Forum Ogrodnicze Oaza

Muscat Blue od Mirka zapączkował.
Oby miał więcej niż jedno grono.


Figi przesadziłam z całą bryłą korzeniową oby nie zgubiła tego jedynego owoca




Sztobry od Romka, wyciągnięte z zadołowania, pączkują:


Parę pomidorów, dwarfów w donicach docelowych:

Donice obsadzone pelaśkami, surfiniami i begoniami.




W tle widać zadołowane morele.
Musiałam tak zrobić, bo miejsce dla nich przeznaczone zajęła trampolina!
No ale jak odmówić wnusi?

I jeszcze trochę kwiecia:

Beatko dziękuję, jak tylko będę w Piekarach to i za granicę się wybiorę

forumogrodniczeoaza.pl/media/kunena/atta.../20220508_180845.jpg
Bardzo ładny kolorek i ładne pelargonie też masz, takie różyczki.
Oczywiście wszystko ładne, tylko, że te akurat mi szczególnie w oko wpadły.

Bea, ja wrócę jeszcze do przepisu
Bo podawałaś:

Czy tu nie ma pomyłki? jeden kilogram czekolady i 30 dkg na - 0,5 litra śmietanki

Te pelargonie to p. tulipanowe, nazwy zapomniałam.
Mam nadzieję, że da je się rozmnożyć.
Specjalnie je po to kupiłam, bo tanie nie były.
Co do kremu ze śmietany i czekolady.
Każdy rodzaj czekolady musi mieć inne proporcje do śmietany.
Gorzkiej dajesz najmniej a białej najwięcej.
Gdzie widzisz 1 kg?

Beata, to jest tak jak się jest cukierniczym dyletantem

Ja to żle zrozumiałam. Teraz zaskoczyłam, albo taka, albo taka, albo taka.

Co do pelargonii.

Właśnie te nowości to nieraz są dość oporne.

W ub roku sąsiadka dostała cudną pelargonię angielską, takie kwiaty purpurowe cieniowane
i chciałyśmy szczepki ukorzenić.
Jej nic się nie ukorzeniło,a mnie tylko jedna.
Na dokładkę zimą zapomniałam ją raz podlać i musiałam ją reanimować, ale jakoś się ogarnęła i rośnie.

Ten mój nowy nabytek nazywa się wg etykiety Astrid


A tak wygląda w kompozycji z pelargoniowymi Gwiazdkami Marty:

Uśmiałam, się czytając o zakupach wina
W końcu wino cieszy tylko chwilę a rośliny o wiele dłużej W sklepach to te roślinki specjalnie przy wejściu stawiają, bo wino się nie psuje a rośliny im zwiędną

Piątek 13 nigdy nie stanowił dla mnie problemu.
Zabobony i przesądy traktuję z przymrużeniem oka.
Tymczasem dzisiaj przydarzył mi się mały wypadek skutkujący wyłączeniem prawej ręki na 3 tygodnie.
Czy zacznę teraz zwracać uwagę na biegające czarne koty, kominiarzy czy zbite lustro?
Pewnie nie, zacznę na pewno baczniej patrzeć pod nogi.



Uprosiłam miłego pana doktora żeby porzucił myśli o zakutaniu mnie w gipsy itp na rzecz stanilizatora, który łatwo zdjąć, bo .....pomidory niewsadzone.

Gdybyście zobaczyli jego minę

A to się urządziłaś

Beatko a jak nie będziesz
nosiła ręki w usztywnieniu
to następne pomidory chyba same się posieją i wysadzą. może tak ktoś by pomógł?
A Ty rękę wylecz.

Oj Bogusiu, do pomidorów nikt nie ma prawa się zbliżać póki tywki nie założone.
Wiesz jak łatwo tabliczki z nazwami wymienić i udawać, że to nie ja
A tu same Favy i trochę Kozul w niskich efkach.
Trudno, najwyżej będę sadzić do czerwca.

whitedame wrote: No to stoisz przy nim, patrzysz mu na ręce i dyrygujesz

Aż cholera trudno "dzień dobry" napisać. Nie chcę krakać ale na 99% masz pamiątkę do końca życia. Wszelkie uszkodzenia okołostawowe czyli śródstopie, nadgarstek i bark nieodpowiednio leczone, mszczą się latami. Wiem o tym z własnego doświadczenia. W wieku 14 lat złamałem kość łokciową lewej ręki przy samym nadgarstku, niestety zostało to odrobinę źle nastawione i po wielu,wielu latach daje o sobie znać coraz bardziej, bo nie wszystko pasuje do siebie tak jak powinno , co skutkuje zwyrodnieniem stawu. Prawy bark uszkodziłem ze 20 lat temu zimą na śliskim chodniku. To, że jestem inwalidą i nie mogę zupełnie wykonać niektórych ruchów, zawdzięczam panu chirurgowi, który mnie przyjmował na izbie. Zamiast operacji, która by mi połatała pozrywane więzozrosty dostałem stabilizator i środki przeciwbólowe. Zagoiło się ale nieodpowiednio. Dwóch moich znajomych w podobnej sytuacji mieli leczenie operacyjne i u nich wszystko jest OK. Jeden na rowerze, drugi na nartach pogruchotali barki i są zdrowi a ja nawet talerzyka do lodówki nie mogę wstawić na wyższe półki bo ręka mnie nie słucha i nie mogę wykonać takiego ruchu. Jedyne pocieszenie, że jest wiosna.



PS.
W mojej Biedronce wyprzedaż drzewek i krzewów -33%. Kupiłem różę pomarszczoną i malinę fioletową. Razem dycha bez 2 gr.

No masz...
Znam ten "ból", jak staje Ci coś takiego na drodze, a tu roboty od groma. Zawsze wtedy wydaje mi się, że takie rzeczy się dzieją, jak stawiamy sobie zbyt ambitne plany i próbujemy za wszelką cenę im sprostać. To taki stoper (od góry ) abyśmy się nie zaorali.

Kilka lat temu spadłam ze schodów i porządnie zwichnęłam/skręciłam kostkę. Lekarz mnie nawet nie obejrzał (widział tylko zdjęcie) "Wizytę" miałam w windzie. W tzw. przelocie usłyszałam tylko, że mam sobie kupić duży but ortopedyczny i przygotować na to,że kostka będzie miała tendencje do wypadania.Tyle
Nauczyłam się uważać na wszelkie dziury (choć to niełatwe przy moich psich kopidołach )
Oczywiście wtedy nic mnie nie powstrzymało przed lataniem przy pomidorach (a tego roku było ok.700 ) Pomimo moich poświęceń i tak guzik z tego wyszło

I chociaż ja twardy zawodnik jestem, bo kostki i stawy solidnie poobtukiwane i powykrecane za dzieciaka na koniach To jednak teraz zwracam już uwagę na wszelkie sygnały, które mi "mówią", że trzeba przystopować,a nie czekać, aż stanie się coś takiego i zmusi mnie do zwolnienia tempa.

No przecież przystopowałam Marlenko
Do pracy nie chodzę
A w domu mogę zrobić wszystko tylko lewą ręką a prawą tyle gdy ręka nisko.
(teraz tak myślę, że jak się sadzi to ręka jest nisko )
Prawdę mówisz Janusz, wysoko do lodówki nie sięgnę.
To taki uraz że wysoko ręką machać się nie da.
Oby tylko nie pozostało jak Tobie
A jak już przy żarcikach jesteśmy i w temacie złamań:

Beatko Tomek ma rację dyrygowac masz ach jak ja uwielbiam
dyrygować
No dobre dobre te żarciki

Te żarciki też takie fajne?