Forum Ogrodnicze Oaza

Jaja, z których wylęgły się te mszyce musiały być złożone przez migrantki wylęgnięte na innych roślinach znajdujących się w pomieszczeniach razem z paprykami, bo przecież nie przyleciały z zewnątrz. Jest jeszcze za zimno , a owady są zmiennocieplne.

Tak, zdjęcia zrobione dzisiaj rano.

Należy przerwać radykalnie cykl rozwojowy tych mszyc utylizując rośliny zaatakowane, a pozostałe opryskać środkiem owadobójczym, ale systemicznym, np Mospilanem.







ochronaroslin.agro.pl/index.php?page=preparat&id=129

Niekoniecznie Mietku, często przynosimy mszyce na paprykach przeznaczonych do zimowania jeszcze w jesieni. ( A ta papryka jest zimowana ) One jakoś się przechowują i bliżej wiosny jak roślina wypuszcza młode pędy zaczynają się rozmnażać. Z mszycami na papryce mozna sobie poradzić w ten sposób że krótko ją przycinamy. Wycinamy wszystkie kwiaty i nowe pędy. A te dwa , trzy oczka które zostaną potraktować HT ( to ja stosuję) albo np Mospilanem. Nie ma szans mszycy się pozbędziemy. Nie bój się przycinać .Papryka świetnie to znosi. Szybko wypuści nowe pędy, a jak będzie zdrowa to będzie jeszcze ładniejsza.

Jakże zimowana, skoro w poście pisze :

Kwestia kontrowersyjna z tą papryką. Łodygi, kwiaty itd jak na pierwszy rok uprawy, to trochę sporo. Z drugiej taka inwazja mszyc, to jest jakiś kataklizm i jak dla mnie jednoroczne, nie są tak atakowane.


Skoro to kilka papryk, weź rękawiczki jednorazowe, szmatke, wacik lub coś w tym stylu i tłucz dziady centymetr po centymetrze.

Zwróćcie uwagę, że na jednej papryce jest kilka pokoleń tej mszycy: osobniki dorosłe, młodzież i wylinki. Z pewnością są także jaja, dlatego oprócz eliminacji mechanicznej konieczny będzie oprysk - tak mi się wydaje.
No i zabiegi powinny dotyczyć także pozostałych roślin, aby wyeliminować źródło pochodzenia owadów.
Zrobiło się ciepło, więc mszyce będące na roślinie w mieszkaniu uaktywniły się; normalnie na zewnątrz jeszcze nie żerują.

p.s. ale w sumie dziwne, że nazajutrz po umyciu i opryskach pojawiało się jeszcze więcej pasożytów ....

" Po każdym myciu i pryskaniu kolejnymi preparatami na drugi dzień jest ich tyle samo albo więcej. Ostatnio zauważyłam, że ta zaraza przelazła także na solanum (ale tam obsiada sporo mniejsze obszary - tylko i wyłącznie kwiaty, których jeszcze ma stosunkowo niewiele. Na papryce są dosłownie wszędzie - na pąkach, na liściach, na kwiatach..."

Ja bym je zutylizowała razem z ziemią i doniczkami i wysiała nowe. Jeszcze nie jest za późno.

Post koleżanki nie jest spójny, bo nie ma takiej możliwości, by tegoroczna papryka wydała już takie kwiaty, nie mówiąc o owocach. Szkoda by ją było utylizować, bo takie papryki w drugim roku potrafią być piękne. Ci którzy zimują pelargonie, chryzantemy itp nawet jako rośliny mateczne ciągle borykają się z tym problemem.
A tak na przyszłość, Jeżeli zwracamy się o pomoc, to prosilibyśmy o zamieszczanie istotnych informacji, takich jak wiek rośliny, odmiana, sposób nawożenia, itp

Marzenie !.

