Forum Ogrodnicze Oaza

"3. pszczoły nie lubią intensywnych zapachów typu perfumy i alkohol." Wtedy żądlą, czy się nie zbliżają? Nie wiem, czy jestem uczulona na jad pszczoły, bo nigdy nie miałam z żadną tak bliskiego kontaktu. Za to po użądleniu przez osę bardzo puchnę i nie schodzi to ponad tydzień.

Herbatnik wrote:
Mam tak samo, a najważniejsza jest różnorodność. Obce gatunki roślin zmieniają nasze ekosystemy, bo wspłóżyją z nimi czy korzystają z nich inne mikroorganizmy, a to początek całego łańcucha pokarmowego. Dąb czerwony rozkładają inne grzyby i inne grzyby mają z nim mikoryzę niż nasze dęby. Bardzo krucha jest równowaga biologiczna, ale my nasz gatunek oczywiście uważa się za najmądrzejszy. Można wprowdzać obce rośliny, ale takie, które nie będą się rozprzestrzeniać, bo wymarzną. "Zbiegła" aronia też jest problemem w niektórych rejonach.

Na użądlenia pszczół, os jak najszybciej przyłożyć kompres nasączony octem spirytusowym, owinąć by nie wysychało, np. folią stretch i na jakiś czas zostawić. Zawsze mam ocet pod ręką, bo biegam na boso, a w drugiej połowie lata kwitnie biała koniczyna usytuowana przy ziemi, więc często mnie pszczoła użądli, bo na nią nadepnę. Ocet tu działa bardzo dobrze.

newrom wrote:
Proszę, oto chaszcze





Wytępić to one raczej niczego nie wytępią, wydaje mi się, że koegzystują dość zgodnie.

Co do miododajnych - a niezbyt inwazyjnych - to jeszcze skromny tymianek, macierzanka, oregano... Owady przy nich szaleją!

Na szałwi jest rój pszczół i trzmieli

Lawenda

Babcia Ala wrote: Są dwie aronie, melanocarpa czyli czarnoowocowa i śliwolistna - prunifolia, krzyżówka czarnoowocowej z aronią czerwoną, i to ona często daje nogę z upraw bo wydaje dużo odrostów korzeniowych.

whitedame wrote:
No właśnie, rozsiewa się tam gdzie jest niska trawa lub czysta ziemia. Młode siewki bardzo łatwo są zagłuszane przez inne rośliny.
Uważam że lepszy byłby las z robinii niż sosny na piasku. Jeden i drugi nienaturalny - tyle że w akacjowym jakoś więcej roślin w podszycie.

CHI

Obecnie prawie wszystkie linie pszczół są selekcjonowane na zmniejszenie instynktu obronnego. Z tych z którymi miałem do czynienia to Sklenar G10 jest chyba najbardziej tolerancyjny, przeglądy w chłodzie, wietrze, mżawce - nie ma ataku. Co oczywiście nie oznacza że nigdy się żądła nie dostanie. Ostatnio dostałem dwie szczepionki jak musiałem im zrobić rewolucję po zmroku.
Oczywiście czasami się zdarzają killery, głównie u starszych pszczelarzy z jakichś enklaw. Oj potrafią one dać czadu, a promień ochrony gniazda miewają większy niż medialne pszczoły zafrykanizowane

Pszczoły nie atakują jak ktoś stoi na drodze, mogą gdy np wlecą z rozpędu i się zderzą lub wplączą we włosy. To reakcja obronna jak na nadepnięcie czy próba utłuczenia. Ale oczywiście masz rację, lepiej postawić ul wylotkiem w taką stronę by pszczoły miały swobodny start - lub przed ulami zrobić żywopłot/krzew itp żeby musiały ostro lecieć w górę. Obecnie brak przepisów z tego co się orientuję w kwestiach ustawienia uli (oczywiście kodeks cywilny mówi ogólnie że nie można utrudniać innym z korzystania z ich własności etc), ale śmiało można się oprzeć na starych wytycznych dotyczących odległości od granicy działki, osłon itp.

Mandorla! To one walczą o życie Łan jest wtedy jak nic innego nie ma szans, pokażę na fotce gdy pojadę w jedno miejsce jak to na grządce wygląda
Tak czy inaczej jestem w szoku, pierwsze widzę. Jesli nie tajemnica to gdzie to jest?

Babcia Ala, jad pszczół i os jest inny. Jeden jest kwaśny i ocet nie pomoże, a drugi zasadowy i wtedy ocet go neutralizuje. Przynajmniej częściowo. Oczywiście nie pamiętam który jest który, ale nie jestem uczulony i najczęściej nawet opuchlizny nie mam.

Ule na balkonach są z jednej strony dobre dla pszczół bo wysokość i łatwiej się startuje, ale w lecie na dachu czy balkonie jest patelnia. Pszczoły zużywają ogromne ilości energii i wody do chłodzenia gniazda.
W niektórych miejscach takie posadowienie chroni też przed misiami, szopami itp.

O tym że zapachy zwiększają agresję czytam od lat i nie bardzo widzę potwierdzenie. Z jednym wyjątkiem. Zapach jadu, dla ludzkiego nosa to zapach mocno przejrzałych bananów. Robiłem raz test i banan jakoś nie wzbudził agresji, ale to jednorazowy test - może zaważyły inne czynniki.

Kaju, istnieje przekonanie że silny zapach prowokuje do ataku. Co do Twojego uczulenia to na jad pszczoły możesz być również uczulona, albo nie. Mają odmienny skład. Wiem że są terapie odczulające, jeśli bardzo puchniesz to może warto przemyśleć bo przy pechowym użądleniu można się udusić.

