Forum Ogrodnicze Oaza

Długo nie mogłam się zebrać, żeby otworzyć kolejną część.
Zabrakło poweru? Zbyt dużo zmian w zbyt dużym tempie źle wpływa na moją psychikę.
Może znajdzie się ktoś komu rok 2020 będzie się dobrze kojarzył ale w tym gronie ja się nie znajdę.
Dwoje bardzo bliskich mi osób umiera w odstępie miesiąca. Przyjaciele, znajomi, sąsiedzi umierają jeden po drugim, nie ma tygodnia żebym nie miała pogrzebu.
Umierają niekoniecznie na covid, umierają z powodu covid, z powodu braku opieki lekarskiej i odpowiednich badań.
A na koniec po zrobieniu sobie badań moje własne wyniki wychodzą na tyle źle, że nie można ich lekceważyć.
Tylko co z tego, że to wiem skoro nie ma leczenia.
To by było tyle w temacie biadolenia. Teraz trzeba wymyślić coś czym można odstresować się przez długie zimne miesiące.
Może powspominajmy?
Akurat dzisiaj próbuje poogarniać zdjęcia na laptopie bo ich ilość spowodowała, że staruszek zrobił się niewydolny.
A tu jeszcze na telefonie kilkaset z tego sezonu, których nie mam kiedy i jak powstawiać w odpowiednie wątki bo są porozrzucane.
Znalazłam stare zdjęcia z moich ukochanych Węgier, nie wiem czy jeszcze kiedyś tam pojadę więc zapraszam w podróż do Gyula.
Targowisko:
Zawsze fascynowało mnie, że tam każda Babuleńka ma prawo sprzedać dzieło swoich rąk na bazarze i może to być ususzona papryka lub własnoręcznie zrobiony za pomocą widelca makaron















"bo ukisić można wszystko" więc tutaj kiszony arbuz



i ogórki kiszone faszerowany kapusta w occie

Kapusta (ta w czerwonej miednicy)... zjadło by się.

Babuleńki sympatyczne, ale te sery...

Przydreptałam zameldować się u Ciebie

Beatko jestem i ja. Przytulę do serducha i podam dłoń

Beatko, chyba nie nikogo kto by był z tego roku zadowolonym, bo jak nie z tej to z innej strony ciosy dostajemy, a jak nie ciosy to zawsze jakiś rykoszet się przytrafi, niech następny rok będzie lepszy, dla wszystkich.
Zefirka wrote: Moja babcia kisiła kapustę w całych główkach, później robiła z niej gołąbki, wolałam w słodkiej, ale teraz z chęcią bym takiego w kiszonej zjadła.

Gołąbki z liści kiszonej kapusty jadłam po raz pierwszy w Siedmiogrodzie.
Były pyyyszne z kwaśną śmietaną. Oni kisili całe głowy kapusty w beczkach na 4 białe dawali 1 czerwoną. Wychodziła lekko czerwona.
Niestety zdjęcia z tamtej przygody są w albumach i tak na szybko nie znajdę.
Kolejna potrawą, którą chciałam stamtąd zaadoptować była pasta z bakłażana opiekanego przy ognisku.
Niestety wciąż nie uzyskuję tego smaku a próbowałam wielokrotnie.

Cześć dziołcha, wejrzyj za chwila do poczty

Iwonko zielonajagódko, moja optymistyczna dusza śpiewa mi to co Ty, że w 2021 musi być lepiej.
Niestety mój zgredek realista siedzący za kołnierzem szepcze, że to koło już się toczy, nie zatrzyma się póki nie zmiecie wszystkiego po drodze.
Trzeba pilnować żeby upadek był jak najmniej bolesny a kości nie pogruchotane.

Beatko, całą zimę cieszyłam się na zapach melonów na ulubionym targowisku. I codzienną porcję pustych kalorii. Nie wyszło. Mam nadzieję, że niedługo damy radę. I znów będzie tort Dobos.

Dorotko, takie ciacha, obśliniłam telefon
Na razie mam dietę, coby nie karmić mojego dzikiego lokatora ale oczami też da się pojeść
Co do wyjazdu to trasę mam już zaplanowaną: Tokaj - Gyula - Zalakaros.

whitedame wrote: Moja babcia całe główki kapusty i jabłka wkładała do beczek z kiszoną kapustą i tak się to wszystko razem kisiło, pamiętam jak wygrzebywaliśmy te jabłka, a babcia nas ganiała i krzyczała że psujemy kapustę

Beatko, będzie lepiej, lub przywykniemy i się urządzimy w nowych warunkach w jakich przyszło nam żyć.

Baaardzo piękna trasa. My jeszcze myślimy.

Po raz pierwszy gołąbki w liściach kiszonej kapusty jadłem na samym początku stanu wojennego jak z żoną i nowo narodzonym pierworodnym pojechaliśmy do teściów na wieś w okolice Szczebrzeszyna. Smakowały dziwnie bo w domu rodzinnym zawsze były w sosie pomidorowym lub gotowane tylko w rosole a potem odsmażane na smalcu na patelni do zbrązowienia kapusty, poezja smaku. Tam też po raz pierwszy jadłem kotlety mielone z mięsa wieprzowego konserwowanego w zalewie solankowo-saletrzanej i barszcz z czerwonych buraków zakwaszany żytnim żurem albo kwasem z kapusty. Jedyne wynalazki, które na prawdę mi smakowały to pieróg biłgorajski i kasza gryczana prużona z ziemniakami i skwarkami.

Wszystko bym zjadła - i kwaśne i słodkie Pewnie bym wymiękła po dwóch kęsach, ale oczami mogłabym wszystko
Beatka po takim roku, to już tylko lepiej może być

I ja się witam w nowej części Mamma mii

Zwyczajowo może powinnam z kwiatkiem przyjść, ale ze względu na swój pomidoroholizm przynoszę trochę tegorocznych skarbów.

I coś do posłuchania w ten jesienny wieczór

Przycupnę i ja ....

Witajcie wszyscy, i starzy i nowi bywalcy.
Sumienia nie masz Kasiu, wstawiać takie piękne zdjęcia w czasie kiedy wyżeram zupełnie niefotogeniczne resztówki

O tyle mi zostało do czerwca a potem tylko wspomnienia.



Iwonko i Kasiu/vimen miałam parę trudnych tygodni ale jak mawiał ŚP Dziadziuś kopniak to krok w przód, więc wyjścia nie ma tylko w przód zasuwam.

Edytuję bo przeniosłam się na laptop i wysłuchałam Katie Melua, chyba jednak wolę pierwotnego wykonawcę w aktualniejszej wersji.