Forum Ogrodnicze Oaza

U moich rodziców był taki som byfyj. W Twoim brakuje szuflodki

U dziadków w Sandomierzu byfyja nie było ale w sypialni stały 2 nachtkastliki. Na jednym była lamka nocna identyczna jak na fotce a na drugim sztuczne kwiaty robione dawno zapomnianą metodą, tzn. na cienkim i sztywnym drucie nawijało się zwój przy zwoju cieniutki drucik i rozciągało go w sprężynkę. Z tej sprężynki modelowało się płatki kwiatów a potem nawijało na to jedwabne nici. Z takich elementów składało się całe kwiaty a nastepnie bukiety.

Dzisiaj zebrałam pomidory z jednego tunelu.
Trochę roboty z nimi będzie.
Przecier, sos do słoików a reszta zostanie zamrożona w przepastnej zamrażarce w piwnicy.
To wszystko z pierwszych gron więc na razie nasion nie pobieram.







Jeszcze nigdy tak mało przy pomidorach nie robiłam, liście chore, mnóstwo owoców nadgryzionych przez jakieś motyle potworki a mimo to owocują jak szalone.
Prym wiodą Favy.

KaLo - nie jestem z Sandomierza ale u nas byly nakastliki

Takich naleciałości uźywanych powszechnie w Polsce jest sporo.
Szuflada, komoda.
Nikt nawet nie przypuszcza, że to germanizmy ( choć podobno nachtkastlik jest austriacki)
Pospolity cukier, szynka, chleb, kartofel.
Podobne zapożyczenia mamy z innych języków.

jagodka27 wrote: Może tak było i w Sandomierzu ale skąd ja, kilkuletni berbeć miałem wiedzieć, czy dziadek wymawiał przez "ak" czy przez "chtk". Pisownię wziąłem teraz z netu ale kiedyś lewobrzeżny Sandomierz był w zaborze rosyjskim a prawobrzeżny w austryjackim. Dziadkowie urodzili się i mieszkali do końca po tej "słusznej" stronie, to podałem wersję austryjacką .

Co za różnica i tak wszyscy wiedzą, że chodzi o pudło/skrzynkę służącą pierwotnie do chowania nocnika.

Z tej rozmowy o gwarach przypomniała mi się rozprawa o głowie Ligonia.
Wstawię tu dla zabawy:

Stanisław Ligoń, "Gowa. Łozmyślania filozoficzne"
Dzisiok wszystko na świecie mo gowa – ludzie i gadzina, gwoździe, cukier i kapusta. Gowa kapuściano różni sie jednak bardzo łod gowy ludzkiej, a to skuli tego, że kapuściano jest pożytecno! Dzisiejsze dziołchy nie majom gowy, a jeno gówki, nie przymierzając jak zapołki, szpyndliki, abo lalki. Kiej jednak zapołka bez gówki nie przido sie na nic – to u ludzi ni – jest blank na łopach. Bardzo często cłowiek bez gówki łostoł srogim cłowiekiem, bo posłem – bali, nieroz i ministrem. […] W gowie polityka abo redachtora lęgnom sie roztomaite cygaństwa i kacki. Z gowy Jowisza wyskocyła Pallas Atena. Rekrut ma w gowie wdycki siano; łotwarto gowa mo adwokat, ciężko gowa mo zwykle literat, aktór, malyrz, abo inkszy pijok; mokro gowa mo waryjot, a zmyto gowa mo wdycki mąż, zaś choro gowa majom wszyjscy, kierzy cytajom nasze gazeciska. […] Politycy i kandydaci na nowych prziszłych posłów łomiom se gowa nad nowymi cygaństwami, kierymi chcom chytać łobywateli ło ciasnych gowach.

Nie wiem czy Wy też to zauważacie?
Wydane w latach 80tych, w czasach upadającej komuny a takie aktualne

Ooo, to ja mam starsze, chyba sprzed 100 lat i też aktualne

To ja mam coś prosto z dzisiejszej ulicy

I jeszcze coś takiego znalazłam.
Carska Rosja:


K

I dzisiejsza Rosja:

Witajcie jesiennie.
Dzisiaj mam parę godzin na ogarnianie ogrodka, więc parę zdjęć zrobiłam przy okazji.
Clip dagga samosiejka.
Nie chciałam ich siać w tym roku, bo trudno je wyrwać a moja ręka niesprawna no to wysiały się same


Moje ukochane złocienie:

Lantana Tutti frutti, każdy kwiat ma inny kolor albo go zmienia jak kameleon.





To też samosiejka, wilec.

Wszyscy uwielbiają ławeczkę pod pergolą, już wiem dlaczego.
Została tylko 1 kiść Muscata Blue.
Był pyszny i całe szczęście, że nie posłuchałam rad i nie pousuwałam nadmiaru kwiatów.





Wysypały też jeżyny, starej śląskiej odmiany bez nazwy, dostałam od znajomego.



No i figi przywiezione z Węgier, jedna Barna (ciemna) jedna Feher (biała), ciągle twarde, pewnie dojrzeją za rok.

Jesienne pomidory gruntowe, schorowane, pokryte piegami, pożółkłe ale są, rosną, dojrzewają:









W tunelach pomidorki nie dojrzewają tak masowo jak wcześniej ale nadal sporo owoców wisi.
Jeśli nie będzie przymrozków, będzie długi sezon.







Kobea porosła gęstym płaszczem całą altanę, szkoda tylko że tak późno kwitnie.

Sezon pomidorowy dobiega końca.
Dzisiaj trochę ich zerwałam, wszystkie zdrowe, niektóre spękane bo za dużo deszczu podsiąka od stoku.



Sporo pomidorów zapalonych oberwę niebawem, sporo zielonych będzie wisieć i próbować dojrzeć.
Te przetrzymają jeśli nie będzie szybko przymrozku, (a nie zakładam bo następna pełnia dopiero po połowie października).

Na krzakach szarogęsi się Szara pleśń, więc o zamykaniu tunelu nie ma mowy.










Donicowe papryki pięknie zdobią



Wczoraj mieliśmy wykopki i zlikwidowaliśmy kartoflisko, ogórki i część cukinii.




A po wykopkach placki ziemniaczano cukiniowe.

Jak tylu pomocników to i robota idzie