Forum Ogrodnicze Oaza

No i wrocilam
W Rock Ranch znalazlam tyle rodzajow bloczkow z kamienia ze nie moglam sie dlugo zdecydowac W koncu zdecydowalam na tutejszy piaskowiec ciety w bloczki 10 x10 cm o roznej dlugosci. Tak ostro sie targowalam, ze przeciez jestem stalym klientem, ze utargowalam ponad 200 dolarow i jutro przyjedzie wywrotka zwiru i paleta kamienia za 1200$, kiedy za sam zwir wczesniej bylo 670 (z transportem) a za kamien byloby drugie 600 plus podatek plus transport...

Facet obiecal przyjechac rano, kiedy grunt jeszcze jest zmarzniety, zeby mogl ta wywrotka wjechac do ogrodu-opcja byloby wywalenie na drodze dojazdowej i mnie ganiajacej z taczka dzien i w nocy, zeby nie widziec wscieklej miny meza, ktory ni emoze wyjechac do pracy

Po drodze sprawdzilam, ze jeszcze maja sporo sciolki, wiec dzienn mam zaplanowany; rano czekanie na wywrotke a potem wiuuuu pickupem po sciolke

W niedziele zapowiedzieli mi sie ogrodnicy z kola ogrodnikow tzn Master Gardeners, chca obejrzec moj ogrod i ewentualnie zakwalifikowac jako ogrod pokazowy dla mlodych (stazem, nie wiekiem, jako ze srednia wieku to chyba 75 lat) ogrodnikow.
Dobrze, ze bede sie grodzic, gdyby komus sie potem cos spodobalo i przyjechal w nocy z lopata!

Brzmi jak zart, ale ktos wykopal jedna z ladniejszych weigeli, jakie posadzilam w ogrodzie, ktorym sie opiekowalam..bylam w szoku bo weigele drogie nie sa, za to sa ladne i latwe do uprawy, co uparcie propagowalam wsrod mlodych ogrodnikow. No i jak widac odnioslam sukces-komus sie spodobala

Swoja droga przypomniala mi sie (swietna zreszta) ksiazka Farleya Mowata "Nie taki straszny wilk". Ksiazka o badaczu wilkow, ktory zdecyodwal sie prowadzic obserwacje wilkow na Alasce. Pomine opisy tankowania litrow herbaty aby moc obsiusiac swoj teren , jak to robily wili, ale postanowil sprawdzic tez jak sie odzywiaja. Okazalo sie ze wiekszosc diety stanowia myszy, wiec i on postanowil zywic sie myszami. Z nudow monotonnej diety zaczal wymyslac rozne przepisy na nie i w ksiazce podal przepis na myszy duszone w potrawce

Ciekawe, jak smakuja koty...

Sam nie wiem, co bym wolał
Swoją drogą... jakoś trudno mi sobie wyobrazić oporządzenie gryzonia do stanu nadającego się do potrawki... a ile sztuk na porcję?

Spod ochlapanego vel oplutego ekranu...

Koniecznie trzeba ogrodzić, bo jak wycieczki masowo zaczną wyciągać wnioski z nauki w ogrodzie, to kolekcje mogą zostać "wyczyszczone". Mogę jeszcze podrzucić pomysł Tadzia (mojego osobistego M), gdy nam ukradli żywopłot ze szmaragdów (jak u maharadży ) i kilka pomniejszych drzewek... "Następne drzewka będę wsadzał z przywiązanym do korzeni granatem zaczepnym" "Jeden złodziej potencjalnie ukradnie tylko raz".
"Po pewnym czasie zabraknie złodziei w okolicy"

Ps. Gdyby ktoś miał wątpliwość "jak można ukraść żywopłot?" spod domu - to zawczasu odpowiadam - można!

Nemo-zdaje sie 12 na osobe. Poza tym Farley odkryl, ze zaczyna laknac tluszczow na tej diecie,a myszy wiekszosc tluszczu maja w krezce jelitowej. Tak wiec zaczal jadac myszy ze tak powiem-z zawartoscia A ksiazke polecam goraco!

