Wróbelki dostały jakąś drobną kaszkę, wysypuję okruchy, kawałki chleba...
i to nie dlatego, że już trzeba karmić, szkoda wyrzucić
Srok tu jest zatrzęsienie, ale nie są tak bezczelne by pojawić się na tarasie, ale na sikorki zdarzają się ataki drapieżnych ptaków
widziałam nawet przez szybę jakiś typek siedział na balustradzie, czyli blisko - mnie nie zauważył - krogulec to nie był
jakiś większy ...
Słoninka jest przygotowana dla stałych stołowników. Kupuję około kg, tnę na paski i do zamrażalnika. Potem wyciągam
paseczek, kroję w kostkę - aby było wiele stanowisk - na jeden, lub dwa paseczki wybuchła by regularna wojna.
Miałam pokazać Hiacyncie tę stołówkę - czyli karmnik , więc.... siatka leśna, około 1 m, utworzyć z niej walec
poprzecinać część drutów i mamy gdzie nabijać słoninkę.
Walec przywiązany do pręta, a ten umieszczam w przywiązanej do balustrady rurce. Przy niepogodzie biorę "ustrojstwo"
do sieni i tam spokojnie "realizuję zaopatrzenie", nie marznąć lub nie moknąc
i już są, czatowały na pobliskich krzakach
na dziś dość - wszyscy zajęci bardzo zbliżającymi się świętami, i nie ma czasu na duperele typu jadłospis
karmnikowy i racja, ale
u mnie Świąt nie ma, nie mam już nikogo bliskiego, więc..
mam serdeczne zaproszenie do świątecznego stołu ale głównie nie czuję się na siłach ....
sama siebie mam dość, a jeszcze po co dosmucać innych
zdrowie /czyli brak / nieustępliwie daje popalić, nie cofnie się , POCHP dusi ,nie poddaje się żadnym lekom wziewnym,
apteka sprawdza jakiś lek nowej generacji, oczywiście nie refundowany, czy da się sprowadzić ? jeszcze nie wiem
- do tej pory miałam trudności z przezwyciężaniem najmniejszego wysiłku a teraz .... doszły jeszcze problemy
nocne : zaczyna się duszenie w pozycji poziomej, zmusza do pionu , czyli i tam trzeba walczyć o oddech