Forum Ogrodnicze Oaza

jack90 wrote: Mojemu Butterkase też właśnie stuknęło 6 tygodni i poszedł pod nóż. Mimo krótkiego leżakowania smak bardzo dobry. Delikatny, maślany. Do tego prosty do wykonania, a co istotne dla początkujących serowarów nie wymaga specjalistycznej formy do prasowania, ani prasy, więc polecam, jeśli ktoś nie chce inwestować w sprzęt, a ma ochotę zrobić ser półtwardy.



A na jego miejsce do dojrzewalni już wskoczyły nowe (kolejne parmezany, więc przy nich trzeba będzie się uzbroić w cierpliwość).

Po ponad 4 miesiącach leżakowania do degustacji trafił Maasdammer i Comte. Maasdammer ma zdecydowanie bardziej wyrazisty smak. Comte wyszedł łagodniejszy, smak dobry, ale taki jakiś bez charakteru. W tym pojedynku według mojej oceny wygrywa Holender.

Nie tylko w lasach sypneły się grzyby ..... Na Brie zrobionym 2 tygodnie temu też pojawiła się piękna pleśń.
Czas nastawić kolejne, bo ostatnio zniknęły bardzo szybko, jak tylko zaczęły się nadawać do jedzenia

Cisza w wątku, to wrzucę moje najnowsze serowarskie eksperymenty
Pleśniowy na bazie bakterii Chaource z dodatkiem węgla



Marmurkowy Butterkase według własnego pomysłu



I oczywiście ulubione wędzone Gołki

Cała deska serów dosyć szybko zniknęła ze świątecznego stołu.

Mojemu mężusiowi ślinka pociekła i tyle... Wspaniałości i to wszystko robicie sami ?

Nie jest to jakoś bardzo skomplikowane. Za to baaardzo wciągające. A znając podstawy i mając troszkę praktyki można trochę odejść od przepisów i spróbować zrobić coś "swojego". Eksperymentuję z nowymi smakami i wyglądem

Nie mam dojrzewalni Więc u mnie tylko czasem jakieś włoskie z mleka robię.

Racja, brak dojrzewalni jest niestety ograniczeniem w produkcji serów twardych. W mojej ok 50% serów jest w rotacji, czyli zjadamy, a na ich miejsce robię nowe. Ale część grzecznie czeka już od wiosny i nabiera smaku.

Te sery jak na zdjęciach robią wrażenie, gratulacje.
My na dużo mniejszą skalę coś tam uważymy od czasu do czasu.

Po lewej świeżo uważony wczoraj ser który ma być Gruyere. Ma szansę co najwyżej być młodym serem bo jeśli wszystko z nim pójdzie dobrze wytrzyma najwyżej do Wielkanocy.Bedzie dojrzewał w piwnicy gdzie zwykle jest 10-12 stopni o tej porze roku. Po prawej taki często robiony u nas ser typu bundz/koryciński ten ma dwa tygodnie, zwykle zaczynamy taki ser na drugi dzień po zrobieniu. To ser prosty w wykonaniu na początek zabawy z serami.

Podziwiam wyczyny i osiągnięcia serowarskie wszystkich osób, którzy je tu prezentują. Naczytałam się tego wątku i tak zachęciłam, że wreszcie zdecydowałam się na podstawowe próby. Na początek powstał szybki ser żółty. Nie był idealny ale i tak szybko się skończył. Potem ośmieliłam się rzucić na ser a la koryciński. Nawet nieźle mi poszło. Wszystko robiłam zgodnie z opisem w wątku i rekomendowanym filmikiem. Mała uwaga co do wysalania. Robiłam solankę 1:5 z soli niejodowanej, Serek taki do ok. 0,5 kg wysalałam przez 1,5 godz, obracając, co pół godziny. Większy, taki ok. 1 kg wysalał się 2 godz. i okazało się, że dla niego to było jednak zbyt długo. Przy drugiej partii oba wysalane były tylko 1,5 godz. ( z braku czasu). Okazało się, że to było dla nich wystarczająco. Były dokładnie na tyle słone, na ile my lubimy. Serków nie udało się przetrzymać dłużej niż tydzień. Teraz krótka przerwa, żeby się nie przejadły, a potem nowa partia.

