Forum Ogrodnicze Oaza

Moje Szachownice cesarskie takie same jak u Ani, ale nie zrobiłam zdjęcia, a Szachownica perska jest taka

W mieście niedobitki cesarskich zostały tradycyjnie pożarte (ślimaki? poskrzypka? jedną ubiłam), natomiast masowo kwitną kostkowe:

Pięć lat temu posadzilam jedną cebule cesarskiej korony.Do tej pory ani razu nie zakwitła. Nie wiem jaka jest przyczyna.
Tak wygląda na dzień dzisiejszy.

Marysiu, mam tak samo w mieście, posadzona droga cebula zakwita raz albo wcale. I w dodatku jest pożerana, jak nie przez ślimaki, to przez zbudzone poskrzypki (złapałam dziś drugą ).
Mogę chuchać, dmuchać - i guano, brzydko rzecz nazywając.
Natomiast w górach dostałam 15 lat temu - z górką - chyba trzy cebule z ogrodu sąsiadki. Nic, ale to nic im nie dogadzam, za wyjątkiem sypania raz, dwa w roku Azofoski -metodą siewcy. I kwitną, co pokażę niebawem, mam nadzieję, bo już były pąki na kilkunastu, bo dzielą się, co im nie przeszkadza w tworzeniu kwiatów.

Odczyn ziemi?

Te same cebule przywiezione do miasta (próbowałam) - patrz wyżej.

Rozrosła się chociaż walczyła z korzeniami brzozy - teraz są już odcięta i wszystko odżyło.

Mój ogród chyba lubią, bo pomarańczowa to już włazi na inne rośliny i zaczyna być chwastem.
Zdjęcia sprzed paru dni.

Moje szachownice cesarskie w tym roku rosną pojedyńczo bo jesienią rozsadzałam dużą kępę powstałą z jednej cebuli. Mam nadzieję że na nowej rabacie będzie równie szybko się rozrastać. Jeszcze chwila i pokażą się kwiatki.


Szachownica perska też ładnie się rozrasta. Z jednej cebuli mam już cztery kępki.

Na razie samotna...

Śliczna, Marysiu!

Dziś po dłuższym czasie wizytowałam ogród i moja lisia jest w tragicznym stanie - po ślimaczej uczcie zostały ażurowe liście i strzępki po dwóch kwiatkach... reszta prawdopodobnie zjedzona w zarodku
U mnie ciągle nadmiar wody i te oślizgłe mają używanie, bleee.

Korona cesarska :
:

Korona cesarska - pełnia kwitnienia:

Podziwiam, piękne korony ! W całej ogrodniczej działalności udało mi się wyhodować 2 sztuki, który przeżyły , jeśli dobrze pamiętam, jedną zimę!

Mógłbyś zdradzić, Zdzisławie, czy to tylko sprawa gleby, czy stosujesz jakieś potajemne sposoby? Gryzonie też Cię omijają?
Zazdraszczam

Nasz Jola/Fafka też ma łan koron cesarskich. Jak tu zajrzy może uchyli rąbka tajemnicy, prosimy

Och, dzięki, Alu. Przeoczyłam Faktycznie, teraz widzę, że Jola już wcześniej pokazywała swoje prześliczne szachownice cesarskie
U Joli to właściwie wszystkie rośliny są fenomenalne, ech... tylko zazdraszczać!
Podejrzewam, że poza jej wiedzą ogrodniczą, lokalizacja ogrodu zapewne też ma znaczenie

Wywołana do tablicy , odpowiadam.
Nic nie robię, żeby mi rosły. Dawno, dawno temu dostałam od Mamy pierwsze cebule i wtedy jeszcze nie było Internetu, więc posadziłam bez żadnego teoretycznego przygotowania. Jedynie do cebul stosuję zasadę głębokości sadzenia = 3 cebule. I tyle. Kompletnie się nimi nie przejmuję. Kiedyś nawet z poskrzypką nie walczyłam, ale jak zaczęłam uprawiać lilie, to i czerwonego owada trzeba czasem prysnąć. Ziemi wzorcowej dla cebul nie posiadam. Nie nawożę ich, a i tak rosną, mnożą się, wręcz rozpychają. Jedynie wycinam przekwitłe kwiatostany z kawałkiem pędu, który wystaje nad liście. Jak liście zaczną żółknąć, to też wycinam. Dla mnie to roślina bezproblemowa, tym bardziej że gryzonie jej nie ruszają. Nie żeby odstraszała myszowate, jak ją reklamują, bo nikogo nie odstrasza, kanały wkoło niej bywają wykopane, ale jeszcze nigdy nic jej nie nadgryzło. W tym sezonie pierwszy raz ślimory trochę podziurkowały części nadziemne, ale tragedii nie było.
W tym roku będę eksmitowała kilka cebul z jednego miejsca, to już wiem, Aniu-Amlos, w czyim ogrodzie będą rosły.

Nawiązując do wypowiedzi Joli prawie sprzed roku: mam wrażenie, że te cebule postanawiają sobie w jednych miejscach rosnąć i kwitnąć, a w innych odmawiają.
Mają bardzo silną wolę i trudno coś z tym zrobić, w górach mimo totalnego lekceważenia mają się świetnie, a w miejskim ogrodzie mimo chuchania i dmuchania produkują same liście, a po 2-3 latach dematerializują się.
Ale że jestem uparta (z roślinami), a późną jesienią kupując coś innego w internetowym sklepie zobaczyłam mocno przecenione szachownice, kupiłam dwie i wsadziłam do tarasowej skrzynki. No i -



Jeszcze jedno: one wabią nie tylko poskrzypkę, ale chyba i wyjątkowo smakują młodym, małym ślimakom bezskorupowym, co bywało przyczyną ich przedwczesnej śmierci na rabacie. Do skrzyni i po schodach jednak trudniej tym monstrom dopełznąć.

Szachownica perska