują się świetnie na Twoich modelach .

Ciekawe lalki też zbieram ,Indianka fantastyczna!

A zdjęcia amazonek....
Zwłaszcza te w bieliźnie co nieco sobie by obtarły

Magdo, święta racja, znam to z autopsji.

Beata
Ja niestety nigdy na koniu nie siedziałam ,tak sobie tylko wyobrażam....

Boję się dużych zwierząt, no tak już mam.
Za to moje córki od małego jeżdżą konno.

Twoja córcia zaimponowała mi odwagą.
Moja kiedyś też miała wielką ochotę na taki wyczyn, jednak przeszkodziła jej w tym skutecznie jej rodzona mamusia...

Ach ,Beatko....
Z tą odwagą to tylko nerwy Ma to po ojcu- dziś na przykład mąż mój brał udział
w ...spływie kajakowym w okolicach Wejherowa.
Wyobrażacie sobie ? Podobno płynęło ok.20 osób , w tym 4 kobiety.
Ja w wieku moich córek to sobie dziergałam na szydełku i na drutach

Roma ,czy nie przeszkadzają Ci nasze pogaduchy ?

Właśnie w TV widziałam grupkę młodych i "młodszych" śpiących pod namiotami rozbitymi na śniegu przy 20 stopniowym mrozie. Były tam też dziewczyny.
Mój syn też przejawia takie skłonności.

A ja na przykład nigdy nie zjechałabym na nartach ze stoku . Kojarzy mi się to ze spadaniem z dużej wysokości, czyli moim największym koszmarem . Każda góra wydaje mi się za stroma i każda prędkość za duża , a na konia wsiadam i mogę gnać ile sił . Parę razy spadłam i owszem , nie zawsze bez szwanku , a i tak nic mnie nie zrazi do tej pięknej dyscypliny sportu i rekreacji . A u Romy koniki spokojne

Jeśli już, to wolałabym jakiegoś wysokiego, galopującego,, na spokojnych, malutkich kiedyś się najeżdziłam, miałam wrażenie, że moje nogi zaraz sięgną ziemi. Wydawało mi się, że wyglądam śmiesznie i pewnie tak było.
Dziś już nie wsiądę...

Małe nie zawsze są spokojne , w górach często jeździłam na hucułach, nie zapomnę jednego terenu , jechały trzy hucuły, jeszcze wtedy ogiery , ależ mi dały popalić . A wszystkie upadki zaliczyłam niestety z tych dużych

Moje dzieci też spadały ,zawsze się o to boję .
Podobno upadki z konia należą do tych bardziej niebezpiecznych. Tak słyszałam.

Ja mam obawę przed samymi zwierzętami ,bałam się krów jako dziecko.
Nigdy też w dzieciństwie nie zachęcano mnie do jazdy konnej ,może to tez dlatego...
No ,po prostu boję się .

Nie zaliczyłam upadku niestety, nie byłam aż tak wprawnym jeźdźcem, W Bieszczadach siedziałam na wysokim koniu i pomykałam kłusem... no i to było moje największe osiągnięcie w tym sporcie.

Mnie też nikt nie zachęcał, ba, wręcz zniechęcał , ale się uparłam . A ponieważ od najmłodszych lat wakacje spędzałam na wsi, takiej z koniem, krowami, kurami , niczego się nie bałam, dziadek sadzał mnie na swojego konia na oklep, choć był to typowy koń pracujący .
Uważam, że jest dużo więcej sportów bardziej niebezpiecznych, choćby wspomniane już przeze mnie narciarstwo .
A w ogóle to statystyka wypadków mówi wyraźnie, że najbardziej niebezpiecznie jest we własnym domu

Beatko-(mróweczko) tak to ten Skrzat Nie martwię się o niego bo On lasu nie opuszcza
Anetko-zawsze możesz spróbować,może Ci się uda
Magdo-głupiemu zawsze szczęście sprzyja
Gadajcie sobie ile chcecie,miło kiedy zaglądacie na Jaśkową
Martuś-jeździec który mówi,że nigdy nie spadł z konia,to po prostu na nim nie siedział
Beatko-u nas jet koń i dla tych wysokich i dla tych mniej wysokich
Martuś-dobrze prawisz,upadki można zaliczyć w różnych miejscach

---

Kilka fotek z dzisiejszego spaceru.

Skąd tyle śniegu ?? u mnie resztki się topią. Wczoraj / a jeszcze było dosyć śniegu/ w nocy, o pierwszej Gaga kazała się wypuścić - dziwne bo z niej śpioch i leń. Dałam się nabrać....że musi wyjść ! Nie wracała 2 godziny, musiałam tyle czekać, bo nie można zostawić psiaka krótkowłosego zimą na dworze. Okazało się rano o co szło.... ślady, ślady.... nie wiem, co to była za procesja, chyba sarny, ale nie tylko. Płotek odgradzający skalniak od podwórza nie jest wysoki, żadnym stworzeniom nie przeszkadza - za wyjątkiem Śmiechukulki - więc jazgotała...do oporu

Na szczęście u nas nadal ujemna temperatura,dzisiaj zaledwie -1 ale śnieg ma się dobrze.
Ewo-moje gady też czasami w nocy chcą wyjść a jak jedna koza ogon zadrze to za nią zaraz cała reszta.Mimo,że część z nich to kudłacze i tak nie zostawiam ich na dworze,ujadają bez litości,zwierzyna cały czas kręci się koło domu.Czasami Dina muszę ściągać do chałupy na smaczki.Jego ulubionym jest ser żółty, za kawałek sera zrobi wszytko.