Forum Ogrodnicze Oaza

znacie dziewczyny jakiś specyfik, który byłby skuteczny.... chodzi o poprawę nastroju ..... jest coraz to gorzej, a kiedy
nastaną ponure, ciemne dni listopadowe to dopiero będzie - nie byłam nigdy płaczliwa ale teraz... wstyd się przyznać..
- dobrze że znalazłam Oazę, zawsze to jakaś odskocznia

aktualności - miły gość :

teraz złe nowiny : nadal ani kropli z nieba, dolałam przedwczoraj 5 kubików wody do stawu
trudno zauważyć, że jest trochę więcej wody - może widać, że nie jest tej wody znów mniej

lilie siedzą sobie na dnie


a teraz historyjka świerkowa :
rośnie sobie złote śliczne drzewo - znalazłam fotkę z XII 2013

teraz zwracam większą uwagę na kondycję świerków i patrzę
a tu zaczynają się niepokojące objawy : zmiany niektórych gałązek

wiele litrów wody pod drzewo i przycięłam parę gałęzi
- będzie miał mniej do wykarmienia i ......
zyskał bardziej elegancką, smukłą sylwetkę

Witaj Ewo a propo specyfiku na szczęście - byłam wczoraj u lekarza i powiedział, że pigułki na wieczne szczęście nie ma, nie licząc używek Masz piękny, oryginalny ogród i ciekawie piszesz, w ponure listopadowe dni będziesz wspominać, snuć plany a my razem z Tobą
Dzięki Twojemu ostatniemu wpisowi przychylnie patrzę na ropuchy, nie ma to jak edukacja

Dorota
źle to odczytałaś, nie szukam leku na szczęście, szukam takiego, który pomógłby utemperować dręczące lęki ....
zajrzałaś na mój profil ? nie ma tam tajemnic, a w tym wieku często nieszczęścia nie parami ale czwórkami
chadzają

Przepraszam, jeśli to źle zabrzmiało. Bardzo mi przykro Ja byłam wczoraj u endokrynologa i tak mi się przypomniało co mówił.
To jak żyjemy, jakie mamy samopoczucie zależy właściwie tylko od nas samych ale dlaczego nie zawsze mamy wpływ na to jak funkcjonujemy Trochę Cię rozumiem, nasze lęki choć niejednokrotnie irracjonalne przerastają nas. Trzymaj się

Dorota
tak sobie myślę, jaki ten doktór odkrywczy ..... ode mnie np zależy, czy będę optymistką, czy pesymistką, czy melancholiczką
czy cholerykiem... mamy charakter, jaki nam dano i można całe życie walczyć ale go nie zmienimy
mysz wolałaby być kotem ? człowiek liczy , że dr postara się pomóc a on się wymądrza - bez sensu
- no dobrze, przyznam się : mam fobię społeczną .... mało kto wie, co to takiego. Nawet zaprzyjaźniona doktor, tyle
że ginekolog spytała się : a co to takiego . Byłabym szczęśliwa, by na jakiś czas, wtedy kiedy to bardzo potrzebne
lek pomógłby schować tę fobię do szafy. Jak załatwię swoje sprawy niech wyłazi, jak musi ...

Żeby to było takie proste, problem do szafy i zaczynamy dzień bez niego (czyli problemu). Niestety tak nie ma i musisz sobie jakoś radzić. Raz lepiej raz gorzej ale jakoś radzić
Czytałam Twój wątek i wiem że masz problemy ale jesteś mądrą, inteligentną kobietą z pasją. Przetrwasz jakoś ponure dni.
Z tym charakterem to racja z jakim się urodzimy z takim (z małymi modyfikacjami) żyjemy. Mam koleżankę, dodam że w pracy, która jest choleryczką. Jakiś czas temu zmieniła front, bardzo się stara być miła i uczynna. Nie ufam jej teraz, wolałabym, żeby była sobą bo cały czas zastanawiam się co ona tą przemianą chce zyskać.
Pozdrawiam Cię serdecznie i trzymaj się.

Witaj Ewo,ja wiem co to fobia społeczna i mam lek,który, może całkiem jej nie wyeliminował, ale znacznie ograniczył.

