Forum Ogrodnicze Oaza

Nie bój się...... nie ma żadnych obrazków.
Tylko łukasz Łuczaj przedstawia pana, który na to zachorował
i jego zmagania z leczeniem.

Cześć, z zainteresowaniem wysłuchałam filmiku na YouTubie.
O bąblowcu słyszałam, nie sądziłam że potrafi narobić takich szkód w organizmie, że konieczne są operacje.

W książce Huldy Clark " Terapia życia" wskazane jest użycie zappera w likwidowaniu bąblowca.
"częstotliwości, czyli spektrum w zakresie od 250 do 500 kHz są polecane na zwalczanie: wirusów, bakterii i pasożytów (przywra, płaziniec, tasiemiec, glista ludzka, bąblowiec i inne) oraz szczególnie na chorobę pochodzącą od kleszczy (boreliozę)."

Nie mam zappera i ciągle przyglądam się temu urządzeniu z zainteresowaniem pomieszanym z niedowierzaniem ale ostatnio moja nieinwazyjna rehabilitacja przynosi takie efekty że może lekarze nie o wszystkim wiedzą?

Może dr Hulda się nie myliła?
Może wszystkie nasze choroby są efektem zarażenia od pasożytów po nadmierne i niechciane bakterie, wirusy i grzyby?


Dawno temu usunięto mi pęcherzyk żółciowy.
Niestety po latach bóle i problemy z kamicą wróciły, mimo iż woreczka już nie ma.
Okazuje się, że kamienie mogą nadal się tworzyć w przewodach żółciowych i wątrobowych.
Wpadłam na metodę usuwania kamieni wg dr Huldy Clark i stosuję co jakiś czas.
Nie kłamie w swej książce, potrafię wydalać kamyki, piasek i pianę zupełnie bezinwazyjnie.

Może warto poświęcić czas i pieniądze na zapper?

Zapper to taki generator, który można złożyć samemu za 10 zł.Wszystkie te wyświetlacze,znikające światełka i "cyfrowe" technologie to pic na wodę.Jedni uważają go za cudowne urządzenie a inni twierdzą, że to taki bulbulator od Zięby do strukturyzowania wody.

Tak, można tylko trzeba mieć jakąś wiedzę na ten temat
(i pochowane przydasie w garażu i piwnicy )
Oraz schematy, ale te widziałam w książce Huldy.
A dla tych co nie potrafią Zappery robią rózne firmy i firemki, można kupić za 100, 300 i 3000.
Najsłynniejszy chyba jest ten od Taratajcio.
Tak jak pisałam wcześniej może kiedyś się pokuszę, na razie mam na głowie jak rozciągnąć moje podwichnięte kości.

Moja córka ma takie ustrojstwo, ale to było pierońsko drogie.

Bo bywają różne, choć sama Hulda proponowała najprostszy za parę złotych, zrobiony własnoręcznie.




A wszystko znajdziecie w tej książce, można kupić sobie pod choinkę:

Zima przyszła i śnieg pokrył wszystko dookoła.
Nadal sypie.
Trzeba powyciągać pochowane głęboko łopaty i brać się za gimnastykę.
Ale to dopiero po południu, bo teraz muszę zbierać się do foniatry.
Nawet nie wiem co to za lekarz.
Dostałam skierowanie od endokrynologa bo ... gdzieś znikły i zmalały guzy i guzki z tarczycy z których jeden był dość spory.
O ten jeden ciągle darłyśmy koty bo pani dr " chciała go nakłuć" a ja nie widziałam takiej potrzeby.
I teraz ona go w tarczycy nie widzi i podejrzewa, że jest na strunach głosowych.
Oczywiście o tym, że guzki zmalały od Płynu Lugola panu dr nie przyjmuje do wiadomości.