Dziś przyszła kolej na uzupełnienie zapasów gołek. Jutro przerobię kolejną porcję mleka, a po weekendzie w planie ich wędzenie.
Zostanie sporo ricotty, to chyba zrobię jakiś serniczek.

Trzy dni przy garach, 60 litrów mleka przerobione na "oscypki". Będzie zapas na jakiś czas....chociaż nie wiem, czy na długo, bo jeden zniknął od razu, zanim zdążył ostygnąć z wędzarni.






A z pozostałości serwatkowej, czyli ricotty sernik




Co tam słychać u innych serowarów? Jakiś mały ruch w wątku

Faktycznie, trochę zrobiło się cicho. Czyżby odpoczynek po szaleństwach karnawału? U mnie nie ma zastoju. Zrobiłam już kolejną partię sera a la koryciński. Tym razem z czosnkiem niedźwiedzim i kozieradką. Niestety, żadna z partii nie przetrwała dłużej niż 2 tyg. i nie mogłam się przekonać, jak ten ser smakuje, gdy poleży wymagany czas. Chciałam przymierzyć się do oscypków ale brak wędzarni mnie przystopował. Za to miłością do produkcji sera korycińskiego zaraziłam nowa osobę. Bardzo jestem ciekawa jak jej pójdzie produkcja?

elagrano wrote: Jeśli brak wędzarni to jedyny powód, to mimo jej braku, zachęcam do ich zrobienia. Część z nich zawsze zostawiam nieuwędzone, bo takie też lubimy. Można je jeść od razu po zrobieniu, albo zostawić do dojrzewania (te parzone w niższej temperaturze zmieniają smak w trakcie leżakowania). Można go dojrzewać w serwatce, oleju smakowym lub prowadzić na suchą skórkę. Możliwości jest wiele.

Po lewej stronie to wędzone wczoraj. Jasny, to z tej samej partii, bez wędzenia przeznaczony do leżakowania. Ten bardziej żółty, to jesienny wyrób. Mały ciemny i ten z kwiatkiem mają prawie rok.



P.S. Albo jest drugie wyjście. Zrobić wędzarnię. Moją pierwszą, prowizoryczną zrobilam w jedno popołudnie. Miała być na chwilę, póki nie stanie docelowa. A służyła ponad 10 lat. Tak to zawsze jest, że za dobre prowizorki zostają z nami na długo. Ale obecna jest duuużo wygodniejsza.

Dziękuję za podpowiedź. Właśnie zastanawiałam się , czy oscypki muszą być wędzone. Opcja bez wędzenia jest kusząca. Ze zrobieniem wędzarni większy problem- mieszkam w bloku. Rozważałam zakup wędzarni balkonowej ale najpierw chciałabym poznać opinie na ich temat, czy wogóle warto iść w taki zakup?

Borniak, to był jeden z najlepszych zakupów w moim życiu. Wygoda jest niesamowita. Ustawiasz temperaturę, zasypujesz zrębkami i doglądasz co 1,5 - 2 godziny ( na tyle wystarcza wsad zrębek). Chyba, że chcesz częściej. Wędzenie w zwykłej, którą miałam wcześniej, to zimą była katorga, żeby utrzymać temperaturę na odpowiednim poziomie. Teraz wędzę i mogę w tym samym czasie robić inne rzeczy.
Jedyne czego żałuję, to że nie kupiłam większego modelu. Do tego niby ma wejść 10 kg mięsa, ale tak naprawdę wchodzi 8 kg. Często kupuję hurtem mięso ze świniobicia i muszę wędzić na dwa razy. Sklepowych wędlin nie kupuję.

Dzięki za informacje o wędzarni. Niestety takiej wędzarni nie postawię na balkonie, bo ścigałaby mnie masa ludzi i prawo. Poczytałam o tych ,niby' balkonowych. One też są zakazane w mieście. Pozostaje mi opcja bez wędzenia.

Po lewo ser który za miesiąc ma być farm house cheddar a ten mały to biały oscypek w rękach uformowany wczoraj zrobiony dziś już jedzony. Obydwa serki w miarę proste i dość szybko do konsumpcji.