Forum Ogrodnicze Oaza

Założyłam nowy wątek, bo jak chciałam wejść w Forsycję z Bazy, to mi wyświetla, że wpis usunięty. Jeśli jednak gdzieś jest dostępny, to proszę Administrację o usunięcie tego wątku.
Jak by to jednak było, żeby forsycja nie miała swojego miejsca na Forum.

To nie prima aprilis, taki mamy klimat

Ładnie uformowana ta druga.
Moje nie były cięte na bieżąco i dlatego "wyłysiały" od dołu.
Po ostrym jesiennym cięciu może odrobią straty na etapie liści.

Rzeczywiście - coś się "zadziało". Ale już zmieniłam link, teraz kliknięcie w podpis pod zdjęciem otwiera ten wątek.
Jako że pochodzę z miasta znanego z forsycji, postaram się o aktualne zdjęcia z jego ulic. "Złoty deszcz kwitnie znowu nad Odrą..."

Moich prywatnych mam dwie, jedna totalnie rozwichrzona, drugą żmudnym staraniem doprowadziłam do bardziej kompaktowego kształtu i obfitszego kwitnienia. Trwało trochę, bo miejsce ma nieszczególne, nie dość, że na wydmuchu, to w bezpośrednim sąsiedztwie dwóch dużych lip.

A moje wciąż na etapie złotych dzióbków... Nie wiem, kiedy się rozwiną, pogoda paskudna, ale jak już będą, to się pochwalę, a co
Forsycje są odrobinę irytujące, bo bardzo krótko ozdobne, ale mimo to nie wyobrażam sobie wiosny bez nich...

Mandorla wrote:
Można to zmienić sadząc odmianę 'Golden Time' o żółto zielonych liściach. Tylko ta może znowu jest irytująca, bo cały sezon niezmiennie ładna, aż do znudzenia. Do tego stopnia, że przejrzałam swoje albumy do aż 2016 roku (dalej mi się nie chciało) i nie znalazłam choćby jednego zdjęcia z tą forsycją w roli głównej. W tym sezonie muszę nadrobić. To ta z mojego drugiego zdjęcia na początku wątku, ta przycięta.

Ja mam jeszcze dwie forsycje - nie pamiętam jakiej odmiany - których wyrastające z ziemi pędy postanowiłem ogołacać z liści do około jednego metra, zaplatając takie jakby warkocze... w zamyśle z grzybkiem żółci lub zieleni u góry.
Całość po jakimś czasie miała wyglądać tak niesamowicie i zjawiskowo, że klękajcie narody.
Najwyraźniej ten czas jeszcze nie nadszedł, bo na razie to obraz nędzy i rozpaczy.
Jak zrobi się cieplej i pojawią się na nich jakieś kolory to pstryknę zdjęcia i wtedy będziecie mieli pełnię obrazu.

Jędruś, ale się ubawiłam czytając Twój wpis. Ja przy moich trzech forsycjach nic już nie robię, ale przynajmniej klękać nie ma potrzeby , bo mają 4 m wysokości, a rosną w naturalnym żywopłocie pomiędzy pigwowcami właściwymi, które mają kolce.

Fafka wrote:
Ja zdecydowałam się na "Kumson" z kremowymi żyłkami . Druga sama do mnie przyszła, tzn. przyniosłam ją z działkowego śmietnika; nie wiem, co to za odmiana, podejrzewam, że "Maluch", bo jest ewidentnie karłowa (całe szczęście...)

Jędruś, jeśli czas nadejdzie, to rzeczywiście może być zjawiskowo - a jeśli nie nadejdzie, to zawsze możesz przyciąć i spróbować z jakąś nową formą. To akurat jest świetne w forsycjach, możesz robić co chcesz, a ona Ci wszystko wybaczy...

Jędruś - najważniejsze to mieć odlotowe pomysły Zdjęcia koniecznie prześlij, ten warkocz mnie interesuje

Jędruś, jestem bardzo ciekawa Twoich warkoczy

Mam posadzone trzy forsycje, zwyklaczki wychodowane z patyczków. Rosną sobie na tyłach rabat. Kiedy kwitną, to one są gwiazdami. Kiedy pokrywają się listkami, na rabatach błyszczą już inne gwiazdy, a forsycje stają się praktycznie"niewidzialne"nikt już wtedy na nie nie zwraca uwagi.
Jeszcze w pąkach

Jeszcze krzaczek niewielki (tak właściwie to wcale o nie nie dbam )

U mnie forsycje przycinane niezbyt mocno, więc są raczej rozczapierzone.





A skoro został wywołany ten temat .... muszę się przyznać, że ja też od czasu do czasu coś tam plotę

lipa


wisteria


Jędruś, czekamy na prezentację Twojego dzieła

Oto ta, którą kilka lat przycinałam:



Ponieważ ziąb zastopował wegetację, forsycje w mieście kwitną w najlepsze; przejdę się i postaram zrobić zdjęcia bardziej efektownych.

Z naszego parku, dziś późnym popołudniem:

Mam kilkanaście krzaków forsycji.W ubiegłym roku nie kwitły,ponieważ malutkie pąki kwiatowe zmarzły. Mam obawy,czy w tym roku nie będzie podobnie.

Hmmm... , Mario, jeśli do 04.kwietnia jeszcze nie widać pączków, to marne nadzieje
Już w lutym ucinam parę 'zapączkowanych' gałązek do wazonu.

Namomiast jakim cudem moja jedyna (prawie 40-letnia!) forsycja żyje, to dokładnie nie wiem . Już prawie umarła, dwa sezony nie kwitła. Grzyb, zgnilizna, wycięłam dwa konary i powolutku ratowałam... Odratowałam, żyje, choć do ideału daleko. Ale cieszę się, że się udało





Tnę po każdym kwitnieniu, niemniej skutki nie są nadzwyczajne. Ale sukces, że w ogóle jest, bo to sztandarowy wiosenny krzew

Pod oknami mam o połowę młodsze krzewy - corocznie mocno przycinane - i mimo, że nikt nie podlewa, ani nie dokarmia, tworzą gęsty żywopłot. Takich na osiedlu wiele - jest co podziwiać podczas spaceru

Dzisiaj - po pierwszej w tym sezonie mroźnej nocy... 'Samotny żółty żagiel'

18.11.


Kwiaty topinamburu w sąsiedztwie przedstawiają żałosny widok zbrązowiałych flaczków, a ten 'bohater' - jedyny na krzewie - dziarsko zapowiada wiosnę

Czy odmiana karłowa Maluch rzeczywiście jest karłowa? I gdzie kupić żeby nie dostać jakiegoś przerośniętego potwora?

Mam forsycje Maluch, drugi rok i mogę powiedzieć tylko tyle, że nie wypuszcza, po kwitnieniu, b. długich pędów. Kupiłam w lokalnym ogrodnictwie sadzonki 30 cm. w tamtym roku kwity.