pomodoro wrote:
Przyjemnie jest popatrzeć jak tu forumowicze pokazują swoje wspaniałe uprawy, plony. Cieszyć się razem z nimi. Chcę, aby jeśli już ktoś uprawia rośliny, robił to w pełni świadomie.
To ja jeszcze tylko wtrącę prywatę
Na podstawie Twoich postów jestem w stanie sama przeliczyć ile nawozu rozsypać, aby uzupełnić w glebie podstawowe składniki do optymalnych wartości dla poszczególnych roślin (wiem też kiedy te nawozy sypać i czego z czym nie łączyć). Przypomniałam sobie, że 15 lat temu w szkole było coś takiego jak masa atomowa
Kto by pomyślał, że kiedyś, w przyszłości będę tej wiedzy potrzebowała. Na podstawie analiz gleby kilku forumowiczów, Twoich zaleceń nawozowych i Google odtworzyłam sposób obliczeń. Trwało to kilka godzin, dymiło mi się z czachy, bo chemia nie była nigdy moją mocną stroną, ale się udało. Mało tego jak by mi ktoś powiedział 2 lata temu, że będę miała warzywnik, to bym się popukała w czoło. Byłam wtedy na etapie zasuszania kwiatków na parapecie w pokoju. A dziś mam 80 krzaków pomidorów, grządkę ogórków, fasolkę, cukinie, dynie, paprykę, kukurydzę, bób, kalarepę, groszek, sałatę, por, marchewkę, cebulę, kapustę, brokuły, kalafiory, buraczki, bakłażany, arbuzy, kabaczki, patisony, truskawki, seler, rzodkiewkę. Wszystko siałam sama (no poza częścią sałaty, dostałam od sąsiadki i truskawkami). Wiem, że większość z Was ma więcej pyszności i większe zbiory, ale nieskromnie stwierdzę, że jestem z siebie dziko dumna
Jeszcze nigdy nie użyłam żadnej sklepowej chemii do oprysku. Nie nawoziłam też w ciemno sztucznymi nawozami. Pryskam Mietku tylko Twoimi preparatami. W zeszłym roku OW, HT, KSM, w tym PW, HT, IF i wszystko pięknie rośnie. Jasne, że czasami znajdę jakąś plamę, ale jednak dziwne by było jak by ich nie było, bo grządki mam otoczone dzikimi łąkami i laskiem (oby jak najdłużej). Do tego w zagłębieniu terenu. Szkodników i grzybów mnóstwo. Jak bym nie chodziła i nie skubała co chwilę pomidorów, to można by było zrobić encyklopedię chorób na ich podstawie
Obrywanie liści to jedno, a drugie i ważniejsze, to to, że wszelkie choroby zatrzymywane są przez Twoje preparaty. Jak się coś pojawi, obrywam, pryskam i szafa gra
Gleba klasy VB. No nikt nie wierzył, że coś mi tam urośnie. Dzięki Tobie wiem, żeby ogórków nie traktować z węża i dobrze robi im podlewanie wieczorem. Wszystko inne lepiej podlewać rano. Jeszcze co do ogórków, to w zeszłym roku miałam odmianę Soplica F1 na nienawiezionej grządce i były niezłe, chociaż już na początku wegetacji zaczęły wychodzić braki. W tym roku tę samą odmianę (chyba nawet z tej samej paczki) mam na grządce nawiezionej wg Twoich zaleceń i... miażdżą smakiem. Wyglądają też pięknie. Na buraczkach mam co prawda trochę chwościka, ale w porównaniu z tym co było rok temu, to jak bym nie wiedziała jak wygląda chwościk, to prawdopodobnie w ogóle w tym roku nie zwróciłabym na niego uwagi. Wszystko dzięki opryskom PW. Do tego rosną jak szalone. Sąsiad (mąż tej sąsiadki od sałaty) mówi, że co roku zaraza załatwia im pomidory. Moje w zeszłym roku w dobrej kondycji dotrwały do przymrozków. Dobra, kończąc ten wywód, bo pewnie nikomu nie będzie chciało się tego czytać, napiszę tylko -
Mietku, masz 50% udziały w moim warzywniku, bo gdyby nie Twoje rady, nie wiem, czy miałabym jakiekolwiek plony. Nie trać do nas cierpliwości, chociaż czasami potrafimy być męczący. Dzięki za wszystko!