Forum Ogrodnicze Oaza

Jak widzę moich sąsiadów w tym i starszym wieku ryjących w ogrodzie, to nie planuję żadnego zalegania pod jabłonią do 80-tki

Też nie zamierzam Ale na zakładanie gospodarstwa bym się nie porwała w tym wieku.

Lucynko - przymroziło, ale jakoś po gruncie poszło; przemarzła bazylia i młode pędy tawułki w tylnym ogrodzie i szron był rano na trawie. U mnie w ogrodzie jednak wszystkie chłodne liźnięcia układają się zawsze bardzo nierówno, już się tego nauczyłam. I to zarówno zimą, jak i te wiosenne przymrozki.
Zaglądałam dziś do czereśniowych kwiatków tej najważniejszej czereśni (nad ulami), ale tam już są w środku spore zielone kuleczki, więc ulga!
Aniu - ja planuję tak, jak Lucyna, będę uśmiechniętą przygiętą staruszką, pomykającą z kosturem między rabatkami i wyciągającą mniszki spomiędzy róż
Jak zaczęłam zakładać moje gospodarstwo to też już przecież nie byłam młódką. Może trzeba było zrobić to wcześniej? No ale cóż, nie zeszły się okoliczności, zresztą miałam dzieci, inne życie, inne obowiązki i wcale wtedy tej wsiowej potrzeby nie odczuwałam. Więc widocznie trzeba było dorosnąć.

albo po prostu okoliczności się zmieniły i samo przyszło ...

Kochana, moja - samo to się nic nie dzieje!
Wtem! Ledwo napisałam, a już zbliżyłam się o wielki krok do powstania wodociągu, który wyprowadzi mi za ogród wodę do podlewania warzywnika...

A wczoraj dostałam od sąsiada 2 wielkie koryta kamionkowe, ale bez bocznych ścianek, takie jakby rury przecięte wzdłuż na pół. Ciężkie są jak sam czort, sąsiad z kumplem we dwóch nieśli każde z nich i to z wysiłkiem!
Koryta wewnątrz są szkliwione na czekoladkowy kolor. Ach, piękne są! Zadaniem R. jest znaleźć dla nich zastosowanie, bo rozważamy różne możliwości.

Małgosiu, piękna będzie ta bylinowa, miododajna łąka. Twoim pszczółkom przyglądam się od początku i chodził za mną ulik lub dwa, ale co poczytałam o problemach i tym całym potrzebnym osprzęcie to mi przechodziło, Ostatnio zaplątałam się na jakąś eko-stronę gdzie miód pozyskuje się naturalnie, bez wirówek i innych gadżetów, i znowu zaczęło mnie nosić, a znowu jak poczytałam o pasożytach i innych pszczelich chorobach to znowu ostygłam, i tak na okrągło
Jak nie wyleczę tych stawów to będę za wami, pomykającymi staruszkami sunęła czołgaczem w tych krzakach

Iwonko - to ze wszystkim tak jest, trzeba jakoś to wyważyć, nie da się żyć hiper-ekologicznie, a jednocześnie prac w pralce i latać samolotami. Pozyskiwać miód wybierając łapą z leśnej barci - no można, ale trzeba by chyba być niedźwiadkiem
Nasze pszczółki dostają szczepionki, używamy wirówki ręcznej na korbę, a wosk wytapiamy w wytapiarce, którą nagrzewa słońce. Nam to odpowiada.

Teraz pokażę owoce dnia dzisiejszego. Jak wstałam rano, to oczom moim ukazał się taki oto widok.