Danielo-sa takie gumowe rzeczy (bez aluzji!) do sciagania wody z samochodu-moze sie nada?
A co do zywoplotu-wspolczuje. Nastepny bym chyba posadzila oplatany drutem kolczastym i pod napieciem. Aha. I przywiazala skunksa na smyczy!
Ile tych drzewek wam ukradli?

PS. Co do skunksa-to znalazlam tylko dwa zapachy mogace sie z nim rownac: zdechly pancernik na poboczu, kiszacy sie w swoich sokach od paru dni na pelnym sloncu i merkaptoetanol z mojego bylego labolatorium. Co do tego ostatniego, slyszalam ze paru wkurzonych studentow wskrzyknelo ow merkaptoetanol przez uszczelke drzwi do wnetrza samochodu nielubianemu wykladowcy. Zdaje sie ze musial po tym zmienic samochod...

Ukradli 11 z 12tu, ostatniego nie zdążyli. Były młode, ładnie na wiosnę odbiły po dwóch latach od wsadzenia, ludzie zaczęli podziwiać i wtedy poczułam się zagrożona (kradli nam już wcześniej przez 15 lat strzyżone/formowane kule bukszpanowe, czego teściowa omal nie przypłaciła zawałem na miejscu). Wtedy też koreankę z pierwszymi szyszeczkami (po 10 latach) i conicę.

Ciekawa jestem czy skunksa można wysyłać? Jakby co to jestem chętna. W razie czego wymienią potem samolot, a może i Pocztę P.

Też mam wspomnienia laboratoryjne cuchnące. Kiedyś (dziesiątki lat temu, na studiach, w omalże zabytkowym laboratorium ze słabymi wyciągami) mieliśmy ćwiczenia np. z chemii organicznej. Cuda się działy, bo studenci dosyć swawolnie podchodzili do instrukcji wykonania zadań. Miałam rozpoznać substancję, wykonałam odpowiednie czynności - w tym pod wyciągiem - jednak zapamiętałam charakterystyczny zapach pikli. Po powrocie do domu miałam opuchnięte lekko oczy, co zauważyła moja mama, kitel śmierdział niemożebnie, wisiał w wolnych chwilach na balkonie. Gdy w kolejce SKM jechaliśmy z zajęć z "organy" i był tłok, wystarczyło z lekka odkręcić zawiniętą szczelnie jednorazową torbę foliową z kitlem - przedział był nasz!

Taką substancję jak moja dostała na kolejnych ćwiczeniach koleżanka, która nie używała wyciągu - bo nie lubiła - gdy tylko lekko poczułam pikle, tylko zgasiłam palnik, rzuciłam co miałam wołając "ewakuacja!". Wszyscy wylecieli z laboratorium i musieliśmy poczekać aż się wywietrzy. Kolejny raz byliśmy podtruci, ale nie pamiętam już co to był za związek (cyjanowy, cyjanowodorowy?).

Zapachu pikli nie kojarze Merkaptoetanol uzywalam do izolowania mRNA i powiem ze tez smierdzialam po tym tak, ze jak usiadlam w autobusie to reszta sie tloczyla w pozostalej polowce . Powiedzmy ze swiezo otwarte szambo nawet sie z tym nie rowna

Nie wiem czy skunksy mozna wyslac, ale pewnie mozna je dostac w polskich sklepach zoologicznych. Tyle, ze z usunietymi gruczolami

Chyba tez by mnie trafilo, jakby ktos cos wykopal! Czlowiek dba, nawiazuje osobiste i intymne relacje (nie-ogrodnicy tego nei rozumieja, wlaczajac moja mame ktora mnie ostatnio zapytala, czemu sobie nie kupie ladnej bluzki czy sukienki zamiast nowych iglakow. Moja reakcja byla.. ). a tu przychodzi taki bandyta i to sobie kradnie!! Podoba mi sie pomysl z granatem.
Moze zaczaje sie z pistoletem i bede patrzec na twarze-jak komus pokaze sie blysk w oku przystawie mu pistolet do glowy i powiem "make my day, punk!"

planta wrote:
Fajnie spotkać kogoś, kto organoleptycznie poznał rzeczy o których pisałam.

Skunksy z usuniętymi gruczołami, to nie to!

