Forum Ogrodnicze Oaza

Krysiu

Biedny kotełek. Już go kofam! Miał jednak szczęście, że trafił do Was. Trzymam kciuki za jego szybki powrót do zdrowia.
Możesz być dumna z syna

Dzisiaj w mega malusiej miseczce podałam maluszkowi specjalne mleczko dla kociąt i chłeptał jak głupi. Sporo tego wychłeptał - I TO SAM!! Brawa dla malca! Po chwili wpadłam na pomysł żeby mu nałożyć 2 łyżeczki karmy z saszetki whiskasa dla kociąt i...... wtrząchnął wszystko jak odkurzacz!! O matko, tak bardzo się cieszę że wszystko idzie w dobrym kierunku!!

To wasze kciuki nam w tym pomagają, dziękuję, kochani!!

Niestety, moja droga, odtąd musisz nam tu na bieżąco referować jak się sprawy mają, bo temat wciągający.
Kotek ma już imię? Jak długo jest u Was? Nie boi się ludzi? Jak inne kotełki reagują na zapach nowego ?

Selciu, kiciuś został znaleziony przez mojego syna zaledwie wczoraj, więc jest u nas stosunkowo krótko. Jego stan był tragiczny, ale udało nam się go postawić na 4 łapy. Dzisiaj w ciągu całego dzionka zjadł ciut więcej niż jedną saszetkę karmy dla kociąt. Sam już pił,co w moim postrzeganiu jest sporym sukcesem jak na 1 dobę. Nawet łaził sobie po pokoju syna. A miziak z niego jest mega ogromny!!! Ja i synek nazywany go Farcik, bo miał ogromny fart że został odratowany. Natomiast mąż chce żeby się nazywał Lucky (czyt. Laki) czyli Szczęściarz! Niestety, będzie u nas tylko w opcji tymczasowej. Postanowiliśmy z mężem że będziemy domem reanimacyjnym dla kotów, czyli będziemy pomagać kotom w takich sytuacjach ale w opcji na "tymczas". Nie będziemy naszego stadka już dokacać.
We wtorek popołudniu jadę ze znajomą (ona ma samochód i nas zawiezie) do weta. Tam Farcik zostanie odrobaczony, zrobimy mu badanie krwi i test na FeLV. Jak na razie z każdą minutą z kiciulkiem jest coraz lepiej.

Żabulka - w imieniu wszystkich porzuconych, zabiedzonych i potrzebujących opieki stworzeń ...
Cała Twoja rodzina zasługuje na szacunek i wyrazy uznania ...

Przy kastracji/sterylce trzeba uczulać lekarza na to by zwracał uwagę na kota po zabiegu . Niestety , niektórzy wydają przed wybudzeniem co jest zupełnie niedopuszczalne . Zdarzyć się może różnie, ale wtedy są większe szanse na uratowanie a nie zostawienie samemu sobie jak mojego kociaka ((
Jak nie pomaga prośba to krzyczeć . U mnie na prośbę nie reagowali , tłumaczyli tym , że kot jest jeszcze pod wpływem narkozy ma spłycony oddech a ja już wtedy widziałam że coś jest nie tak . Zareagowali po kolejnej uwadze ale już było za późno , w sumie ponad pół godziny później . Żałuję , że nie darłam pyska no ale teraz to już musztarda po....

Marcel ostatnio miał szansę poznać stałego bywalca naszego ogrodu , lisa Bonifacego .
Wieczorem trudno go ściągnąć do domu , jak już się uda to po to by coś liznąć a za chwilkę siada przed drzwiami i modli się do klamki

Więc tak ... usłyszałam szczekanie a co zobaczyłam ? Marcel z Bonifacym ganiali się po podwórku W pewnym momencie było nosek w nosek , dla mnie to już za dużo i rozpędziłam towarzystwo .
Teraz kocię ma lepsze zajęcie . Na poddaszu wróbelki założyły gniazdka , już są maluszki . Przed oknem jest duża jabłonka na której kocię siedzi i pilnuje by maleństwa nie powypadały z gniazdek . Czym one bardziej świergolą tym on bardziej się nakręca

Czasami pomiaukuje , czasami cyca doi a czasami łapki mu latają , pewnie za myszką lata .


