Forum Ogrodnicze Oaza

Zupa z jarmużu po mojemu:

Czosnek i cebulę poszatkować, zrumienić na masełku.
Zalać bulionem, rosołem, ew. wodą, wrzucić kilka plasterków marchewki, kilka kostek ziemniaczka, ugotować al dente i wrzucić duuużżżo byle jak posiekanego jarmużu.
Można dodać starty ser ale niekoniecznie.

O już jest zupa z jarmużu!
Da się przeżyć biedę???

Nauczyłam się z bajki " Cygan i Baba" Aleksandra Fredry.

ROMEK
Nie podejrzewam, że z mojego wpisu Oazowe ludki wywnioskują jarmużową monodietę.
Może spojrzą łaskawie na jarmuż i wplotą go w menu. I tyle.
Nie traktujmy innych jak kretynów jak Unia, gdzie producent płynu do prania musi napisać, że nie służy do picia.

Beata, Twój przepis na zupę z jarmużu bardzo przypomina czynność gotowania zupy na kołku bronowym ew. gwoździu. To nie chodzi o kretynów tylko o cwaniaków, którzy w ten sposób wyłudzali odszkodowania. Pili bo producent nie napisał, że nie wolno a następnie występowali o odszkodowanie za uszczerbek na zdrowiu.

Ciekawe czy mam posadzony jarmuż. Ale zupa wydaje się ciekawe i do sprawdzanie. Dzięki

Akurat w ludki z oazy to ja wierzę, jednak mam ograniczone zaufanie do ogółu ludzkości.
Ludzie nawet pomimo napisów potrafią użyć wybielacza do prania w zupełnie innych celach, w niektórych wypadkach rozsądnie bo wiedzą co robią, w innych całkiem debilnie bo wyczytali w internetach że to działa
Popatrz na te wszystkie "czelendże" z różnych fejsów, tiktoków itp. Niektóre były zabawne i nieszkodliwe, ale niektóre groziły śmiercią lub kalectwem. A naśladowców na świecie nie brakowało

Ja strasznie zacofany człowiek jestem.
Moi synowie dorastali w czasach gdy czelendże nie istniały a nawet jeśli ktoś użył tego słowa to raczej w odniesieniu do wyzwań sportowych.
Teraz to aż boję się czytać.
Młode pokolenie wychowane na grach komputerowych/konsolowych uważa, że ma trzy życia.



A punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

Czelendże istniały, tylko się nazywały "zakład" np "zakład że nie zjesz dżdżownicy!?" albo "peniasz?" (po amerykańsku cziken) "peniasz iść z nami do cudzego sadu na czereśnie?!". Tylko "zasięgi" miały ograniczone do podwórka

Widać mnie to ominęło.
Pamiętam jak chodziliśmy do sadu na jabłka i czereśnie ale to się nazywało iść na haraty czy jakoś tak.
Dżdżownic nie jadłam, choć krojenie żaby było dla mnie pestką.

Zimno na dworze.
Pół pomidorów wsadziłam w grunt, reszta czeka w tunelu.



1 duża Cayenka też w ziemi, od razu stopnęła z wzrostem



Ogórki i dynie pod folią czekają na przyjaźniejszą aurę:








Szukam ciepełka i wychodzi mi, że w Skandynawii cieplej.
Kto nam tak tu pluje tym polarnyn chuchem???

Mam jakiś problem z wstawianiem zdjęć, stąd to ciągłe edytowanie.
Pomidory w tunelu sadzone tylko 3 dni wcześniej niż gruntowe kwitną lub mają zamiar kwitnąć.

Pogoda rzeczywiście daje nam nieźle popalić w tym roku. Bieganiny z rozsadą było co niemiara .....
Bez względu na to co będzie, w związku z wyjazdem, w piątek byłam zmuszona wysadzić już wszystko, łącznie z ogórkami i arbuzami. Mam nadzieję, że dadzą radę. O te w tunelu tak się nie boję, gorzej z biedakami w gruncie.






Przesyłam trochę ciepełka z północy, bo tutaj rzeczywiście jest duuużo lepsza pogoda

Piękny morski krajobraz i muzyczka.
Odpoczywaj w ciepełku bo u nas można zmarznąć.
I pomyśleć, że to Bałtyk, ten zimny Bałtyk a nie jakieś południowe morze.

Widzę, że Tulipan stoi i wypełniony pomidorkami.
Ile tam masz m2 i ile rozsady wcisnęłaś?

