Hejka!
Święta, święta i po świetach. Lecimy - najpierw systematyka, opis i tzw. rys historyczny. Jutro jak Wielki Ogrodowy pozwoli to AIS i klasyfikacja.
Umieszczamy irysy w systematyce botanicznej.
Irysy należą do rodziny kosaćcowatych i są tej rodziny ważnymi przedstawicielami ( dla stale powiększającego się grona irysoholików najważniejszymi ). Rodzina wchodzi wg. obecnie obowiązującej systematyki APG III z 2009 roku w skład rzędu szparagowców (
Asparagles ) w gromadzie roślin jednoliściennych. Rodzina kosaćcowatych dzieli się na 7 podrodzin, nasze skarby znajdują się w grupie
Iridoideae. Najbliższymi „krewniakami” irysów są podrodziny
Moraea i
Sisirinchum. Najważniejsza dla nas podrodzina to
Iris, licząca 280 gatunków.
Cechy roślin z podrodziny Iris.
Rośliny posiadają kłącza bądź bulwy z których wyrastają pędy kwiatowe. Mają mieczowate liście ułożone w dwóch rzędach. Kwiaty są grzbieciste, obupłciowe, mają 6 płatków ( zewnętrzne płatki odgięte w dół lub poziome, wewnętrzne wzniesione tworzą kopułę) 3 pręciki i dolny słupek. U irysów bródkowych wzdłuż nerwu na płatku odgiętym w dół lub w poziomie znajduje się szczecinkowata bródka, u odmian bezbródkowych w tym miejscu występuje barwne znamię w postaci brązowego lub żółtawego paska. Owocem jest trójkomorowa, nasienna torebka. Kwitną od marca do lipca, niekiedy hodowlane odmiany powtarzają kwitnienie jesienią.
Uff, najcięższe za nami. Jak widzicie 280 odmian to nie pestka, jest co uprawiać. Teraz będzie o historii.
Historia uprawy wg. Tabaazy.
Dzicz irysowa pochodzi z półkuli północnej i została chętnie zaproszona na rabaty w ogrodach. Nasi ulubieńcy mogą się poszczycić naprawdę dłuuuuga historią uprawy. Co tam róże, phi !, to są czasy hellenistyczne, co tam chińskie peonie, góra to 250 lat p.n.e. odkąd zawitały do ogrodów – a nasze skarbusie są tak długo obecne w ogrodach jak lilie (a najprawdopodobniej są dłużej od lilij uprawiane). Lilie i irysy zresztą były i są często mylone. Pewnikiem dlatego że przez długi czas to były wiodące rośliny bylinowe w starożytnych nasadzeniach (to moja własna teoria).
Pierwszy wizerunek irysa zawdzięczamy faronowi Totmesowi III. Facet wyraźnie lubił podboje i miał zwyczaj zwozić z wypraw rośliny (starożytni Egipcjanie to odpowiednik XIX wiecznych Brytyjczyków – wywieźć z kolonii co się da i czym prędzej posadzić u siebie).
Irysy (sądząc po cechach odtworzonych na reliefie możliwe że to roślina z gatunku
iris oncocyclus ) musiały wywrzeć na Totmesie niezłe wrażenie i być cenioną rośliną zdobyczną skoro zostały umieszczone w jego świątyni grobowej w Deir El Bahari, a tam była wszak spora konkurecja, bowiem cioteczka Totmesa, faraon Hatszepsut w swojej świątyni grobowej, w tym samym miejscu zresztą, kazała przedstawić zdobycze z krainy Punt, między innymi drzewa kadzidlane czytaj ciężka mamona, coś na kształt roślinnego parytetu).
No, jak nasz irysek wylądował w towarzystwie drzewa mamonowego to od razu wiadomo że bylina cenna i rzadka i w ogóle król rabat. A biblijne lilie Salomona, ja się pytam jakie lilie rosły sobie dziko w starożytnym Izraelu i okolicach? Żadne sobie rosły, to nasz irysek robił za lilie (a one tylko bezczelnie tytuł królewskiej rośliny, zasługi i chwałę sobie ukradły). A kto się pięknie prezentował w malowidłach minojskich, kto tak urzekł Greków że włożyli go jako atrybut w łapę bogini tęczy i kwiat ochrzcili jej imieniem? No kto? I to wszystko z wrodzoną delikatnością, bez narzucającego się zapachu, jedynie ze skromnymi sześcioma płatkami.
Rzymianie to nie byli koneserzy bylinowych piękności, strzyżone laury, cyprysy i wszechobecne róże i to się nazywało ogrodnictwo. Baseny, wodotryski, kupa luda z marmuru poustawiana gdzie się tylko dało i od razu szumna nazwa ogród (i tu imię tego kto za to zapłacił ). Tak to wygladały wtedy ogrody ozdobne. Oczywiście róże, róże i jeszcze raz róże a tak to warzywa, z wiodącą rolą kapusty. No ale czego wymagać od ludzi którzy dla rozrywki oglądali reżyserowane zabójstwa (taki Big Brother w wersji hardcore ). Kwiat z ponad tysiącletnią wówczas historią to nie było to co by Rzymian powalało. Zapach róż tępił rzymskie smrody, więc to róża była najbardziej cenioną rośliną ozdobną tego czasu (myślę że na ten czas przypada wyprowadzka Totmesa III z jego grobu – najprawdopodobniej nie wytrzymał i wykonał serię przekrętów w sarkofagu rozrywając przy tej okazji mumijne bandaże, po czym musiał wylądować wraz z tradycyjnie ograbioną rodziną w skalnej skrytce).