Ewuniu
Domyślam się, że wczorajszy dzień był bardzo uciążliwy ... skoro u nas było w cieniu 35 stopni i zero jakiegokolwiek wiatru, to wyobrażam sobie, jak dokuczliwie było na Twojej "saharze" ... zapowiadanej na noc burzy i deszczu oczywiście nie było

Mam małą nadzieję, że samopoczucie troszkę lepiej ?

Tymczasem nie mogę się napatrzeć na nowo posadzone hosty ( ), a Adam siedzi z nosem w polecanych przez Ciebie poradnikach Nie, nie, uprzedzam - nie zarzucimy naszego skrawka hostami , ale faktem jest, że z przyjemnością je oglądamy.
Świetnie uchwyciłaś swoje żaby ! Nawet nie uciekały, skubane ... poszperałam w swoich opracowaniach, ale doszukałam się tylko typowo naukowych ( a więc nudziarskich ) formułek o żabach zielonych. Bez sensu.

Nas odwiedziła taka piękność ...

Wybacz proste pytanie: jak często należy dzielić hosty?
pozdrawiam cieplutko

Ania
właśnie upał znów dał popalić, beznadzieja powiększa się po każdej przechadzce po ogrodzie, widać że szkoda wysiłku
bo to i tak nic nie zmieni, a wyrzucanie pieniędzy w błoto ........ nikt nie wie czy popada parę godzin / a raczej nie/
jest bez sensu, bo i tak i ryby i lilie już są skazane - wiele zakątków ogrodu jest już martwą pustynią
w ubiegłym roku też było niewiele opadów, ale nie widać było tak wyraźnie nadchodzącego kataklizmu

kiedy dzielić hosty ? jeśli jest miejsce i nie wchodzą sobie w drogę niech sobie rosną w siłę, z każdym rokiem będą
piękniejsze
jeśli muszę powalczyć i użyć szpadla to się nie przejmuję terminami, ale lepiej dzielić w okresie gdy liście są małe, lub są
dopiero w stadium "kłów" - nie będzie też widać uszkodzeń późną jesienią gdy liście już zamierają

Wracając do ożywczego /mokrego/ tematu : żaby ...
nie dało się złapać żadnego okazu - wtedy gdy jeszcze w stawie była woda, przechodząc dolną ścieżką słyszało się tylko
chlup, chlup, chlup i nieraz choć jakiś znajomy upierał się , że zabrał by chętnie żabkę do swojego oczka , sprawa nie do załatwienia
- żaby widzą podobno tylko obiekt który jest w ruchu, czyli jeśli siedzi się spokojnie podchodzą coraz bliżej
i jakże się zdziwiłam kiedyś gdy weszłam do wody do kolan i zbliżyłam się do żabek siedzących na liściach lilii -
nie uciekały. widocznie ja jako potwór wodny nie byłam niebezpieczna
Fotki za chwilę, mała przerwa !

kiedyś / styczeń 2014 / szukałam odpowiedniej doniczki i odkryłam "zimowisko" tego stworzonka, doniczka z powrotem na
miejsce, nie sobie żabciak śpi

a teraz już kwiecień zielonka przy oczku













kiedyś żabcia miała wypadek : słyszał kto ? wpadła do wody !!
problem okazał się poważny gdy okazało się, że z tej pułapki nie da się
wyskoczyć - duży baniak na wodę stamtąd biorę koneweczką by
podlać coś punktowo - no więc ruszyłam na ratunek

dałam gałąź





uff ... już stały grunt

skoczymy na moment na skalniak, a potem jeszcze hosty - większość host już nie nadaje się do fotografowania
po tych ciężkich przejściach - nie wiadomo czy "po" .... nadal czekamy na wodę


Androsace albana

zbliżenie kwiatu tricirtis - ale roślina w całości
niezbyt ładna

Ewuniu

Nie tylko rośliny masz wspaniałe .... tak soczyście wybarwionych żab jeszcze nie widziałam "na żywo". Zwłaszcza te zielone uderzają kolorem ... stworzyłaś dla nich idealną kryjówkę i miejsce do rozrodu
Dziękuję także za sesję zdjęciową host - F. Wiliams - baaardzo w moim typie

Pytałam o podział, ponieważ mam taką jedną bidulkę NN, która rośnie sobie 5 lat w jednym miejscu, ładnie kwitnie, w ubiegłym roku zauważyłam tuż obok niej, jakieś 10 - 15 cm, "potomka". Pomyślałam, że można będzie tak dojrzały egzemplarz podzielić, chyba, że powinnam jeszcze poczekać ?