Na pocieszenie w sprawie tych kradzionych krzaków, to tylko powiem, że jeden co został, posadzony na działce - bo w Oliwie wyglądał osamotniony i jak wyrzut sumienia, którego nie mogłam znieść. Na działce on już min. 3,5 metra osiągnął i nawet potomstwo chętnie rozsiewa.

Zdecydowanie rozumiem Twoje zgorszenie postawą niezrozumienia ze strony Twojej mamy, jak wyląduję w ogrodzie też pozostają mi jedynie całkowicie pierwotne instynkty. No, a gdy wracam do rzeczywistości (cywilizacji i pracy), to się doprowadzam do porządku i nawet potrafię coś tam wykrzesać aliganckiego.

Mnie tez milo poznac kolezanke po fachu

Na dzis skonczylam robote-jak czlowiek sobie porzuca zwirkiem to od razu swiat lepiej wyglada! Najgorsze ze teraz wszedzie jest mokra glina-gwarantowany poslizg i zamiast butow lapie 4 rozmiary za duze Na serio martwie sie o ten transport jutro-bo jak mi ciezarowka ugrzeznie w ogrodzie to jak beda ja wyciagac, he? PO MOICH IGLAKACH?!!!

Nie ma co się projektować, że będzie źle. Może z rańca przyjadą, zanim się poślizgowo zrobi.

Pierwszy raz bede trzymac kciuki, zeby mroz trzymal!

No to jak tylko Ci to wysypią i odjadą, przyjdź i nam o tym powiedz, jak było.

Daniela wrote:
A po co Ci cała gadzina? Żryć trzeba dawać... Toż wystarczy może sam ów gruczoł... tańsza przesyłka.
Tak mi się przypomniały eksperymenty po zwinięciu z laboratorium 50 ml kwasu masłowego...
A przy merkaptoetanolu szambo to Chanel nr 5

A mi, jak zutylizowalam wielka bryle suchego lodu (nasze odczynniki przychodzily w lodzie). Mianowicie moj kolega wetknal ja do meskiej toalety....i spuscil wode
Szwendajac sie pod lazienka i czekajac na meskie reakcje uslyszalam straszne krzyki ze lazienka sie pali i masowa ucieczke stamtad

Innym razem wetknelismy ten lod do wiadra cieplej wody i zostawilismy w katedrze. Panowie malarze, ktorzy malowali jeden z pokojow byli zaniepokojeni dymem

Moj dobry kolega zamwoil nam maski przeciwgazowe do pracy w lab, z filtrami-wygladalismy jak naukowcy z amerykanskich filmow, oraz podobne stroje -kombinezony. Tak wiec pierwszego dnia zeszlismy w owych strojach i maskach miedzy studentow, trzymajac w wyciagnietej rece probowke z woda. Miny ludzi patrzacych na nas z przerazeniem i przyciskajacych sie do scian, by dac nam wolna droge-bezcenne
Ale w takim wyposazeniu praca z fenolem i merkaptoetanolem nie byla taka uciazliwa.

Z zaprzyjaznionego instytutu dostawalismy termosy cieklego azotu . Potrzebny byl mi do pierwszej fazy uzyskiwania mRNA-tkanke roslinna mrozilo sie azotem w mozdzierzu i rozcieralo na proszek. Ale rowniez w czasie zajec zanurzalo sie roze w azocie i rozbijalo mlotkiem jak szklo. Mysle ze wielu nie zapomni tego doswiadczenia


Fajne to byly czasy...


No. Krawezniki dojechaly szcesliwie, wlasnie czekam na wywrotke z zwirem

A myślałam, że większej crazolki ode mnei to już ziemia nie stworzyła. Myliłam się

Przyjechal, rozladowal, pojechal







Czyz nie wyglada jak wulkan?

Ciebie Diana naprawdę pokręciło. Ty zamiast strzelby powinnaś zamówić sobie jakąś taśmę transportową. I Ty masz zamiar sama to samo robić. Szalona.

Właśnie, właśnie...ten "żwirowy wulkan" i te leżące na ziemi "kamienne meteoryty" same w podłoże się nie wbudują więc kto to zrobi!!??