Emalko, bardzo dziękuję za podzielenie się swoimi uwagami; zwłaszcza za opis krzyżówki Jarsona, JR, bo na Pomidorowym Targu mamy kilka takich odmian, ale nic o nich nie wiemy, przynajmniej ja.
Jeśli więc ktoś ma doświadczenie z uprawą w/w pomidorków, to bardzo proszę o przybliżenie tak zalet, jak i wad
Z
Red Pear też nie mam dobrych wspomnień, ale prawdopodobnie miałam trefne nasionka, bo na jednym krzaczku było kilka różnych owoców i żaden nie nadawał się do spożycia. Jedyne, co mogę o nim napisać, to że były bardzo "ziemniaczane", mączyste i kompletnie bez smaku. W innym wątku Mietek i Michał wypowiedzieli się na temat R.Pear, polecając go na przetwory i moim skromnym zdaniem, nadawałby się właśnie do takich celów, choć znam osoby, które cenią "gruszkę" za smak
Pewniakiem będzie z pewnością
San Marzano - wspaniały pomidorek na sosy i na kanapki, bardzo plenny, bezproblemowy, o zrównoważonym smaku prawdziwego pomidora. Oprócz niego chciałabym wysiać także "coś" na pulpę pomidorową, tzw. passatę - do słoików, jako bazę do zup.
Malachitowa jest rzeczywiście absolutnym hitem sezonu i byłaby pomidorem idealnym, gdyby nie ulegała zbyt szybko przejrzewaniu, ale mimo to smak, zdrowotność i chyba także plenność ( 7 dużych pomidorów z krzaczka ).
Na drugim miejscu postawiłabym
Costoluto Fiorentino, który choć początkowo kapryśny i wymagający, pozwolił się oswoić
i wydał pyszne, wyważone w smaku i soczystości owoce; nie chorował, długo obdarzał pomidorkami, jednak w przyszłym roku poprowadzę go na 1-2 pędy i obowiązkowo pomogę w wiązaniu owoców, bo tu grymasił
Kolejne odkrycie to
Mata Hari, u mnie lekko przydymiona, jakby czekoladowa, u mnie stosunkowo późno zaczęła wiązać owoce i nie wszystkie zdążyły dojrzeć na krzaku. Plenność umiarkowana, ale smak zrekompensował ilość.
Miłą niespodzianką był także
Cosmonaut Volkov, którego do końca nie byłam pewna, ale kiedy ostatecznie dojrzał na krzaku, okazał się bardzo dobrym pomidorem, absolutnie niekłopotliwym w uprawie, nieco generatywny wzrost mógł mnie zmylić, bo położyłam na nim krzyżyk dość wcześnie, lecz po solidnym nawożeniu saletrą amonową wziął się w garść
Sporo owoców średniej wielkości, soczystych, słodkich, o niezbyt twardej skórce, do bieżącego spożycia.
Z koktajlówek odmiana "must be" to
Malinowy Smaczek, za którego dam się pokroić - zdrowiutki, bardzo plenny, wysoki ( konieczność palikowania ! ), sporo pomidorków w gronach, twardawe, wewnątrz soczyste i bardzo słodkie, do dłuższego przechowywania. Inna odmiana,
Snow White też godna polecenia, długo utrzymująca się na krzaku, plenna, idealna do podskubywania, kanapek, sałatek, fajny, słodki pomidorek.
Natomiast
Cerise ...hmm, jak dla mnie trochę zbyt miękki, "kapciowaty", ale być może ktoś inny doceni go za smak dawnych pomidorków.
Niewypały smakowe to w moim przypadku ( ocena subiektywna ):
Oslinyje Ushi, Czudo Ziemli, Volove Ukho, Hellfrucht, bo jeśli chodzi o zdrowotność, to nie mogę im nic zarzucić.
Yoder's German Yellow okazał się najsilniejszym, najmocniejszym i największym krzakiem w warzywniku i być może zostałby na drugi rok, gdyby nie 4 owoce z jednego krzaka, no i smak - ocena db.