To są aktualne zdjęcia host ? Wyglądają idealnie

ANIU ! trzeba tę hostę podzielić, będzie jej wygodnie
fotki, które robiłam hostom były sprzed tygodnia... tylko żabusie /lub żabska/ przerwały mi ten cykl
coś tam jeszcze... z gadziego świata



fotka z grudnia - modelka włazi na dłoń bo ciepła

Bez zmian deszcze widzę na mapie pogody, nie wiem po co w ogóle włączam TV
Tu i tam czytam w Waszych postach, że : z półtora miesiąca , że dwa m-ce nie padało....
a tu ?? trudno twierdzić, że kiedy po deszczu w misce na tarasie jest jeden lub dwa mm wody, która zresztą do południa
odparuje ...... że padało w tym roku
dziś raniutko znów zaświeciłam lampę za drzwiami przekonana, że zobaczę mokry taras... złudne nadzieje
tak, jak ktoś tu zauważył hosty mogą przetrwać, ale świerki i inne drzewa, krzewy nieodwołalnie giną.
Nie pomogło by gdyby padało dzień lub dwa.... odwlekło by tylko wyrok, to też za mało
można by na ten temat dłłłługo może trzeba by zastanowić się, czy ci którzy radzili : sprzedaj i kup mieszkanko
w mieście - może mieli rację

U mnie trochę popadało i ogród ożywa. My mieszkamy na wzniesieniu, co dodatkowo powoduje że susza bardziej daje się we znaki. Jednak strat tak wielkich jak Twoje po sezonie nie mam.
Mieszkanko w bloku to chyba nie dla Ciebie - może wygodnie ale byś się tam dusiła.
Pozdrawiam

Dorotko ! masz rację, ale jak tu przeżyć ?
Jak się mieszka w bloku doskonale wiem. Dwadzieścia lat mieszkałam we Wrocławiu.... za oknami bloki na lewo, na prawo...
i na wprost - wędrówka lub jazda do pracy.... dosłownie z rozpaczą w sercu... wszystko zaczyna kwitnąć, lub grzybami
sypie las, a ja z klateczki do ponurego gmaszyska
Ale byłam młoda, zdrowa i silna a teraz jest wszystko na odwrót i jak tu korzystać z dobrodziejstw powietrza,
wolności, swobody , wiosna raduje serce, jesień też ma uroki.... ale jeśli nie mam nawet sił zbierać orzechów włoskich a drzewo sypie i tak jeszcze potrwa:supr: a zbierać trzeba bo ściągnę wszystkie sójki, sroki i myszy z okolicy
a zima straszy paleniem, odśnieżaniem, 6o metrów do bramy - mowy nie ma ! ale jednak niech pada, potem będę się
martwić.
Reasumując : to już od razu do hospicjum a nie do bloku - żeby były komfortowe, bez czekania , po sprzedaniu tego
"rancza" myślę, że było mnie stać

a tu nadal bez kropli wody

Ewo, doskonale Cię rozumiem, bo sama mam takie myśli dot. domu i ogrodu - po co mi to wszystko, sprzedać w cholerę i mieć święty spokój w małym mieszkanku, no, może z balkonikiem i kilkoma kwiatkami
U mnie w tym roku też praktycznie nie padało; ile mam sił i środków, to podlewam, ale nie na wiele się to zdaje. Ogród umiera na moich oczach, drzewa i krzewy schną, bylin nie ma, hosty zdechłe i żółte leżą na ziemi...Płakać mi się chce, że tyle lat pracy, energii, planów idzie na marne...A najgorsze, że zapowiadają deszcze, a ich nie ma...
Chciałaby Cię pocieszyć - może jesień i zima będą mokre? Musimy w to wierzyć! Trzymaj się Życzę dużo zdrówka i dużo deszczu!

Ewo, żadnym płazom krzywdy nie robię a ropuchy bardzo lubię Moja sadzawka nie jest taka malutka więc i żaby mogły by tam być. ja po prostu podejrzewam, że te kijanki czy małe żabki coś mi wyjada Ryb już nie mam bo wyjadła je wydra, a więc co to może być za szkodnik, nie wiem
A na jesienną depresję podobno zbawienny wpływ ma witamina C