Forum Ogrodnicze Oaza

Shirley już mocno zabarwiony

Bodaj na drugiej stronie tematu opisałem jak pozbywać się chorych, zawirusowanych pstrością cebul tulipanów. W tamtym czasie głównie zajmowałem się wywożeniem śmieci z ogrodu i zwalczaniem trwałych chwastów. Owszem, kilka tulipanów kwitło, ale wirusa nie było, to opisałem tylko teoretycznie, jak robiłem dwadzieścia lat wcześniej. W tym roku całe dwie cebule (a o tej porze to już raczej klony) odmiany Maytime, okazały się zawirusowane. Takowe według mnie należy usuwać w sposób nie narażający na zakażenie cebul rosnących obok. Zdarzyć się to może, gdy blisko siebie rosnące cebule, mające przenikające się korzenie przetniemy łopatką. Opiszę powtórnie "dla opornych" z obrazkami.
Potrzebne są trzy rzeczy: rękawiczki (kiedyś używałem specjalnej jednej pary gumowych, teraz jednorazowych lateksowych), strzykawka i jakikolwiek desykant (ja zawsze używałem Reglone, nie wiem czy takie herbicydy są dostępne w małych opakowaniach dla działkowców).
Przygotowanie:


Kiedyś, mając tysiące cebul robiłem to sukcesywnie, obecnie pooznaczałem pędy drucikiem kwiaciarskim aby nie bawić się z pojedynczymi.


Wyłamujemy w rękawiczkach pędy tulipanów (dla botanicznej ścisłości tulipany jak i inne cebule nie mają widocznych łodyg. W cebulach łodyga jest zredukowana do piętki).


Mamy naładowane i przygotowane narzędzie do utylizacji


Jedna kropla wystarczy, za miesiąc, wykopując cebule z tej zakażonej nic nie pozostanie


A stwory nie były brzydkie:

ahan wrote:
No to mamy morderstwo zupełnie jak u Agathy Cristie w Orient Expresie - złoczyńca jeden i wielu pokrzywdzonych mordujących go w imię sprawiedliwości. Żartuję sobie tu oczywiście, choć też jestem za tym aby przejawy wirusa pstrości eliminować. Może tylko nie traktować go w kategoriach jak wspomnianego Ratchetta .
Proces utylizacji opisany przez Ciebie to bardzo profesjonalna robota - szybko, sprawnie i solidnie. Ja w moim ogrodzie nie używam herbicydów w żadnej postaci, więc pozostaje mi niszczenie przez spalanie (w piecu c.o.) porażonych kwiatów, pędów i cebul. Jednakże, mam takie oddalone miejsce w ogrodzie, gdzie przenoszę różne odstępstwa od poszczególnych odmian.
Pisałem wcześniej o zmienności koloru tulipana i braku stabilności, która niekoniecznie musi być spowodowana przez TBV. Dla przykładu "Synaeda King" z grupy tulipanów liliokształtnych, zdjęcie sprzed kilku dni...

Po prawej poprawne, po lewej zmieniony z widocznym ubytkiem koloru czerwonego na rzecz żółtego. Wygląda to jak zanikanie, wymywanie barwy. Oba kwiaty wywodzą (poprawne i zmieniony) się z jednej cebuli matecznej, pędy w części bezpośrednio nadziemniej przylegają do siebie. Kwiaty w takich przypadkach idą do wazonu, potem do spalenia. Jeśli w przyszłym roku historia się rozszerzy, wykopię wszystkie te cebule, które są razem i zniszczę. Też wolę mieć w ogrodzie odmiany a nie tulipany szemrane o bliżej nieokreślonym pochodzeniu.
Choć czasami pojawia się nadzieja na coś zupełnie nowego i wyjątkowego. Tulipa clusiana "Tinka" i w centrum mutacja, nieznana mi w obrębie tego gatunku. Okółek płatków wewnętrznych nie jest żółty a posiadł był sobie cienką czerwoną linię. W tym roku cebula powtórzyła tę cechę, czyżby to nowy sport w obrębie gatunku?


Pozdrawiam,
Piotr

Piotrze, ten drugi wygląda świetnie.
Co do herbicydów teraz też nie używam, bo mam cebule między bylinami. Natomiast, gdy utrzymywałem się z reprodukcji cebul to miałem tego prawie 4000 metrów m² gołego pola. Sam to obrabiałem i bez chemii nie dałbym rady.

Czy to jest przykład zawirusowanego tulipana?



znalazłam jeszcze jeden

Teraz kwitną takie:

a to moje tulipki

Crocus na pierwszym zdjęciu żółte przebarwienie nie wyglądu na wirusa, tylko fizjologiczne rozbicie barwników, które nie powinno pokazać się w następnym sezonie. Ja jednak mając więcej cebul danej odmiany wywaliłbym (tym bardziej, że wygląda on na pospolitego, bardzo szybko mnożącego się Apeldoorna).
Na drugim zdjęciu przedstawiona jest prawdopodobnie mutacja powyższego tulipana. Jeśli się nie mylę to 'Fringed Aprldoorn' i tu nie trzeba przejmować się żółtą barwą, ale bardzo niepokojące są ciemniejsze przebarwienia, gdyż te odmiany są jednolicie czerwone i takie ciemniejsze kolorki wskazują na TBV (szkoda, że widać tylko niewielki fragment tego w narożniku, można by porównać). Akurat mój aparat zwariował na punkcie czerwieni, tak wygląda mój 'Fringed Aprldoorn':


Ten "zębaty" na kolejnym zdjęciu przepiękny ('Cummins'?)
Czy na dwóch ostatnich zdjęciach jest ta sama odmiana? Jeśli tak to ostatni jest na 100% zawirusowany.