Poświęcony był co prawda irys Junonie, żonie Jowisza, no ale cesarstwo rzymskie to opierało się na takich co do przodków zaliczali Wenus, wiec co to niby była za nobilitacja – kwiat Junony?! Rzymian bardziej interesowało gospodarcze wykorzystanie irysa niż jego nietuzinkowa uroda. Kłączka irysów były tarte i używane jako zdrowotny puder, rozcierane w maściach i używane do wybielania zębów, jako środek wykrztuśny lub aromatyzator win itp. Leczyły, upiększały ale generalnie na rabatach nie gościły w celach ozdobnych.
Upadek Rzymu i Wędrówki Ludów wspomogły wymianę genów w irysowym światku, irysy rozpanoszyły się w Europie dostosowując się i starając się być trendy, znaczy wędrowały gdzie się tylko dało kłącze zapuścić. Wraz z powstaniem klasztorów jak wszystko co miało jakąś wartość „kulturalną” zostały przygarnięte przez mnichów i mniszki, to tu delikatniejszym gatunkom udało się w spokoju przetrwać mroki średniowiecza.
Dzikie irysy rosnące w Europie robiły tym czasem wszystko żeby zapisać się w annałach historii. Niejaki Karol syn Pepina Krótkiego, podczas pracowitego usuwania wszystkich przeszkadzających w tworzeniu cesarstwa (Karol nazywał to renowacją) natknął się na kępę (najprawdopodobniej
Iris pseudacorus ) która wskazała mu istnienie brodu w rzece. Karolowi bród był wówczas niesłychanie potrzebny w bohaterskim wycofaniu się na z góry upatrzone pozycje, irysy zostały zatem mianowane cesarskim kwiatami i z wdzięczności władca umieścił je w swoim herbie (i dlatego nazywamy go Wielkim ). I to są owe lilie królów Francji, a ja się pytam jakie lilie, co za lilie?! Lilie to po lasach siedziały, martagony jedne.
U naszych przodków, Słowian nieochrzczonych, irysy też cieszyły się estymą, były powiem poświęcone Perunowi, bogowi wyposażonemu w elektryczność czyli takiemu którego lepiej szanować i nie zaliczać do bóstw niższej kategorii. Nazywano je wówczas perunikami. Irysy dwukolorowe poświęcone były zaś bogom kosym, zwanym inaczej Przeplątami. Zauważono już wtedy łatwość krzyżowania się irysów i zdolność do tworzenia nowych połączeń barwnych.
Na cześć tych bogów kosych w języku polskim funkcjonuje nazwa kosaciec na określenie roślin z rodziny
Iris. Irysy spokojnie rozrastały się w średnich wiekach na „Łąkach kwietnych” co to były częścią „Ogrodów zabaw” czy w mnisich ogrodach zamkniętych czyli hortus conclusus. Irysy bródkowe tworzyły coraz to nowe mieszańce gubiąc po drodze swój dziki rodowód tak że dzisiaj jest go ciężko odnaleźć. Pod koniec średniowiecza mieszkańcy Florencji odświeżali antyk , wraz z tym odświeżaniem przypomniało im się perfumowanie wina korzeniami irysowymi przez Rzymian. Na perfumowane wino zbytu nie było ale luby zapaszek zawarty w kłączu sprawił że Florencja zaczęła korzystać z irysowych dobrutek. Irys rośliną prostą w obsłudze, wystarczy podhodować 6 lat, kłączko ususzyć, zmielić, zapach z niego wydostać i klękajcie narody! Nie dość że samo w sobie kłącze wonieje to jeszcze ma tę moc że potrafi utrwalić i wzmocnić inne zapachy. No normalnie podwalina perfumiarstwa! Tym razem wredne okazały się fiołki, nasze kłącze ochrzczono bowiem „korzeniem fiołkowym” – wszystko przez ten cholerny zapach, niemal nieodróżnialny dla niewprawnego nosa od woni fiołków.
Na szczęście Florentczycy nie okazali się niewdzięcznikami, irys wylądował w herbie Florencji i znowu był w centrum wydarzeń, w towarzystwie Michała Anioła i Leonarda, wzrastał w renesansowym mieście – państwie pod okiem Medyceuszy. Tak, to były chwile chwały! W czasach Odrodzenia pojawiła się potrzeba lepszego opisania roślin i tak nasze irysy zaczęły być klasyfikowane, poznawane, wymieniane i w ogóle zajęto się nimi na poważniej. W XVII wieku pojawiły się pierwsze lepszej jakości wizerunki i opisy książkowe i katalogi. I tak wolnym kroczkiem poprzez XVIII i XIX wiek irysy przydreptały do współczesności , po drodze przeżywając boom różany, inwazję peonii na Europę i Amerykę, wszelkie egzoty ściągane z kolonii.
Irysy Vincent van Gogh, 1889 r.
W XX wieku zaczęło się coś z nimi dziać na niespotykaną dotąd skalę – ruszyły po należne im miejsce! Po prawie 3500 lat uprawy tej rośliny w Stanach Zjednoczonych założono American Iris Society – no i się zaczęło.
Cdn.
Pozdrówka
K.