Na prośbę
Hiacynty pokażę tu trochę moich niebieskości. W pierwszej linii - powojniki. Moje rosną i w mieście (znakomita większość) - i na wsi. We Wrocławiu w gliniastej, ciężkiej ziemi, w której staram się wykopać możliwie duży dołek i wypełnić go lżejszą ziemią- z worka. Kiepsko to wychodzi, z powodu zagęszczenia roślin cebulowych, nie zawsze widocznych - i bylin. Nawożę "Magiczną siłą" do powojników, doglebowo. Jak to normalnie bywa, powojniki włoskie i botaniczne rosną w miarę, primadonny wielkokwiatowe - kapryszą. W tym roku za rada osób z Forum podsypałam nadmanganianem potasu. Rzeczywiście, uwiąd odnotowałam prawie tylko w nowo posadzonych, niepodsypanych. Jednak kwitnienie -
- nędza z bidą. Być może skutkiem ubiegłorocznej suszy - nie wiem.
Pokazując powojniki w wątku "niebieskim" mam mieszane uczucia. W dodatku - elektronika kłamie. No cóż...
Najstarszy, pewnie koło 20 lat, NN, wielokrotnie przesadzany, nie do zabicia. Jakaś stara odmiana.
Ten Alpinum kwitł w tym roku końcem kwietnia.
Bylinowy, też niestety bezimienny, też nie do zabicia.Wymaga podwiązania.
Lasurstern. Wytrwały, lecz niezbyt obfity, wczeny, teraz powtarza.
Etoile Violett - na wsi. Obrasta ćwierć domku! Wlazł na dach! Ale kwitnie późno (góry), dopiero startuje. I czy może tu być, skoro "violett"?
Ten zapewne może. Jeden z bardziej niebieskich. Blue Light, zawsze pełne kwiaty, rośnie bardzo wysoko, ale nie nachalnie bujnie - u mnie na starej jabłonce. W zeszłym roku kwitł do mrozów.
Ten też "blue". Multiblue. Tu: powtarza pojedynczymi kwiatami, w maju ma półpełne. Mam dwa. starszy wybaczył mi wiele
The President. Powtarza kwitnienie mniejszymi kwiatami, wiosenne są ogromne. Dość odporny jak na wielkokwiatowy.
Skyfall. Piekna nazwa, ale jestem rozczarowana. Sino-blado-niebieskawy.
Polish Spirit, następny włoski (Viticella), również kwitnie do mrozów. U mnie w fatalnej ziemi, dorasta do okien wysokiego parteru.
Star of India. Rośnie bardzo wysoko, choć u mnie -może z powodu cienia - kwitnie skromnie. Kwiatki średniej wielkości. Dobrze się czepia.
Daniel Deronda. U mnie nie chce być wyższy niż metr, metr dwadzieścia. Jeden z wcześniejszych, jako taki cieszy niezmiernie. Musze go mocno podwiązywać.
Wczesna i bardzo piękna, wytrzymała i skoczna Mrs. Cholmondalay o wielkich kwiatach unikalnego kształtu.
No i Błękitny Anioł. Kochany. Wymaga podwiązywania. Jedyny w swoim rodzaju, nie do pomylenia. Ma u mnie 15 lat.
Tyle na razie powojników. Prócz tego wielbicielom niebieskości polecam ostróżki:
Misty Mauves
Tessa
Ogrodówka Nikko Blue
Skłaniające się mniej lub bardziej ku fioletowi biskupiemu lub zimnemu budleje - tu: Ile de France
Polecam tez wisterie, rzecz jasna. Chińska od frontu, nie pamiętam nazwy odmiany.
Obrastająca taras Floribunda
Wreszcie coś naprawdę, naprawdę niebieskiego
U mnie na tarasie - lecz pieczołowity ogrodnik może spokojnie wstawić donice na rabatę. I marzyc o niebieskich migdałach.