Forum Ogrodnicze Oaza

Myślę, że każdy pasjonat ogrodnictwa spotkał się w swojej historii z przykrym faktem obecności jegomościa kreta.
Ja mam ten problem drugi rok. Stosowałem karbid, świece dymne, środki w płynie zapachowe, puszki na metalowych prętach - wszystko na nic.
Obiło mi się o uszy, że są do kupienia jakieś tabletki które w ciągu kilku godzin po włożeniu do kreciej nory, odstraszają skutecznie kreta swoim zapachem - ponoć kret już nie wraca w to miejsce. Czy ktoś stosował coś takiego?
Wszystkie skuteczne sposoby pozbycia się tego szkodnika mile widziane

Wiesz na pewno, ze kret jest zwierzęciem mocno terytorialnym, jak mu sie spodobało na Twoim ogródku to moze być problem. Ja kreta też mam, kiedys złapałam na powierzchni i wywiozłam ponad 8 km ode mnie. Po kilku dniach albo wrócił albo wprowadził nastepny, zorientowawszy sie że gospodarza nie ma.

Są generalnie dwie skuteczne metody - złapać lub polubić
Leszku - zaoszczędź sobie pieniędzy na następne 'skuteczne' środki. Lepiej wydać je na rośliny

Eeee tam :

Ach te krety, ach te krety!
Znowu ryją!!
Niestety!!
Niektórzy wróżą
Że gdy kopców dużo
Niechybny to znak
Że zimy będzie brak!!!
Tak? Czy nie tak?

Oj tak Kozulo ! To prawda wszem znana,
trza wyjąć deszczowiec, nie futro z barana.

Do kufra pochować śniegowce, kozaki
a w szafie na wierzchu , mieć zawsze gumiaki.

Parasol połataj, jeśli jest podarty,
bardziej Ci się nada , niż sanki i narty...

A ja mam nornicę a nie kreta,
trzęsę się, jak galareta
nad cebulkami

Hanna G.

Kret

Przepędzono go precz
na ziemie obce,
zniszczono chwały kopce.
Zasmrodzono, zalano korytarze,
zastraszono,
pozbawiono marzeń.
A on z uporem maniaka
wracał,
gdy tylko obeschło błoto.
Był patriotą.

Wnioski są proste, rzekł tak poeta:
patriotyzm to wada a nie zaleta!

Kret w ogrodzie mi nie przeszkadza a kretowiska mogę rozgarniać nie ma sprawy, ale nornice doprowadzają mnie do szału

Aaa, czyli kochaj kreta swego, nim się trafi coś gorszego

Chester , pisze teraz zupełnie serio ...wypróbowałam wszystko, co tylko jest dostępne na naszym i zagranicznych rynkach , wydałam kupę kasy... jedyne efekty przyniosło mi zakupienie 5 łapek. Reszta jest milczeniem i minusem na moim koncie bankowym.

Niestety ale musę się zgodzić z tym co Polla pisze.Na krety już wypróbowałam wszystko co tylko możliwe a pułapek nie zakładam i tak przegrywam w tej jakże nierównej walce.Krety jeszcze są do zniesienia ale większe spustoszenie robią u mnie nornice,wszystko mam już w powietrzu

Nornice teraz objadają sie na zimę, tak,jak karczowniki.
Roma! Kup rózowe ziarno i patrz, jak znika.

Poluś,kupuję ,co miesiąc idzie całe opakowanie i szczerze powiem, robię to bez wyrzutów sumienia

Kupiłem jakiś czas temu trutkę w dozownikach by przypadkiem nie spożyło jej jakieś inne zwierzę oprócz gryzoni, wszystko zostało wyjedzone ,a ,,trupków'' nie widzę .Dziś kupiłem karbid Targetu umieściłem go w korytarzach ,skropiłem wodą żeby zaczął pracować-zobaczymy czy kreci terminatorzy opuszczą choć na chwilę mój ogród.

Chester, u mnie karbid, jak u wielu osób się nie sprawdził.
A do opowiedzenia mam Ci pewna obrzydliwą historyjke, wiec kto wrażliwy uprzedzam, nie czytać!

Mimo tego,że nornice najwięcej żerują jesienią, wysypuje trutkę systematycznie od sierpnia...Wrzucam ją do dziur i przykrywam czymś płaskim, aby np ptaki nie dziobały.Widziałam,ze znika i tez nie widziałam nigdy 'ofiar'.
Wczesną jesienia uklęknęłam na hostowisku, w miejscu, gdzie ziemia zapadała się nad tunelami.Ponieważ od jakiegoś czasu nie było w nich zmian,postanowiłam wysadzić tam serduszki.Grzebnęłam łopatką i nagle zauważyłam, że ziemia dziwnie się porusza...To były setki, tysiace larw zerujacych na konsumencie moich ziarenek. Czym prędzej zwiałam z tamtego miejsca, ale z ciekawości ( z tego słynę ) po tygodniu znów rozkopałam ten obszar. Ani śladu! Wysadziłam tam inne rośliny, które szybko sie przyjęły i ładnie rosną.
Wniosek: nie wszystko dane jest ujrzeć naszym oczom, grunt,ze trutka znika.

Poll dziękuję, ale załamałem się że karbid to najwyżej mogę wykorzytać do strzelania na Wielkanoc jak to bywało w młodzieńczych czasach...