Forum Ogrodnicze Oaza

Moja kurza banda

Czy ktoś z Was ma doświadczenia w sztucznym wykluwaniu kurcząt w klujnikach/inkubatorach?
Chciała bym spróbować.Mąż miał mi takowy zrobić,jeśli on mi nie zrobi to mam 2 na oku
ręczna robota
www.olx.pl/oferta/inkubator-klujnik-wyle...-CID103-IDkbpy4.html
lub flastikowy-firmowy
allegro.pl/fabrycznie-nowy-inkubator-60-..._c=Product&bi_m=reco

Zeberko ja klułam swego czasu kurczęta. Inkubator może zrobić Ci mąż, ze steropianu, dodatkowo oprócz termostatu kup sobie higrometr. Nawet miałam wyklute z inkubatora gąski i kaczątka

O super! Dzięki za radę!
Gdzie trzymałaś taki inkubator? W domu chyba też można? No bo trzeba te jajka przekręcać.
Jaki procent nastawionych jaj się wykluwał?Miałaś "swojej" jaja czy kupione lęgowe?
Oglądałam filmiki na YT - niezła zabawa i ta radość po wykluciu!

Mieszkałam jeszcze w bloku trzymałam inkubator w kuchni. Raz wykluły mi się kurczaczki na Wielkanoc . Jajka przekręcałam dwa razy dziennie i wietrzyłam co drugi dzień, kwoka przecież też z jajek schodzi. Najlepiej jakbyś miała prześwietlarkę do jajek, po tygodniu można stwierdzić czy jajko jest zalężone. Miałam inkubator na 80 jajek. Lęgi były różne, w większości zależy to od jajek. Muszą być świeże i z dobrego źródła. Ja miałam swoje jajka, miałam różne rasy kurek. Aż mi teraz żal, że już nie mam.

Jajka można prześwietlać jakakolwiek latarką - ja prześwietlam latarką z komórki NOKIA

Ja mam taki

Co prawda za trochę mniejszą kasę ale tu jest fajna "ideologia" przekręcania = przekręcasz cały inkubator. Wilgotność utrzymujesz za pomocą wilgotnej szmatki.

Można taki zrobić samemu.

Przekręcanie ok 40 jaj ręcznie jest trochę upierdliwe...

Mam problem z kogutem.Coraz częściej mnie atakuje.Już jak zbliżam się do furtki,stoi przy niej,udaje że coś w ziemi grzebie,ale cały czas na mnie patrzy.Potem skrzydła do góry i na mnie.Dzisiaj ledwo mu uciekłam,chyba jako babcia pobiłam rekord na 30m.Mój M zalewał się ze śmiechu,ale jak zbliżył się do niego była ta sama reakcja.
Może ktoś doświadczony doradzi mi,jak z nim postępować.Kury i "to cudo" mam od roku.

Mario moim kogutom (generalnie i innym drobiowym samcom) nie zdarza się mnie atakować w myśl zasady, że boga (w sensie pana życia i śmierci) się nie drażni, bo się możemy spotkać na obiedzie...

Ale czasem kupuję dorosłe koguty i musimy "ustalić zasady".
Robię to tak (czyli BHP ):
1. gorsze ciuchy, na cebulkę - aby zminimalizować ew. skutki podrapania
2. rękawiczki - dobre są ogrodowe - te do grzebania w ziemi.
3. prowokuję koguta do ataku
4. jak zaatakuje to łapię
5. sadzam na ziemi (przygniatam delikwenta do ziemi)
6. "i depczę" ręką tak jak on kurę
7. "imituję krycie" waląc koguta w stek
8. "leję w łeb", aby mu wybić z głowy alimenty

Są to typowe zachowania dominacji u kur. Mocniejszy kogut tak sobie podporządkowuje słabsze...

Jeśli kogut jest inteligentny to wystarczy.
Ale czasem się trafiają "odporne". Wtedy mają szansę nr 2.

Powtarzam czynność od 1 do 4.
5. łapię za ogon
6. robię "karuzelę". Czasem ogon mam ja, czasem kogut...
7. Kogut bez ogona jest "taki wstydliwy" i już nie atakuje ludzi...

Jako ciekawostka - sposób nr 2 ćwiczyłam u babci mając lat mniej niż 6... Odruchowo .Był taki kogut, co lał wszystkich wskakując na głowę i dziobał. Bał się tylko Dziadka. Ogon został mi w rączce A kogut jak mnie widział, to chował się za studnię

Może metody wydają się drastyczne, ale "rany zadane" przez koguta bardzo źle się goją i lubią się "paprać".

Szansy nr 3 nie ma.
Kogut zostaje zaproszony na obiad... Uważam, że moje zdrowie jest ważniejsze niż życie koguta
Bo koguta można wymienić, a jak będę miała problemy z ich obrządzaniem, to cały drób trafi do zamrażarki...

Małgosiu,bardzo dziękuję za wskazówki.Gdybym była młodsza,może proponowanym przez Ciebie sposobem bym go ujarzmiła.Trzeba przy tym trochę sprytu i odwagi,a tego mi brak.
No cóż,chyba zostaje rosół.Ale kto "to"zrobi?

Mario
no to jeszcze zostaje opcja dla opornych.
Zrobić "wersję 1" na zasadzie złapania koguta wieczorem jak śpi (kurza ślepota) i przetrzepanie mu zadka.
Bo nie masz gwarancji, że następny nie będzie Was dominował.

Ja mam zasadę radykalną dla agresywnych kogutów. Rosół .

Kaczki i gąski:

A ja mam takie biegusy. Były moją zachcianką od zeszłego roku, kiedy cały ogród zeżarły ślimaki- wstrętne pomrowy. Nie chciałam sypać ślimakolu, a zbieranie ręczne to była syzyfowa praca. Mąż stanowczo sprzeciwiał się pomysłowi z kaczkami ale ostatecznie poddał się na początku maja. Dwa dni później już jechałam po trzy kaczki wypatrzone na olx-ie. Wróciłam z pięcioma Kaczorek i cztery kaczuszki, takie zgodne stadko. Ogród został wyczyszczony ze ślimaków w ciągu tygodnia. Bonusem są jajka. Codziennie zbieram cztery.

Koma u mnie też "agresory" kończą w rosole-czasem tak bywa...lepiej tak niż strach o dzieci

Wczorajsze feniksy



Piękne kurki, coś pomiędzy "kurą a bażantem" - lotne jak bażanty. Nawet mają "pionowy start".

Te na zdjęciu to resztka - taki trochę "mix" kolorów i wielkości, choć koguty są wybarwione dość prawidłowo.

Pierwsze jajko zielononóżki W piątek będą miały równo 20 tygodni.



Pewnie to po czereśniach

Piotruś, masz ZIELONONÓŻKI ????!!!!

Powiem więcej, od jajka
Jedna ( ta na zdjęciu na dalszym planie) trochę "farbowana".
A wracając do czereśni, wiedziałem że lubią sobie wskoczyć na drzewo, ale żeby pałaszować owoce to nie wiedziałem.
To był widok jak 13-cie szt. siedzi na drzewie i dziobie czereśnie na złość telefon został w domu.