Obiecany łan trojeści:


Żylistek, spory krzew miododajny. W czasie kwitnienia obsypany kwiatami.


Moszenka południowa, na zdjęciu niezbyt dużo kwiatów bo inne rośliny ją zarosły. A moszenki kochają słońce. Rodzina bobowatych, dawniej motylkowych. Rośnie wszędzie, byleby nie w bagnie. Nie zaobserwowałem ani samosiewu, ani odrostów korzeniowych. Kwitnie w zasadzie od czerwca do jesieni na tegorocznych pędach, dodatkowo ozdobą są torebki nasienne.



Peonia/piwonia



Parzydło leśne



I na koniec:



Utrapienie wilgotnych, zacienionych działek. Zemsta Sąsiada. Wspaniałe zioło na podagrę oraz inne dolegliwości i dodatek do sałatek (jeśli ktoś wierzy tym co jedzą chwasty ;> ). Wróg którego nawet roundup się nie bardzo ima.
Jego wysokość Podagrycznik
Tak. On jest miododajny, daje miód o ciemnej barwie i dość specyficznym smaku. Jako dodatek do wielokwiatu zwiększa bukiet smaków. Jednak sam w sobie chyba wymaga konesera bo wg mnie jest zbyt intensywny (a jestem miłośnikiem gryczanego).

Ostrzegam, raz przywleczony jest bardzo trudny do wytępienia. Rozłazi się strasznie i zagłusza inne rośliny.

Podagrycznik aż taki maczo nie jest bo wystarczy go dziabnąć motyczką jak zaczyna odrastać i po kilku takich dziabnieciach nie odrasta ale skubany wrasta w inne rośliny i stąd się odradza. Od lat w drodze na działkę przejeżdżam obok stanowiska rdestowca chyba japońskiego a teraz okazało się, że drugim chwaściorem rosnącym obok jest trojeść. . Nawet mi się podoba to zioło. Łatwiej zaimplementować z kłącza czy z nasiona?

KaLo wrote:
No nie wiem, mój jest, wystarczy, że zostanie kawalątko korzenia i za jakiś czas robota da capo. W dodatku żadne "dziabanie motyczką" w grę nie wchodzi, bo zarasta mi rododendronowo, a różaneczniki mają płyciutki system korzeniowy. Zostaje paść na kolana i "tymi ręcyma" wyciągać całe "ośmiornice" - albo pogodzić się,że jest, jak jest.
Trochę mi lepiej jak wiem, że moje łany podagrycznika są pożytkiem dla pszczół.

Nawiasem, rododendrony też są, próbowałam kiedyś "miele di rhododendro", jaśniutki i średnio intensywny w smaku. Ale zapewne z dzikiego alpejskiego gatunku, nie z kultywarów.

Bardzo ciekawy wątek, muszę przyznać.

Podobno młode kłącze - takie jak perzu, w pierwszym roku warto odchwaszczać żeby nie padła. Choć u mnie zdecydowanie lepiej zadziałały nasiona, ale tu dodatkowy rok do kwitnienia (po 2 latach powinny być pierwsze kwiaty). Nasiona szybko tracą zdolność kiełkowania.
Tylko uważaj, bo możesz dostać karę w milionach złotówek albo pójdziesz na garnuszek państwa .

"Zgodnie z informacjami zawartymi na stronie Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, naruszanie przepisów dotyczących Inwazyjnych Gatunków Obcych (IGO), które stwarzają zagrożenie dla UE i Polski, jest przestępstwem lub wykroczeniem. Kara za z ich złamanie wynosi do 1 000 000 zł, a posiadacze zapasu IGO, którzy nie zastosują się do schematu postępowania podlegać będą także karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. Działania nieumyślnie podlegać będzie grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2."

To ja rozważę powrót do hobby wikinga, za palenie, gwałcenie i mordowanie chyba są niższe kary

Podagrycznik oczywiście na się zwalczyć, koszenie też działa. Ale.. no trzeba kosić, kosić, kosić, aż w końcu się go zagłodzi. Dziabanie motyczką jest spoko, pod warunkiem że takie hobby masz i całymi dniami dziabiesz
Bo jak mało casu to każdy przerwany pęd podziemny staje się nową rośliną - podobnie jak przy perzu.

Łatka wrote:
Oczywiście rododendrony są miododajne, a do tego uzyskuje się z nich "szalony miód". Niestety u nas chyba tylko pojedyncze ogrody (może ten w Mosznie) mają dość tych roślin by myśleć o polizaniu plastra (o ile pszczoły miodne przyniosą ten nektar).

Jest mnóstwo durnych przepisów, dlaczego akurat ten miałby być mądry? Ponad 30 lat przejeżam obok tej trojeści i ani jej mniej ani więcej. Rdestowca było kiedyś ze 3x tyle co teraz.
Jak mi ptaki "zasieja" coś na działce to mam karnie odpowiadać ja ? Ciągle coś wyrasta, a to dąb, chociaż w pobliżu nie ma żadnego, a to berberys, czerwona leszczyna- mateczne drzewo jest kilka działek dalej albo kasztan, chociaż nie widać żadnego w bliższej i dalszej okolicy. To i trojeść może się przyplątać.

No, w Wojsławicach też by z łyżkę uzbierały. I może w Siruwii w Karkonoszach.
Do mnie przylatują głównie trzmiele, choć nieopodal mam pasiekę bardzo fachowego mistrza pszczelarskiego.

KaLo wrote:

No jak sam zauważyłeś, przepis nie musi być mądry. A zresztą. Co jest łatwiej złapać, srokę (choćby jedną) za ogon, czy człowieka?

Zakaz siania maku nadal obowiazuje?

Obowiązuje, ale z innej ustawy i tam nie ma tak wysokich kar, o ile się nie mylę.