Forum Ogrodnicze Oaza

Mój malutki Rogalik rośnie w oczach.


Dzisiaj



Od kilku lat to znaczy od 3 zajmujemy się dokarmianiem i sterylizacją działkowych kotów.
Mój kotek był bliski śmierci jak go mąż znalazł na działce, drugi i matka już nie żyli.
On tak przeraźliwie płakał, że mąż zaczął go wołać i on na prawdę ostatkiem sił przydreptał.
Jak go zobaczył weterynarz, to od razu nie kazał się nastawiać na to, że przeżyje.
Spytał mnie co mu przywiozłam, a ja mu na to, że nowego dzidziusia.
Ustaliliśmy dyżury, mleko z butelki i się udało.
Ma w sobie na prawdę dużą wolę przeżycia.
Wczoraj wspominaliśmy, jak go codziennie wazylismy.
Bo jak go znaleźliśmy to ważył 174 gramy, a weterynarz powiedział, że musi dojść do pół kilo, żeby była szansa na przeżycie.

Dzisiaj ma swoje święto i bardzo się cieszę, że go mam, choć z natury jestem psiora.

I nie wiem, czy to normalne, bo nie miałam wcześniej kota, Rogalik bardzo rządzi psami.
Edzia to go wychowała, ale i tak robi z nią co chce, a z Julkiem robi co chce, nawet jedzenie mu podbiera.

Masz po prostu bardzo mądre psy

Moje koty też z psem chodziły na spacer:

A dzisiaj jest Dzień Kota.

Rogalik jaka historia . To wymagało dużo samozaparcia, żeby karmić takiego maluszka. Pewnie posiłki co kilka godz,jak to u dzidziusia. Cudny jest

Wszystkim kotom i kocurkom oraz ich opiekunom ślemy serdeczne życzenia w dniu naszego święta KOTA
Lili & Rysio

Mała Kota przyłapana na popołudniowej toalecie



A tu w zeszłym roku, w towarzystwie mojego pućka.

Wszystkie są kochane ale takie najsłodsze

Moja kochana Finezja dzisiaj dostała pakę do testowania I tak się cieszyła:

Aż się kicia zmęczyła tym testowaniem .

Wypasiona paka!!! Widać, że kocinka szczęśliwa i nie chce się dzielić

Tak, pierwszy razudało się dostać do testów Tzn kotu, bo ja już co nieco testowałam

A jak można dostać coś do testów?




Śpiący Florek

Zaginęła ,nie ma jej już drugi tydzień .
Chyba pozostały wspomnienia

Bogusiu nie trać nadziei. Moja wróciła po 10 dniach. Teraz marcowanie to I kotom zachciewa się wolności. Na wszelki wypadek co jakiś czas nawołuj ją .

Mój Kiciek wykastrowany, wygodnicki i panicz (przygarnięty przybłęda, chyba "blokowiec" - myszy nie umie w ogóle złapać), jesienią nie było go 10 dni, myślałam, ze po nim, tym bardziej, że do niego to było niepodobne. Przylazł ranny, weterynarz kilka razy, po ostatniej wizycie u weterynarza jak już było OK znowu się stracił, wrócił po 3 dniach kulawy, aż się we mnie zagotowało, wtedy powiedziałam tym razem do doktora nie pojedziemy, jak kulejesz przynajmniej się nie będziesz smykał.

@Szafirek - rejestracja na Streetcom.pl Dowiedziałam się o tym przypadkiem podczas zakupów w Aldim jak reklamowali. To był tez pierwszy mój test - pakę żywności z Aldi. Ankiety warto wypełnić rzetelnie, rzadko, ale czasem udaje się coś testować. I co najważniejsze - mail, adres, telefon nigdzie dalej nie są rozdawane.

@Bobka - jeśli nic się jej nie stało to wróci, koty potyrafią i miesiąc łazić poza domem. Moja niewychodząca, bo keidyś jak wychodziły to różnie bywało...

Dziękuję za pocieszenie i rady
Tylko z tą kotką było tak ,ona jak koleżanki
tutaj mówiłyście chyba jest rasowa .
Okazało się ,że na dodatek porzucona ,bezdomna.
Przychodziła zawsze jak tylko wjeżdżaliśmy autem ,biegła
wręcz ,a najpóźniej za 2 ,3 godziny .
Był taki czas ,że miała traumę po pogryzieniu (wyrwana sierśc, na szyi )
jakby jakieś zwierze chciało ją zagryźć. Eh Jak jadła na tarasie
a słyszała jakieś odgłosy ciągle się rozgladała przestraszona .
To jedzenie przenieśliśmy jej tak by jak najmniej słyszała
i rzeczywiście się uspokoiła .
Zrobiliśmy wtedy jej też spanie na tarasie cieplutkie i
rzeczywiście spała. Wjeżdżamy ,a ona leci
Nieliczni spacerowicze ze wsi-mieszkańcy ,mają duże psy i puszczają
je wolno w trakcie spacerów ,gdyby ktoś wtedy był w pobliżu
podejrzewamy ,że mógłby być zaatakowany ,psy bez kagańcow masakra .
Nieraz obawiałam się o swoje bezpieczeństwo ,bo to nie takie
malutkie piesie niestety do głaskania.
Ot ludzie kochają zwierzęta ,ale tylko chyba swoje reszta tam , to tylko bezdomne .
Ona tak na prawdę chyba nie miała nigdzie bezpiecznego kąta ,
więc dlatego ta długa nieobecność jej nas martwi .
A czy mógłby ją zagryźć inny kot ?
Bo bywał u nas czyjś wypasiony rudy ,niestety jakiś agresywny
więc dostał od nas aut z działki .
Nie wzbudzał naszej sympatii i nie miał wstępu .
Mąż cierpi widzę ,bo ona siadała obok jak coś ciął i cały czas
patrzyła .nie ruszała się od niego .