Ania i Hania dziękuję dziewczyny że nie zapomniałyście...
Przepraszam, trudno mi się zmobilizować.... POCHP to wyjątkowo upierdliwa choroba, często nie jestem w stanie
nawet wyjść, raczej zejść z 8 schodków tarasu, bo będzie trzeba z powrotem wejść. Siedzę sobie w fotelu i planuję :
to bym zrobiła, tamto też .... i wszystko bierze w łeb gdy wstanę i zrobię 5 kroków.
Gdy się trafi lepszy dzień to choć parę fotek będzie..
Woda, wieczny temat, dolało trochę, ale gdyby padało tyle co zapowiadały prognozy było by lepiej.
W każdym razie z 10 cm jest a to dla karasi wybawienie.
Zaobserwowałam dziwne /dla mnie/ zjawisko, wtedy gdy woda była właściwie w kałużach. Z okna werandy widziałam
w jednej większej kałuży, bulgoty, ruch wody, falki ... co tam się dzieje ? Czekałam, że coś się wyłoni, jakiś drapieżnik..
ale nic takiego się nie działo. Za parę godzin spojrzałam znów tam,...... a tam nadal wrze ??
Potem zaczęło być widać ciemną przestrzeń, nadal po deszczu też widać, że tam jest głębiej -
Wyglądało to dla mnie, że tak jak ludzie budowali schrony, tak karasie zbudowały sobie głębszy dołek w mule by
było gdzie schować na zimę ????
Parę dni temu, jeszcze przed malutkim śnieżkiem wybrałam się w obchód szukając jakiś kolorów, niestety : szaro ,buro. Ale coś
błysnęło na czerwono.....
.myślałam, że ktoś wrzucił jakąś kolorową torebkę, a to się okazało .......,
no i tyle koloru - ale spotkanie niespodziewane