Jeśli chodzi o muzykę to nasuwa mi się:


Choć właściwie już czerwiec.

newrom wrote: Na którymś forum przeczytałem taką celną uwagę: dzięki internetowi wioskowy głupek stał się głupkiem ogólnoświatowym. Nic dodać nic ująć.

Wracając do ulotek producenckich, które wydają się dla nas śmieszne, przytoczę taką anegdotę, podobno wcale nie zmyśloną. Ze 30 kilka lat temu arbeitowałem w Wupertalu, gdzie chyba nadal działa zakład produkujący odkurzacze VORWERK KOBOLD. Ich konstrukcja była o tyle niekonwencjonalna, że po zdjęciu szczotki, dosłownie w odległości kilku centymetrów była wirująca z ogromną prędkością turbina zasysająca powietrze. Pewien pan bezgranicznie zakochany w swoim odkurzaczu postanowił dać upust swym uczuciom ale podczas baraszkowania nastąpiło zwarcie czy facet jakoś sam nacisnął na wyłącznik i w efekcie turbina dość boleśnie sprowadziła kochanka z nieba na ziemię. Skończyło się na tym, że po wyleczeniu ran pechowy kochanek pozwał producenta o pokaźne odszkodowanie i WYGRAŁ proces , bo w instrukcji nie było napisane, że nie można wkładać fiuta do środka a już na pewno gdy wtyczka jest w gniazdku.

Po tym incydencie producent zmienił konstrukcję gardzieli dolotowej , w której pojawiła się plastikowa poprzeczka uniemożliwiająca wprowadzenie czegokolwiek o średnicy wiekszej niż kilkanaście mm.

Beatko, tunel ma 6x3m. Nie liczyłam ile wcisnęłam, ale wciskałam na maksa. Pomidory są co 40 cm, papryki co 30cm (na mijankę). Ścisku aż tak bardzo się nie boję, bo wietrzenie będzie i z boku i z góry, a dostęp do papryk (posadzone po bokach) będzie z zewnątrz po podniesieniu boków. Mam przy sobie jedynie taką fotkę...

Myślę Janusz, że ten Pan wygrałby w każdym konkursie głupoty ale i cwaniactwa.
Ojej a dziwiłam się że na płynie do chłodnic pisze nie do picia.
Ale by się Szwejk zdziwił gdyby teraz żył on się dziwił że na spluwaczkach pisało, żeby pluć tylko w nie a nie dookoła.

Kasiu, piękny ten Twój Tulipan, już nie mogę się doczekać by go zobaczyć na żywo.
6 x 3 to całkiem sporo.
Ja nie mam podnoszonych burt więc muszę myśleć o wentylacji.
W tunelu 8 x 3 mam 50 krzaków właściwie to 48 bo trzy rzędy po 16.

whitedame wrote: Beatko, może to zabrzmi niezbyt wiarygodnie, ale w mojej długoletniej praktyce stomatologicznej zdarzały się przypadki, że pacjenci
zamiast do spluwaczki ...pluli na podłogę

Noo to ja mogę tylko jedno obsceniczne wydarzenie wspomnieć aby dorównać.
Kiedyś, będąc na praktyce w hotelu dostaliśmy alarmującą wiadomość, że wc się nie spłukuje, jest zepsute, strumień wody zbyt mały a pani zrobiła solidną dwójkę.
Poszedł pan Złota rączka i wrócił
ksztusząc się ze śmiechu.
Okazało się, że pani pomylił się sedes z bidetem.
Był rok 1982, niewielu wiedziało co to bidet.

Zasłyszane dawno temu.
Pani kochana, Kowalscy remont w łazience zrobili i nie tylko sraczyk ale i bidet na ścianie powiesili.
Co się pani dziwi, bogaci są to nie tylko Bideta ale i Pikassa mogą se w kiblu powiesić!

W pewnym drewnianym kościele, w skansenie. Widziałem napis na ścianie (z epoki) "pluć na podłogę".

Awaria trwa - nie chce mi się o tym pisać.

Ale ostatnio takie śliczności latały mi nad domem:



Jakby ktoś nie wiedział to Hercues C-130. Fajnie się bawili, zrobili dwa kółka. Tu lecieli nad Bobrem, poniżej moich brzóz.

Tu przelatywali nad domem:

Chyba w końcu posprzątam podwórko, bo coraz to inne wynalazki nad nim latają

Posiedzieliśmy chwilę na dworze.
Zimno jak w marcu.
Co za pogoda. Pomidory smętnie stoją z fioletowymi z zimna nóżkami jedynie Palibiny dają spektakl.







Ale i tak powinnam się cieszyć bo rosną mi pomidory.