Forum Ogrodnicze Oaza

Nikt jakoś nie pokazuje swojej lawendy, a przecież teraz chyba dochodzi do szczytu kwitnienia.
Ja mam dość paskudną, wcale mi się nie podoba. Kolor jakiś byle jaki, nie "trzyma pionu", tylko zwisa nieporządnie. Poza tym dobrze się ma tylko w jednym miejscu w ogrodzie, przy wjeździe do garażu, gdzie korzysta pewnie z wapnia z erodującego betonu.



Bym ją wywaliła, ale to istne pastwisko dla rojów trzmieli, pszczół dzikich i miodnych i nawet motyli.



W dodatku wszelkie sadzonki kupne nie spełniają moich oczekiwań, nie są tą prawdziwą "lawendową lawendą", jak na polach Prowansji.

Nigdy nie udało mi się ukorzenić sadzonek z jedynej kępki, rosnącej w innym miejscu, która jako tako przypomina Twoją, Kasiu, piękną odmianę. Jak to robisz, "krok po kroku"?

Aniu, ukorzenianie lawendy jest bardzo proste.
Uszczykuję wierzchołki niekwitnacych pędów, w dolnej części obrywam listki, wsadzam do podłoża (do ziemi dodaję trochę piasku), dbam o to, żeby zawsze miały wilgotno i czekam
Wiadomo, nie wszystkie się ukorzenią, ale przy odmianie, na której nam zależy jest to bardzo dobry sposób na pozyskanie nowych roślin.
Tak nawiasem dobrze, że mi przypomniałaś Jutro koniecznie obejrzę moje krzaczki. Kilka nowych roślinek bardzo mi się przyda.

JaKasiula wrote:
Zapewne na tym poległam, bo próbowałam ukorzeniać w rodzimej gliniastej glebie.
A jak poznajesz, że to już? W widoczny sposób "ruszają" i rosną? Czy w jednej doniczce, większej, mogę próbować ukorzenić kilka?

Tak właśnie robię. Do jednej doniczki wkładam kilka roślin. Kiedy się dobrze ukorzenią wsadzam je na miejsce docelowe.
A kiedy wiem, że to już?
Te, które wyglądają dobrze co jakiś czas delikatnie pociągam do góry. Jeżeli czuję opór, to znaczy, że puszczają korzonki
Jeżeli mi się uda, spróbuję jutro zrobić instrukcję ze zdjęciami.

Aniu, świetnie, że przypomniałaś o lawendzie.

Dwa krzaczki usunęłam, bo rozplenica zagarnęła sporą przestrzeń, musiła odejść, dosadzone dwa słabiutko kwitną, ale te co zostały kwitną nieźle.

Moja po burzy i już trochę przekwita

Znowu nikt nie pokazuje lawendy. A przecież sezon w zasadzie się kończy.
Moja nie za cudna (nie przepadam za tą jasną)



...ale jest nieodmiennie oblegana przez bzyczących stołowników.

Moja Lavandula (prawdopodobnie Hidcote Blue) powoli kończy pierwszą rundę kwitnienia i tak będzie kwitła i karmiła nektarem chętnych do przymrozków.Często przycinam ją dopiero na wiosnę bo zaskakuje mnie śnieg.

Podpowiedzcie jak ją przyciąć?? Zdjęcie jest z kwietnia ubiegłego roku, nic nie przycinałam wiosną. W tej chwili lawenda ma 1,5 roku i wygląda podobnie tylko jest dużo wyższa i wchodzi na taras. Podejrzewam, że będzie miała coraz wyższe zdrewniałe pędy i słabo to będzie wyglądać. Zdjęcie kwitnącej jest z czerwca 2024, jeszcze w miarę ok to wyglądało.




Tu lepiej widać jak się pokłada forumogrodniczeoaza.pl/index.php/forum/6...mietka-nepeta#870189

Lawenda w chwastach? trochę się naszukałam

Zasada brytyjska: przycinanie lawendy po kwitnieniu 8-8-8, tj. przycinamy 8 VIII na wysokość 8 cali. W 2024 roku u mnie było to prędzej, wegetacja była przyśpieszona, lawenda kwitła wcześniej.
Klarkia25, teraz trudno będzie Twoją przyciąć na zgrabny krzaczek, bo trzeba ciąć nisko i istniej prawdopodobieństwo, że krzaczek nie odbije z dolnych zdrewniałych pędów, niektóre mogą dać radę, a inne nie, trzeba się z tym liczyć. Postaram się jutro wstawić zdjęcia swojej obecnie.

Dziękuję Ci bardzo. Przycięłam ją po pierwszym kwitnieniu ok. 1/3 wysokości, czyli za nisko, nie pamiętam w jakim miesiącu. Urosła i zakwitła drugi raz, ale drewnieje od ziemi i jest coraz wyższa. Pokaż koniecznie Twoją. W razie czego porobiłam sadzonki, bo łatwo się rozmnaża. Ja jutro sprawdzę czy coś tam od ziemi odbija.

Drewnieje od ziemi, bo to półkrzew, to normalne. Od ziemi nie odbija, wybija ze zdrewniałych pędów, ale nie zawsze, nie wiem jak mam to napisać w sposób zrozumiały.
Zakwitła drugi raz w tym samym roku - owszem kwitnie, ale już skąpo.

