Forum Ogrodnicze Oaza

Wydaje mi się, że wystarczyłoby ustawienie temperatury na 7-8 stopni, bo pomidory, papryki i bakłażany wytrzymują krótkotrwałe spadki temperatury do minimum 5 stopni.

Tez optowałabym za 8°C. Poniżej 6°C pomidory mają problem z pobieraniem fosforu i mocno hamują wzrost.

Czyli przesadzam z tymi 12 stopniami. Dziękuję Wam bardzo

12 stopni to jest minimum termiczne. Poniżej tej temperatury pomidor przestaje rosnąć.

Pomidory lubią ciepło ,przekonałam się o tym w miniony weekend kiedy to temperatura w nocy była mocno na minusie, a ja zapomniała że mam uchylone okno w salonie, gdzie na parapecie stały pomidory i nie zamknęłam go na noc .Moje pomidory mocno to odczuły .Po nocnym zmarznięciu były tylko przywiędnięte myślałam że powrócą do zdrowia ,ale już następnego dnia wyglądały marnie .Nie dałam za wygraną i próbowałam je reanimować ,niestety z każdym dniem wyglądały tylko gorzej.Dzisiaj wyglądają tak


Przez własne roztargnienie straciłam kilkanaście sadzonek.
Pozostałe pomidorki mają się dobrze.

Poniżej 12st jest zahamowany wzrost, a poniżej 6 to już mogą zajść zmiany w sadzonkach, przez co może się obniżyć plonowanie. Ja jednk jestem zdania, że musi to być dłuższy okres czasu i takie powiedzmy obniżenie jednej nocy, gdzie w całym poprzednim dniu, jak i kolejnym się wygrzeje, tak nie szkodzi. Choć mogę się mylić.

Tak samo różnicą dla mnie jest sadzonka, a pomidor wysadzony w grunt.

pomodoro wrote: To teraz się zastanawiam, czy tn wzrost będzie zahamowany tylko w czasie tego nocnego obniżenia, czy ogólne to obniżenie wplynie na kondycję rozsady również w czasie dnia jak już temperatury będą wyższe

Nie radziłabym eksperymentować, ponieważ efekty mogą być albo takie jak u Grażynki, albo doprowadzić do stanu przedzawałowego - u ogrodnika.
Parę dni ( tych z porannymi przymrozkami ) w I dekadzie kwietnia musiałam zostawić rozsady pod opieką Adama. Kiedy wróciłam do domu, zastałam sadzonki pomidorków z zawiązanymi pąkami kwiatowymi na zewnętrznym parapecie przy temperaturze plus 2 stopni i lodowatym wietrze. Popłakałam się wtedy, jako że były to moje jedyne wtenczas zdrowe rozsady pomidorów.
Przeniosłam je do mieszkania bez jakiejkolwiek nadziei na dalszą wegetację, ale dzielne sadzonki dały radę. Nie wiem, czemu to zawdzięczam, ani czym to wytłumaczyć, ale żyją i kwitną.

Podobnie jak zbyt niska temperatura, tak i za wysoka może przyczynić się do zahamowania wzrostu - moje siewki doświadczyły tego już w pierwszych dobach po wzejściu ( pisałam kiedyś, że je ugotowałam ).

Im młodsza rozsada, tym bardziej narażona będzie na niekorzystne warunki. Moim skromnym zdaniem dobrze byłoby ją stopniowo przyzwyczajać/hartować: do każdej zmiany otoczenia, jaką chcemy zafundować sadzonkom. Moje przechodzą swoisty poligon, ponieważ wiem, że po wysadzeniu w grunt będą odwiedzane 1 raz w tygodniu.

A oto moje roślinki na dzień dzisiejszy, w kolejności od najmniejszych do największych sadzonek:










Nie wiem, może i niektóre są delikatnie wyciągnięte, ale jak dla mnie są idealne - tak ładnych sadzonek jeszcze w życiu nie miałem A to dzięki Waszym radom

Niektóre można by było już pewnie sadzić, ale jeszcze się boję - nie mam na chwilę obecną możliwości ogrzewania w tunelu, więc poczekam jeszcze troszkę. Póki co wynoszę codziennie na słoneczko i "wygrzewanie".

Mam jednak pewną wątpliwość - niektóre sadzonki mają już porządnie przerośniętą bryłę korzeniową a ja nie mam za bardzo większych pojemników, żeby je przesadzić - martwić się tym jakoś bardzo czy spokojnie czekać do maja i dać sobie z tym spokój?

Ja natomiast musiałem już posadzić pomidorki w tunelu. Po prostu były już duże. Posadziłem też koktajlowe do donic i połowę papryk. Od kilku dni stale monitoruję temperaturę bo u mnie jest w nocy dość zimno. Przez to trochę jestem niedospany.

Ta wygląda część którą aparat obejmuje. Są tam też pory, kwiaty i sporo innych drobiazgów. Bakłażany stoją w domu a są olbrzymie Dla nich jeszcze za zimno.

A jaką temperaturę utrzymujesz nocą?

Rozsada pomidorków wysiana 25 marca, a następnie ugotowana przez moją bezmyślność i przepikowana do nowego podłoża zanim pojawiły się rozwinięte liście właściwe. Od czasu reanimacji minęło około 10 dni.

Mam bardzo cichą nadzieję, że końcem maja uda mi się wysadzić je do gruntu ....

Tymczasem rozsada eksperymentalna ( o której pisałam w poprzednim poście ) - poza wybiegnięciem - ma się chyba dobrze, a niektóre pomidorki zakwitły:

bdan
Masz posadzone w ziemi, czy to nadal rozsada?
Powiem Ci jak ja to robię i jak czytam, nie tylko ja tak postępuję.
W dzień rozsad wygrzewa się normalnie w folii. Jak tylko słonko zajdzie grupuje ją bardziej w jednym miejscu. U mnie jest to duża skrzynia 120x120cm i wysokości 50cm. Całość przykrywam starymi kołdrami. Rano jak tylko słonko się pokaże wyciągam rozsadę z mojej skrzyni. Tak moje pomidory przeżyły -4 na zewnątrz. I mają się dobrze.

Nie są tak bardzo wybiegnęte. Moje były gorsze. wysadziłam do foliaka trochę głębiej i jest ok.

bdan wrote:

U mnie w dzień jest ponad 20 stopni, a w nocy około 1 w szklarni w dzień 35 czasem jak zapomnę otworzyć a w nocy spada do 2 albo 3 stopni, ale pomidorom to nie przeszkadza, bo kwitną, zawiązują owoce i rosną. Bardzo szybko przyzwyczaiły się do takich warunków.

Moje pomidorki wygrzewają się od kilku dni na balkonie. Zabieram je tylko na noc.

Dziś przegląd moich pomidorków pod folią.Wszystkie krzaczki mają pąki kwiatowe.Już można dokładnie przyuważyć pąki staśmione,również na prawie wszystkich krzakach.Z prognoz długoterminowych wynika,że pomidorki niebawem zaczną kwitnąć.Jak na razie nie jest źle.

Józiu pomidorki imponujące! Widzę dobrą rękę
Czy mógłbyś zdradzić tajniki przywiązywania pomidorów Twoją metodą? Interesuje mnie zwłaszcza to jak mocujesz sznurki na dole przy krzaku

Właśnie popikowałam nasze ostatnie najdłużej ociągające się z kiełkowaniem Kozulki