R. wykopał rów pod wodociąg - będę mogła podlewać warzywnik na polu. Poszło mu to piorunem, a jest to możliwe tylko w piaszczystej glebie podczas suszy! Dotarł do ogrodzenia i zrobił przekop pod siatką, a część drugą przekopie kiedy indziej. W tej pierwszej rozłożył już rurkę, rów zasypał, poukładał kwadraciki darni - pozamiatane! Jestem zachwycona

To było do obiadu. Potem rzucił się ze szpadlem i widłami na pole podagrycznika, istny użytek ekologiczny, który mamy w samym środku ogrodu. Co tam kiedyś było, nie wiadomo, rosną tam czerwone porzeczki, a cały prostokąt otoczony był niskim drewniany płotkiem na wylewce betonowej! Poprzednia właścicielka, zapytana, co tu jest i po co ten płotek, odpowiedziała: a, ten płotek to mąż zrobił, no tak, żeby COŚ było (!!!)
COSIA już nie ma, płotek rozebrany dawno, teraz przyszedł czas na podagrycznik.
Jeszcze rano było tak...



A pod wieczór już tak...



A na koniec pokażę te koryta, które dostałam od sąsiadów.



No i stoją już pod oknami sypialni i podobno będzie w nich skalniak, czy coś na podobieństwo...



A jakby się kto zastanawiał, co tam robi ta zardzewiała taczka, to wypraszam sobie, to jest nasz grill przenośmy, po angielsku MOBAJL GRILL, który świetnie służy nam już 4 lata i stanowi ekskluzywny komplet z zardzewiałą beczką czyli wędzarnią, widoczną na poprzednich zdjęciach

ale D. pracowity!
Będzie Ci teraz z podlewaniem i wygodnie, i estetycznie.
Jakbyś chciała jakieś skalniakowate to mogę się podzielić

Ale się u Ciebie dzieje Małgosiu

Gosia, dopiero dotarłam do gospodarstwa, a działo się dzisiaj!
W niedzielę jakoś praca się udaje, nie uważasz?
M. zrobił dziś kawał roboty - zwłaszcza to nawadnianie będzie niezwykle przydatne, a jakie wygodne!
Jak ja lubię takie dni, kiedy coś w nas wstępuje i góry w ogrodzie przenosimy

Ewka - ...[cicho... D. to on jest nieoficjalnie, a oficjalnie to R.]
Jakieś tam takie mam, ale sama jeszcze nie wiem, co tam posadzę... jakby co, to będę żebrać

Aniu - u mnie zawsze się dzieje, jak nie musimy jechać do miast! A roboty na kolejne lata mamy moc
Aguniu - bo w niedzielę jest święty spokój i nikt głowy nie zawraca, obiad z wczoraj, albo podszykowany wczoraj, że tylko wsunąć do piekarnika, żeby jeszcze pogoda zawsze dopisywała!

MałGoś oni wszyscy i tak są M.

Patrzę na Twoją glebę i widzę mój piaseczek... podobno jest ziemia, z której da się utoczyć kulkę albo wałeczek, uwierzysz?
Kawał dobrej roboty M odwalił, a co najważniejsze - bezszkodowo!

Gosiu - a wiem, to się wtedy nazywa glina, zgadłam?

ja mam! ja mam !
glinę znaczy,mogę garnki lepić.

I ja też, i ja też mam .......... całe wiadro od Terlicy. I właśnie jej za nie podziękowałam. Tak to jest jak ślepy siada do laptopa.

MaGosiu, podziwiam i zazdroszczę D.... R.... czy też M..... bez znaczenia. Pięknie mu poszło. A Ty będziesz miała wygodę.

Ma Gorzatka wrote: Ba! Podobno to się nazywa normalna ziemia ogrodowa

Ewa-terlica - a wiesz, że nam się już skończyła glina do tynkowania, a przydałoby się jeszcze trochę, można tam do Ciebie podjechać tirem?
Ewa-constancja - a do czego Ci te glinę przywiozła? Lepisz kogutki?
Gosiu - taka ziemia to chyba tylko w literaturze występuje; był taki wierszyk: dalej, gdzie ziemia czarna i tłusta, będzie cebula, za nią kapusta

Jutro zaczyna się mój normalny tydzień pracy, może zajrzę tu do Was, a może dopiero w weekend...