Starsze kocię na kolejnym antybiotyku ,katar przechodzi . Było kichanie i zaglucony nos. Pierwszy antybiotyk nie pomógł ,doszło jeszcze zapalenie ucha więc dostała inny wraz z kroplami i już wychodzimy na ludzi
Elka robi zastrzyki brrrrrr

Na zdjęciu wygląda jak górnik a nie jak domowy kot

Już jestem po powrocie od wetki. Dzisiaj okazało się że koteł ma koci katar i świerzbowca. Wiem, wiem że to dla innych kotów zakaźne, ale stosujemy najwyższe środki ostrożności czyli wzmożona higiena domowników. Kotełek jest na kwarantannie, odseparowany od reszty stada. Dostał dzisiaj zastrzyk podskórny (kolejne 3 będę robiła ja sama ; wetka pokazała co i jak!) i został odrobaczony. Nadal Farcik dostaje antybiotyk oraz biostaminę. Wkraplamy mu Tobradex do oczu 3x dziennie. Za tydzień będą testy na wizycie kontrolnej. Cieszę się że jakoś mogłam przyłożyć swoją rękę do ratowania kiciusia. Od razu mi lepiej, gdy mogę poczuć że jestem komuś potrzebna. Takie uczucie jest bezcenne!!

Anulka, ja niczego takiego nadzwyczajnego nie robię. Dla mnie takie zachowania to zachowania wyniesione z domu z dnia codziennego. Po prostu NORMA!! Kiedyś tak ludzie postępowali i to było normalnym odruchem prawidłowych ludzkich zachowań i serc. Każdy taki gest był niegdyś poświadczeniem o wartości etycznych i moralnych w życiu człowieka wyniesionych z domu!

A właśnie, patrząc na zdjęcia pomyślałam, że na pewno ma koci katar....
Farcik, Fartek to dobre imiona i niech mu w dalszym życiu przynoszą szczęście by trafił na stałe w jakies wspaniałe ręce.
Poprosimy o zdjęcia i relację dotyczącą zachowań i postępów malca.

Seliś, jak tylko znajdę jakąś wolną chwilkę to postaram się jakieś fotki pstryknąć, ale na moment obecny niczego nie obiecuję.

Zajechałam do Centrum Ogrodniczego, a tam pozowała taka parka, same czułości:

Miałaś szczęście Doruś Zazwyczaj odbywa się to w bardzo intymnej scenerii Mnie tylko raz udało się być świadkiem kociej hmm... schadzki, ale kiedy zorientowały się, że są na podglądzie, przerwały miłosne uściski. O wiele częściej słyszę, że koty mają się ku sobie, zwłaszcza nocą.

Ale muszę przyznać, że "Twoja" para młoda wybrała sobie bardzo urokliwy zakątek

Tymczasem nasz działkowy Nikodem szybciutko doszedł do siebie po kastracji - rzeczywiście, dziewczyny miały rację - cyk i po sprawie i choć w dzień zabiegu był bardzo osowiały i nieobecny ( plus obrzęk szyi i trudności w połykaniu ), to już nazajutrz szalał jak dawniej. Teraz na przykład urządza sobie polowanie na prezent okazji Dnia Dziecka - białą, futrzaną mychę Jej poprzedniczka, czarna, zginęła w niewyjaśnionych dotąd okolicznościach....

p.s. jakieś zakupy poczyniłaś ???

U mnie przepadły już 3 koty, w tym ukochana Tygryska. Lasy z lisami, a one nie chcą siedzieć w domu. Burza (moja czarnula) jakoś daje radę.
Do zakupów przyznałam się w wątku "pochwalny się"

Już doczytałam - wyobrażam sobie, jak wspaniale się czujesz

Moja bida w wersji Farcikowej:








Czasami mi towarzyszy na Oazie o tak:






Natomiast towarzystwo ludzia jest nieodzownym elementem jego życia i nie podlega zmianie:

rzeczywiście bida ale z dużymi ślepkami...

Jaki słodziak
Szczersze zazdraszam tego tulenia .
Ta którą straciłam nie schodziła z rąk , zasypiała leżąc tak jak Twój maluszek .
Marcel nie zaznał miłości nie wiedział co to głaskanie , przytulanie . Od urodzenia 10 miesięcy spędził zamknięty w małym pomieszczeniu z kotami , wszystkiego trzeba było go uczyć do wszystkiego przyzwyczajać.
Teraz sam domaga się głaskania , można go wziąć na ręce .

Ale ma piękne oczka☺jak wyzdrowieje to cudo kawaler z niego będzie