Masz rację Alu, już wiem o co chodzi z tym odbijaniem. Dzisiejszy przegląd - wąskolistne kompletnie śpią, no może jakby pączeki widać na łodydze jednej, może to za wcześnie. Francuska i pośrednia cudnie przezimowała tfutfu
Pośrednia jest ładna, zwarta, ale kwiaty ma mniej efektowne niż wąskolistna, coś za coś. No i bardzo łatwo się mnoży z zielonych pędów.
Muszę coś zrobić z tymi drewniejącym badylkami wąskolistnej, ratuj Alu.

Zapomniałam o zdjęciach, przepraszam. Męczy mnie katar, którym poczęstowała mnie druga babcia moich wnuków na Dniu Babci i Dziadka, bo bez czapki wyszła w zeszłą sobotę
Pokieruj się intuicją i podeprzyj wiedzą, tą którą już masz, za mocno nie przycinaj, bo padną, ale też ukorzeniaj nowe na wymianę. Teraz już wiesz, że trzeba ją co roku ciąć, to może nie wyrosną takie drapaki. zdziwiona jestem, że francuska Ci przezimowała, bo ona zupełnie chyba na mróz nieodporna, miałam kiedyś, zmarzła.

Ta na pierwszym zdjęciu wygląda dobrze, nic z nią teraz na wiosnę nie rób, druga rokuje, że po przycięciu odbije, bo już teraz w niższych partiach coś widać. Trzecia może po cięciu nie odbić - wóz albo przewóz.

Zdrówka życzę, nie ryzykuj, niby ciepło, ale (u mnie) wiał lodowaty wiatr.
Alu to młode lawendy, posadzone jesienią w 2023. Cięłam raz rok temu po kwitnieniu. Czyli podstawowa zasada - jak napisałaś - to dość mocne, ale z głową, cięcie po kwitnieniu i ewentualnie jakaś korekta wiosną, tak?
Zobaczę za miesiąc co z tą wąskolistną i popytam jak będę mieć wątpliwości.

A francuska mnie zaskoczyła. Myślałam, że to jednoroczna, ale widać znosi krótki lekki mróz. Mam dwie, jedną, którą kupiłam w zeszłym roku w biedrze, posadziłam w bardzo bogatej ziemi obok warzyw. Ta to dopiero dała popis - jest ogromna i piękna. Może to nie jest reguła, że one wymagają raczej ubogiego podłoża, głównie piasku. Jeśli luty będzie łaskawy, to może przeżyją.

Klarkia lawendę możesz obciąć już w marcu - zbierzesz wszystkie pędy w garść (jak włosy w kitkę) i przytnij na 10 - 15 cm od ziemi, na tzw. jeża. Tak samo po kwitnieniu (jeśli masz) przycinasz smagliczkę skalną, ubiorek wieczniezielony czy posłonek ogrodowy.

"Przycinanie lawendy powinno się przeprowadzać dwa razy do roku, przy czym do wyboru są trzy terminy:

Wczesną wiosną, najlepiej gdzieś pomiędzy połową marca a początkiem kwietnia, konieczne w ciepły, słoneczny dzień. Podczas tego cięcia usuwa się m.in. wszystkie uszkodzone przez zimę pędy.
Latem, w trakcie lub tuż po kwitnieniu. W tym terminie obcina się już przekwitłe kwiaty aby pobudzić roślinę do dalszego kwitnienia.
Jesienią, gdzieś od połowy września. To cięcie stosuje się wymiennie z cięciem wiosennym. Ten termin jednak uznawany jest za lepszy, bo nie dość, że hartuje i zabezpiecza roślinę przed zimą to nie rodzi ryzyka uszkodzenia młodych pędów kwiatowych, co ma miejsce wiosną.

Wiosną lub jesienią przycinanie lawendy polega na skróceniu młodych i niezdrewniałych pędów o połowę. Zdrewniałych pędów nie skracamy, trudno się rozkrzewiają, a zbyt krótkie przycięcie lawendy może powodować choroby. Latem, w trakcie lub po kwitnieniu, obcina się wszystkie kwiatostany wraz z bezlistnymi łodygami."
źródło: sklepdlaogrodu.pl/pl/blog/Przycinanie-la...wac-je-poprawnie/245

Ja swoje tnę tylko raz w roku po kwitnieniu. Staram się z tym nie zwlekać i zrobić to zaraz, gdy to możliwe, nie później niż w zasadzie 8-8-8. Już mi padły lawendy i rozmaryn też, gdy zbyt nisko przycięłam, więc teraz się boję takich radykalnych działań. Jesienią też bym nie cięła, bo teraz ta jesień czasem długa i ciepła, lawenda może zacząć rosnąc i młode pędy mogą przemarznąć, ale ja mam inny klimat niż Ty.

Marzenka wcześniejsze zdjęcie (te drapaczki) są z kwietnia, odpada takie cięcie. Nie mam zbyt wielu kwiatów, ale mam super nożyczki i mogę poświęcić trochę czasu na staranne wycięcie tego co zbędne.

Alu dziękuję, jeśli zdecyduję się na cięcie wąskolistnej wiosną to na pewno powyżej zielonych pączków czy listków, jeśli się pokażą. Zapamiętam 8-8-8.