Witam po bardzo długiej przerwie swój zaniedbany wątek.
Jakoś tak poszło.
Żałuję tylko, że moje plany "poszkoleniowe" były do końca niepewne, do tego zimna aura.... a mogło być naprawdę ciekawie.
Po kolei. Od 16 listopada przebywam w Warszawie. Czy pięknej? Pozwolę każdemu na własną ocenę.
Ale przyznacie, że jak się chce coś w niej wyjątkowego odnaleźć, to się i odnajdzie.
Dzisiaj w końcu miałam aparat przy sobie. Mogłabym zrobić sporo więcej zdjęć, ale czystość szyb w tramwajach, no nie była zła, ale jednak zdjęć się robić nie dało. A tym środkiem lokomocji się dziś głównie poruszałam. Autobusy to rezerwa, gdy mam możliwość jak już czas goni, to wykorzystuję metro.
Co do metra - poranne wyjazdy na szkolenie utwierdziły mnie, że to naprawdę doskonałe rozwiązanie. Jakżeż rozładowuje komunikację. Nie wyobrażam sobie wsadzenia takiej masy w autobusy.........Metro co 6 minut, wagoniki z rana pełne, że ruszyć się ciężko...... Dobra, dalej.
Nie szło zaplanować jak wspomniałam wcześniej więc dość spontanicznie - telefony, smsy - i wylądowałam znaczy się na miotle uczepionej do tramwaju - w pobliżu Okęcia, przy OBIM. Nieee na zakupy nie poszłam. Nie patrzyłam na przejmujące zimno, tylko obserwowałam czasem fotografując lądujące samoloty.
Później mały rekonesans po okolicy, wizyta na smacznej niepowtarzalnej herbatce i serniczku z kochanymi kudłaczami obok, całkiem urokliwy nawet jak na tę porę roku ogród, a potem niestety powrót do rzeczywistości.
Połączenia miałam doskonałe, więc dość szybko... ale jeszcze chwila.
Tuż po wyjściu z szynowca dojrzałam okazję do włączenia swojego Nikonka.
Dopiero po krótkiej sesji, krótkim filmiku, wróciłam "do siebie" na Żoliborz.
Miałam zamiar pokazać Wam coś bardziej profesjonalnego, owoc szkolenia, ale niestety napotkałam dość wysoką barierę techniczną, może jutro się uda.