Przepraszam za ogólniki, nie sądziłam że takie informacje będą istotne. Papryka posiana faktycznie przed zimą, nie potrafię powiedzieć dokładnie kiedy, nie było to jakoś szczególnie planowane - ot wsadziłam parę ziarenek do doniczki, a gdy zaczęły rosnąć - przesadziłam żeby miały więcej miejsca. Nawożone zwykłym nawozem do warzyw kupionym w pobliskim sklepie, raczej nic specjalistycznego (jak na złość wyrzuciłam opakowanie, bo została mi resztką więc trzymam gotowy do użycia rozcieńczony z wodą). Wcześniej robactwa nie było, więc albo w jakiś sposób przelazly np. Z mieszkania obok, albo musiały przejść z czegoś co było u mnie przez chwilę i pasożyty mogło mieć (czasami mój partner kupuje zioła doniczkowe lub - gdzieś w okolicach grudnia - przez chwilę trzymał krzaczek papryki chilli, który wyrzucił po zjedzeniu papryczek, ale nie potrafi powiedzieć czemu je wyrzucil, więc teraz nabiera to sensu. Co do odmiany papryki - sądziłam po kilka ziaren każdego dostępnego rodzaju papryki w sklepie, potem przesadziłam to, co wyrosło, więc w sumie może to być wszystko.

Co do wysypu mszyc - walczymy z tym dobry miesiąc, bądź dłużej, początkowo po opryski środkami owadobójczymi był spokoj na kilka dni, z każdą kolejną próbą wychodzą jakby silniejsze (zaczynam się "śmiać", że dla nich to nie trutka, a darmowa wyżerka). Dzisiaj ok. 12:00 były splukiwane i opryskiwane, a już widzę na młodych liściach zbiorowiska po kilka sztuk, do rana będą szaleć już na większości lisci, i na każdym kwiatku / pęku.

Zdaje sobie sprawę, że popełniłam pewnie wszystkie możliwe błędy, no ale mleko się wylało - staram się jeszcze sytuację ratować, chociażby po to by w przyszłości podejść do tego z głową, i nie zgotować sobie kolejny raz mszycowego armagedonu.

Mam kilka papryk których nasiona wyłożyłam do skiełkowania 16 stycznia. Teraz pokazują się pąki kwiatowe, czy wszystkie trzeba je usuwać? Myślałam, że będzie jeden kwiatek a niektóre mają ich pięć.
Tu zdjęcie papryki ze straganiku pod nazwą w typie Piquillo.

Jak chcesz mieć przyzwoity plon to trzeba. W ubiegłym roku, ponieważ miałam dużo papryk, przetestowałam zostawienie kwiatów na dwóch sztukach. Chyba nawet zdjęcia tu pokazywałam. Pozostawienie kwiatów znacznie zahamowało rozwój krzaków i w efekcie plon był niższy.

Od kilku lat trenuję walkę z mączlikiem. Tak jak napisał Pomodoro, potrzebny oprysk preparatem systemicznym, skuteczny jest Mospilan, ostatnio też skuteczny okazał się u mnie Kohinor, jest wygodniejszy w użyciu, łatwiej odmierzyć dawkę płynu. Rośliny są do uratowania.

Jak są w rozwidleniu to usuwamy wszystkie.

Wczoraj zakończyłam wysiew pomidorów na waciki. Ilości oszałamiające, ale to już chyba ostatni rok takich szaleństw. Trzeba zrobić weryfikację.

moje okazy wygrzewają sie na słoneczku

Oczywiście że jest do uratowania,ale te papryki trzeba przyciąć. Juz nie tylko ze względów sanitarnych, ale też i dlatego, ze paprykę na wiosnę się tnie. Po liściach widzę ,że sekatora nie widziała. Dwa razy pod rząd co pięć dni, potraktować jakimś środkiem przeznaczonym do zwalczania owadów ssących. Po za tym niektóre odmiany papryki rocznej nie nadają sie do przetrzymywania na następny sezon i jak ich nie zabije mszyca , to i tak natura upomni się o swoje. Dlatego tak ważne jest by wiedzieć jakie to odmiany.

Jeśli to słodka papryka, to nie ma sensu. Lepiej wysiać na nowo w międzyczasie likwidując wszelkie możliwe ogniska tych szkodników.