Forum Ogrodnicze Oaza

U mnie ledwie spadło parę kropel, za to noc był ciepła 13 stopni. Jeśli czas pozwoli to od weekendu zacznę hartowanie papryki i pomidorów.

Rozsada papryki jest ok., ale pomidory to słabizna, może w przyszłym roku będę miał czas na spokojne wysiewy i dojrzę uprawę.

Zrobiłem kilka sadzonek zielnych dalii odmian: Ben Huston, Tsuki, i chyba 1 Tartan. Muszę rozplanować jak je powysadzać do gruntu, mimo, że część rozdałem rodzinie i znajomym zostało ich sporo.

brodus wrote: Pawel beda smakowac jak truskawki
Tez mam takie i dobre sa zajadam sie do jesieni.

Zachmurzone i mokro...aż miło że wszystko podlane.14st.
Miłego dnia..

Po długim okresie suszy wreszcie długo oczekiwany deszcz,tak potrzebny roślinom. Na termometrze 10 stopni.

Wczoraj mocno popadało. Dziś 15*C, całkowicie zachmurzone.
Zaczęłam porządkować miejsce w tunelu pod kolejne pomidory i okazało, się, że pod skrzynkami mieszka taka lokatorka

Pogoda sie zepsula zaczelo kropic to i przerwa, siedzimy w jeepie ja siedzę reszta spi, masakra co za psy!

Jakie słodkie śpiochy

Nocka i poranek minęły z ponad +13*C(13,3-13,00)Od rana pokazało się słońce początkowo przymglone.Czuć było chłodne powietrze.Teraz jest ciepło a termometry wskazują 23,4*(uśredniona z 2 mierników).Teraz mocniej podwiewa ale na razie spokojnie.Dodam,ze wczoraj w południe spadło kilka kropel deszczu.Wieczorem musiałem podlewać swoje zasiewy.Dziś przygotowałem 4 rządki po 5 m.na papryki stosując nawożenie rzędowe.Część doniczek z ogórkami,które wyszły z podłoża grzeją się na balkonie.

mymysteryy wrote: To masz Kasiu szczęście - ja znajduję tylko małe, cholerne nagusy
Co dzień lub dwa, podnoszę wszystkie doniczki i ...
Już pierwszego dnia po wysadzeniu pomidorów, przycięły mi stożek wzrostu na jednym z krzaków. Wlazły na krzak mimo tego, że był nakryty 5L butelką PET.

U mnie też dzień zbłąkanego zwierzaka. Pod drzewami w zapomnianej części ogrodu, na trawniku, tak w odległości metr od siebie leżały zupełnie przemoczone dwa oseski wiewiórki. Pies dostał szału, ale jako, że matki maleństw nie było to zabrałam je do domu. Dostały troszkę mleka i się grzeją
Nie wiem co z nimi pocznę, nie wiem też czy dobrze zrobiłam zabierając je, ale już ledwo co żyły...

del wrote:
U mnie na razie jeszcze golce się nie pokazały, ale zawsze jest ich tysiące.

Póki co w ogrodzie, a jeszcze więcej na kompoście, rządzą winniczki

A czy to prawda, że winniczki zjadają jaja rudych?
Ja już golce zbieram, w ogrodzie są pojedyńcze, ale z zarośniętej działki obok przychodzą tysiące. Rano zrobiłam im nalot, moje kaczuszki miały wyborne śniadanko.

renmanka wrote:
Celino, Twoje wiewióreczki są już trochę większe, masz tu link, co robić.

Jeszcze filmik.
Skoro masz pisklęta kacze, pewno i lampa grzewcza się znajdzie.
Dodam, że w sklepie "zwierzęcym" niedaleko mnie pracowała dziewczyna, która wychowywała taką sierotkę i zabierała do pracy.
Powodzenia!

renmanka wrote: Kiedyś o tym słyszałam i mam nadzieję, że to prawda, bo nie robią aż takich szkód jak te bezdomne. Dlatego też winniczki są u mnie pod szczególną ochroną.

Aniu dziękuję za linki. Więc małe mają już ponad miesiąc, może uda mi się je zważyć.
Piją malutko, ale parę ml im wlałam
Niestety mają pchły, mam nadzieję, że się one w domu nie zadomowią. No i kleszcza wyjęliśmy. Zobaczymy jak to będzie.

Znaleźliśmy gniazdo, z którego najprawdopodobniej wypadły. Jest wysoko na wierzbie. Nie wiem czy coś zostało w środku. Może je tam zalało, choć jedna mała ma świeże rany jakby od kota. Bidulki, ciężki ich los.

Cieplutki wieczór.Na termometrze 13 stopni.Po opadach deszczu,późnym popołudniem wypielione grzadki cebuli i czosnku.




Herbatka z pigwą, na tarasie,przy pięknych widokach.

Wieczorny obchód terenu - golasy namierzone i zlikwidowane.

Takie esy floresy malują na poliwęglanie

renmanka wrote:
Wiewiórka nie zostawia młodych, które wypadły z gniazda. Schodzi po nie, one włażą jej na plecy i po jednym transportuje je do góry. Zaczyna od najsłabszego bo te najsilniejsze same próbują się wspinać. Też kiedyś ratowałem takie wiewiórczęta przed psem u znajomych. Niby takie małe ale waleczne, brałem je przez starą bluzę bo usiłowały gryźć i sadzałem na pień drzewa poza zasiegiem psa, matka po nie chodziła. Jeżeli maluchy były w takim złym stanie to pewnie coś przytrafiło się matce. I jeszcze kedno, ostrożnie z karmieniem bo nawet mleko może śmiertelnie zaszkodzić jeżeli jest zbyt tłuste lub zbyt "gęste " dla maluchów z danego gatunku.