Forum Ogrodnicze Oaza

Dzień dobry, czy jakieś dobre dusze mogłyby podpowiedzieć mi, co może męczyć moją sadzonkę dalii? Czy da się ją uratować? To mój pierwszy sezon z tą rośliną i jestem totalnie zagubiona. Już 2 karpy poszły na zmarnowanie, zgniły. A muszę napisać, że naprawdę nie przelewałam sadzonek. Dostawały troszeczkę wody kiedy ich liście zrobiły się większe. Teraz caffe au lait zaczęła się dziwnie zachowywać: liście są wiotkie, a wokół obwódek pojawiły się czarne plamy. Roślinę spryskałam środkiem grzybobójczym, przesadziłam z donicy do ziemi. Nie sprawdzałam, czy bulwy gniły, nie chciałam naruszyć korzeni. Roślinę hartowałam, przez ostatnie 3 dni była już całe dnie i noce na zewnątrz. Wszystko było ok do wczoraj, kiedy to zauważyłam te nieszczęsne plamy. Będę ogromnie wdzięczna za sugestie, jak mogę uratować roślinę, tak bardzo mi na niej zależy:(

cytat Choroby i szkodniki dali

Dalie porażone mogą być przez choroby (wirusowe – mozaika dalii, grzybowe – szara pleśń, zgnilizna twardzikowa, głowniowa plamistość), jak i szkodniki (mszyce, przędziorki, skorki i ślimaki). Z wymienionych chorób szczególnie niebezpieczne są dla dalii choroby grzybowe. W warunkach nadmiernej wilgotności pojawia się szara pleśń (Botrytis cinerea). Groźny jest również grzyb Enthyloma dahliae powodujący głowniową plamistość: na blaszkach liściowych pojawiają się małe, żółte cętki, które z czasem przekształcają się w szarobrunatne plamy, a uszkodzone liście więdną i zasychają. Silnie zainfekowane rośliny należy natychmiast usunąć, a te z mniejszymi objawami chorobowymi (lub w początkowej ich fazie) opryskiwać co 2 tygodnie, aż do wyraźnego zahamowania dalszego rozwoju grzybów, stosując np. Dithane M-45 80 WP. Często występujące przędziorki zwalczamy, np. preparatem Talstar 100 EC, zaś mszyce preparatami Hostaquick 500 EC lub Mospilan 20 SP.
Według mnie dalie trzeba absolutnie sprawdzać czy nie ma zgnitych bulw ,a jak takie są absolutnie nie wkładać do doniczki. Lepiej jak one są delikatnie przesuszone przed wsadzaniem i bez nalotów , niż maziste , zmrożone ,czego nie widać na pierwszy rzut oka i dopóki nie stwierdzisz organoleptycznie dotykając. Jak wykopując dalię staram się ziemię wysuszyć, a potem dokładnie nawet umyć szlaufem jak mam takie podejrzenia czy nie jest zgnita i miękka. Jak karpa zostaje z ziemią ,przy wsadzaniu staram się delikatnie i cierpliwie tę ziemię jednak oczyścić ile się da. Od szarej pleśni pryskam a potem mospilanem. Dalie lubią wodę ,ale nie zalegającą i lepiej nie lać po liściach. Potraktowana środkiem antygrzybowym jak wyżej lub w instrukcji obserwować nowe liście i w razie czego jednak bulwę wyjąc z doniczki i sprawdzić .

Miała być Wittem, ale nie jest. Podpędzona - przysłana w połowie marca, już z niemałymi zielonymi pędami.

To chyba My Love, Ewo. Kiedyś ją miałam.

Otworzył się Bishop of York




I kołnierzykowa Hartenaas

Beatko, śliczne słonko z tego biskupa Yorku. Jego akurat nie mam w moim "episkopacie", chętnie bym się wymieniła "kawałek na kawałek", za jakąś moją dalię. Nie teraz oczywiście.

Moje nie tak prędko zakwitną, pomijając wszystko inne, wczoraj miałam ochotę oskórować moje suki, urządziły awanturę pod płotem (chyba kot im uciekł), łamiąc i tratując trzy dość duże dalie, z rokującymi pąkami.

Jest chłodno i bardzo mokro, pozbierałam nadłamane pędy, przywiązałam do patyków i do siatki, liczę, że część wróci do żywych, bo to bardzo mocne rośliny. Ale jeden duży kawałek był oderwany zupełnie, nawet nie wiem, z której. Ucięłam czubek w węźle i wetknęłam do doniczki. Nadzieja umiera na końcu.

Kobietko mówisz i masz

Dzięki za deklarację, poczekajmy do przymrozków.

Nigdy nie wiadomo, jak mocno rozrośnie się karpa i czy się nada do podziału. U mnie zawsze część przy wykopywaniu po prostu rozpada się samoistnie, lecz są i takie, co sadzone duże, wyciągane są w żałosnym stanie.

Ruszyły



Część niestety nie przetrwało zimy, kilka nie wznowiło wegetacji po wysadzeniu do gruntu, za to liczę na kwitnienie kilku nowości.

Kasiu, u mnie ta sama sytuacja, kilka ledwo-ledwo wylazło z ziemi, a i to pomrowy się na nie rzuciły.
Dwie stratowały moje suki, w tym jedną zniwelowały do gruntu. A jedną - uwaga - znalazłam leżącą w bylinowych chaszczach, gdzie we własnej osobie ja ją zostawiłam, rozlokowując bulwy, w połowie kwietnia. I nie zauważyłam, że coś tam jeszcze do wkopania.
Cóż, zakopałam, wyrzucić można zawsze.

Ale - kurtyna w górę, Coup de Soleil



Gdyby pomrowy nie ogryzły pąków, kwitłyby jeszcze dwie kolejne.

Druga - Totally Tangerine



Posadziłam ją trochę bardziej na pierwszym planie i liczę na piękne kwitnienie.

Startują i u mnie...

Vuurvogel

Rosella albo Bluesette

My Love

Niebawem się okaże

Śliczne Jędrku, lecz biała to nie My Love, ML jest kaktusowa.

Fajnie, że masz Ognistego Ptaka, to bardzo energetyczna odmiana.

Łatka wrote:
Ktoś Ci naplotkował... stare dzieje.

Humor na sobotę zapewniony

Oj tam, przecież wrzucił fotkę.

A dalia naprawdę jest super, mam ją ładnych parę lat.

To może Creme de Cognac? Zaraz będzie gotowy.



Chyba, że podłe pomrowy obeżrą kolejne pąki.

Zachęcona zdjęciami i opisem Łatki zdobyłam Creme de Cognac , ale radość była krótka...
W zeszłym roku zakwitła, choć tylko dwoma kwiatkami, a w tym wypuściła jeden kiełek i umarła
A jest prześliczną dalią

Beatko, przypomnij się po wykopkach, zobaczymy, czy da się zaradzić.