Beatko, to dobra wiadomość. Ciekawe, lekarz nie może przyjąć do wiadomości, że jod ma wpływ na tarczycę...
Co do urządzenia, to kiedyś też się nad nim zastanawiałam. W sumie częstotliwości są odbierane przez nasz organizm, który odpowiednio na nie reaguje, więc jednak musi mieć to sens.

W temacie jodu, trochę szerzej. Kiedy robi się w sezonie oprysk jodokrochmalą IF, można poczuć gryzące uczucie w drogach oddechowych. Ciekawe czy i jak bardzo można zaaspirować jod w taki sposób ? Opryskiwane pomidory też go mogą pochłaniać. Zastanawia mnie, czy ten pożyteczny i skuteczny oprysk powoduje pochłanianie jodu przez organizm ludzi?

Biorąc pod uwagę jakie mamy niedobory tego pierwiastka, nie przejmowałabym się tym.
Czemu mamy?
Tu trzebaby cały wykład z chemii o grupie fluorowców.
Jak te z niższą liczbą atomową wypierają ten z wyższą czyli jod i jak bardzo te pozostałe rozpanoszyły się w naszym środowisku od lat 50 tych ub. wieku.
Bardziej martwią mnie brom, fluor i chrom wszechobecne w żywności, wodzie, lekach i naszym otoczeniu w mieszkaniach, samochodach etc, etc.

Z góry przepraszam za porównanie, ale jak się wejdzie zimą do czynnej obory, to też można poczuć gryzące uczucie w drogach oddechowych. W dawnych czasach polecali takie "inhalacje" przy chorobach dróg oddechowych, im kto "chorszy" tym bardziej gryzie. Przypuszczam, że w oborze nie ma jodu tylko amoniak i azot, ale doznania te same

No właśnie nie wiem, czy to można tak zwyczajnie zbagatelizować. Octu jest tam za mało na taki efekt, woda i krochmal są neutralne, więc to może jod tak piekł w gardło i oczy . Poszło mi w tym roku pół sporej butli jodyny. Trochę więc mnie ciekawi, czy to w pełni bezpieczne. Przy okazji niedawnego zagrożenia jądrowego mówili, że nie można bez powodu przyjąć za dużo jodu.

Używam Płynu Lugola czyli wodnego roztworu jodu w jodku potasu.
Jodyna to toztwór jodu w spirytusie.
Na tym się nie znam.

Jeśli chodzi o PL to przyjmowałam doustnie 16 kropli 5% roztworu, czyli jakieś 100 mg jodu dziennie bez skutków ubocznych.

Teraz już tylko dawki przypominające.

Polecam poczytać:
sekretyhipokratesa.pl/2016/12/02/protoko...sze-badania-naukowe/

Wszystkiego Najlepszego z okazji Świąt Bożego Narodzenia

Dziękuję w imieniu swoim i wszystkich gości Mamma mii.




I wzajemnie dla wszystkich przyjaciół, wszystkiego najlepszego, dużo miłości, spokoju, radości, wspaniałych chwil z najbliższymi, wspólnego śpiewania kolęd.

A popos kolęd:

Dziś od rana praca wre.
Makowiec upieczony.
Mak parzony, mielony jak Pan Bóg przykazał a nie jakieś puszkowie nie wiadomo co.
W tej puszce masa ma nawet kolor inny o smaku nie wspominając.
Mój makowiec z miodem spadziowym, pachnie obłędnie:
Częstować się:



Spód kruchy, nadaje się pod najcięższe ciasta pieczony razem nigdy nie jest zakalcowaty.
Może komuś przyda się, przepis Babuni:
-10 łyżek mąki
-20 dkg masła
-4 żółtka
-cukier wanilinowy, waniliowy lub płaska łyżka cukru pudru
-2 płaskie łyżeczki bakinu czyli proszku do pieczenia.

A posypka:
100 gr masła
100 gr cukru
200 gr mąki.

Wesołych Świąt

Beatko, piękne życzenia, dziękujemy i nawzajem