Marzeno (maciu), czy znasz nazwy odmian z dwóch pierwszych zdjęć?

Ahan, dziękuję za odpowiedź.
Może to inna odmiana (czerwony, popularny), kwitnie od lat, na zdjęciu, które zamieszczam, wszystkie mają takie ciemne "gardła".



Dzięki za rozpoznanie tulipana Cummins, nie zapisałam odmiany.
Na dwóch ostatnich zdjęciach są dwie różne odmiany, więc to nie wirus.
Jestem wdzięczna za pomoc

Lulka, nie zrozumiałaś, nie chodzi o nasady "płatków" (botanicznie: działki korony), czarne z wąską obwódką, bo to cecha odmianowa. Chodzi o dwa odcienie czerwieni powyżej żółtej obwódki. Pokażę stare zdjęcia, jedno nieostre niestety, innych nie mam, ale czerwień powinna być jednolita, co widać:




Jeśli nie jest jednolita, to źle.

Wirusik na 'Impression' - dwie cebule, już zutylizowane.



i reszta

Mount Tacoma



Blue Diamond



Black Jewel



Carnaval de Nice







Rems Sensation




Abigail



Mon Amour



Yellow Crown






i taki bukiecik z ostatniej mojej wycieczki do Chrzypska na Targi Tulipanów




Nie chcę zaśmiecać forum zdjęciami, więc zainteresowanych zapraszam do obejrzenia zdjęć tulipanów do linku w podpisie

ahan wrote: Już rozumiem, niestety przekwitły, już się im nie przyjrzę, na tym drugim zdjęciu faktycznie widać jakby ciemniejsze smugi, na wszelki wypadek zutylizuję, dzięki za rady.

bozunia wrote:
Przeładne te zdjęcia i tylko pozazdrościć takiej umiejętności postrzegania tulipanów .
Wspaniałe zarówno te tutaj, jak i w relacji z Chrzypska na blogu. Wypatrzyłem tam sobie zwłaszcza "Bolray Giske", triumfa z 2002 roku, którego nigdy nie widziałem na żywo. To odmiana niezwykle zmienna w wybarwieniu i na pozór wygląda jak dopadnięta wszystkim szczepami wirusa TBV i pokrewnych na raz. A może masz więcej zdjęć tej odmiany i można by je było zobaczyć też tu na forum?
To właśnie zachwyt nad tulipanami zawirusowanymi sprawił, że hodowcy zaczęli tworzyć im podobne, a przy tym wolne od wirusa pstrości. Tu należy dodać, że wszelki obrót tak zakażonymi cebulami tulipana jest zakazany prawnie w krajach Unii Europejskiej, choć są takie miejsca jak Hortus Bulborum (Limmen, Holandia), gdzie są uprawiane na potrzeby akademickie.
Ale wracając do tulipanów zdrowych, a w smugach i płomieniach. Tulipana "Insulinde" dostała mi się jedna cebula, bo i to nieczęsto spotykana już odmiana w ogrodach. Należy do grupy tulipanów pojedyńczych późnych, a przedstawiony/wyhodowany został w 1914 roku. Bliski jak żaden inny tulipanom Rembrandta...


"Sorbet" to również Single late, z 1959 roku. We wzorzystych płomieniach o różnym natężeniu. Moim skromnym zdaniem to jeden z najładniejszych tulipanów, jakie kiedykolwiek pojawiły się w ogrodach...


Pozdrawiam,
Piotr

Bozunia, masz piękną kolekcję , skorzystałam z linku

Pokażę jeszcze "Texas Flame", w pączku

Gadający z Ogrodem wrote:
Mnie również zauroczył 'Bolray Giske' i różna pstrokatość każdego kwiata. Nabyłam trzy cebule, kwiaty zostały ścięte do wazonu, cebule jeszcze się "tuczą". Mam nadzieję, że zakwitną w przyszłym roku po takim traktowaniu








Crokus ja mam tylko kilka odmian w skromnych ilościach, ogranicza mnie przestrzeń A że kocham tulipany, to staram się poznać jak najwięcej odmian i każdą uwiecznić na pamiątkę.

Przy okazji... może ktoś rozpozna odmianę tych dwóch tulipanów, kupiłam jako NN. Te niższe mają po dwa pełne kwiaty na pędzie i kolor miedziany. Wyższe przypominają mi Alladin Flame, ale miały białą obwódkę płatka. Zdjęcie trochę nieostre, ale może coś będzie widać...

Bozunia, ten wyższy przypomina mi 'Mariette', choć kolor na tym zdjęciu jest bardziej landrynkowy niż u odmiany. Czy ten niższy jest cripa, czy wielokwiatowość jest powtarzalna?

Ahan, wydaje mi się, że kwiaty ma mniejsze i delikatniejsze niż 'Mariette', kolor był właśnie taki landrynkowy. Niskie były delikatnie fryzowane, na każdym po dwa kwiaty (cebule mogły być jeszcze młode).