Forum Ogrodnicze Oaza

Moje pomidory na razie rosną, chociaż też nie obyło się bez ŚOR. Ostatni był 13 lipca - signum. Na razie nie widzę postępów choroby.

Czekista


Indigo Apple


Gory'o sena


Rozowyj Gigant


Queen of the Night


Varsovia


Zołotyje Kupoła


Yuval

U mnie poszło infinito w sobotę a wczoraj już rodzina doniosła że leje
Na cukini za to panoszy się mączniak rzekomy. Na działce jest trochę za zimno jak na lipiec.
Przez pogodę mam mało związków i pomidory malutkie. Pierwsza będzie do zjedzenia chyba malachitowa. Mam jednak wciąż nadzieję że coś zjem Rosyjskie oczywiście najzdrowsze i najmniej grymaśne

Trochę ponad tydzień temu u babci w szklarni weszła zz. Nie chciała pryskać i po pomidorach.

Persimony mimo że odbiły raczej nie zaowocują bo zimno wstrzymało im wzrost.

Cukinię też możesz opryskać Infinito ( na ogórki jest rejestracja i 3 dni karencji). Czy za rok babcia podejmie również taką samą decyzję czy jednak opryska? Masz teraz możliwość wymuszenia zmiany postępowania, kuj zelazo póki gorące bo szkoda pieniędzy i włożonej pracy.

Tak ogórki i cukinia też dostała oprysk. Nie wiem tylko czy przez dwie doby zdążył się wchłonąć.
Babcię ciężko przekonać bo uparta jak to u nas w rodzinie , ale zaopatrzę ją na przyszły rok w porządne środki żeby miała pod ręką. Może tym razem weźmie. Szkoda takich krzaków. Jej też było strasznie szkoda. Zwykle w szklarni były zdrowe.

W weekend zobaczy moje w gruncie(oby zdrowe) i może przemyśli.

Jaedda wrote:
Wystarczy, że oprysk wysechł na powierzchni roślin.

A tak z ciekawości zapytam, jakim stężeniem opryskiwałaś ?

Na opakowaniu miałam 25ml na 3,5l wody i taką dawkę zastosowałam mogło być odrobinę mniej.

W końcu cierpliwość zostanie nagrodzona i u mnie Zauważyłam w tunelu przebarwiający się owoc Bawolego Serca i Black Prince'a,a w gruncie zaczynają czerwienić się koktajlowe Truskawkowy i Malinowy oraz ogromny owoc Tiażełowies Sybirii.Zastanawiam się,czy go nie zerwać,by reszta ruszyła.Zresztą powinnam,jeśli zaplanuję kolejny oprysk .
Miejsce po ozimej cebuli i czosnku oraz zutylizowanych pomidorach zajęły rosyjskie z póżniejszego siewu .Przy podporze ostał mi się jeden Czekista z nasion Pomodoro ,w miarę zdrowy ,San Marzano 2 też jeden i krzaczek K37 oraz koktajlówki.
Jeszcze Perła Małopolski uniknęła ataku ZZ,choć liście mają ślady alternariozy.

W dalszej części pomidorowej grządki owoce coraz większe ,póżniej dokładnie zlustruję nazwy,bo teraz ledwo widać.Wydaje mi się,że Red Pear bieleją,a Mata Hari pnie się ku niebu .No cóż wszystko cieszy,nawet małe postępy

Na kanapki starczy .

Starczy dla całej kolonii czy nawet oddziału wojska i nie tylko na kanapki.

Leszek, fajnie, że wstawiłeś fotkę Wołowego Ucha, bo mi się ten pomidor przypomniał. Kiedyś uprawiałem go w gruncie i byłem z niego bardzo zadowolony. Zaraz wpisuję na przyszły sezon.

anaka wrote:

U mnie jeszcze zielone...

U mnie też zielone. I do tego grona mają mniej owoców

Jeśli jest mniej owoców w gronach , to będą większe. U mnie grad obił większość pierwszych gron na pomidorach gruntowych. Do tego dwukrotne podtopienie. Woda wypłukała większość papu. Musiałem nawozić dolistnie, co też nie było łatwe z uwagi na zmienną pogodę. Jak na razie reanimacja pomogła pomidorom, i są szansę, że coś się zje i zbierze nasiona.
Jeśli następne lata mają być takie same, to koniecznie muszę zacząć uprawiać na działce melisę

A ja w miarę brnięcia przez tegoroczne przeciwności robię się twarda jak krzemień. Pierwszy raz w życiu użyłam chemii!W niedzielę zdobyłam Ridomil ( nic innego nie było w zasięgu) i spryskałam wszystkie pomidory, w poniedziałek oberwałam zmienione liście, wczoraj posmarowałam ciemne miejsca na łodygach krochmalem z jodyną. Planuję jeszcze jeden oprysk Ridomilem, lub Scorpionem, a potem już do końca IF. Jeśli jeszcze dodam,że mrówki tępię boraksem, ślimaki ręcznie ( i powieka mi nie drgnie), inne robale pryskam czym się da...Melisę mam w ogródku, ale nie stosuję, bo mógłby mi spaść poziom agresji. Acha, jeszcze nornicę po grządkach goni kot sąsiada.Kota już nikt nie tępi, chociaż prawie codziennie sprzątam ślady nocnej walki...Nieeech już będzie zima - wysieję sobie spokojniutko nasionka w perlicie, będę sobie podlewać roztworem wg przepisu Pomodoro i marzyć o bezstresowym warzywniku...Może chociaż na kanapki będą pomidorki, bo nasion nie zbiorę.

U mnie Brandywine na najniższym gronie ma jednego pomidora i jest olbrzymem. Nie mogę się doczekać aż dojrzeje i go zważę. Ale jak narazie to jeszcze rośnie i ni hu hu ma się mu do dojrzewania.

aga chemii trzeba się bać tej która jest w sklepach w pięknie czerwonych , jednakowych i ślicznie okrągłych pomidorach . Chemia użyta z głową nie szkodzi. Co do nornic to jest pewien sposób bardzo skuteczny , a melisy mam nasuszonej cały słój i chętnie z niej korzystam , zapewnia zdrowy i spokojny sen.

U mnie na nornice podziałał jedynie odstraszacz solarny.

Moje pomidorki w gruncie dzielnie się trzymają.Ostatnio upalne dni im sprzyjały.Mam krzaczki,które przekroczyły 2m.