Forum Ogrodnicze Oaza

Gosiu, róże rabatowe przycinam zawsze jesienią, wyjątkiem są oczywiście pnące i krzewiaste. Chyba już nie pamiętam, żeby jakaś mi wymarzła, na zimę przykrywam tylko obornikiem.

Gosiu, Margolko, Danielo macie zupełną rację jest to leszczyna pogięta. Ma już około 10 lat, rośnie wolno, jeszcze mnie nie przerosła, ma tak na oko 150 cm. Najładniej wygląda wczesną wiosną, kiedy zaczyna wypuszczać liście. Wycinam tylko dzikie pędy, które wyrastają poniżej szczepienia. Czasami przywiązuję kilka pędów do podpory żeby rosła wyżej.

Romo pierwszy raz słyszę o takiej rasie ,ale tak moja Nelcia jest nawet bardzo podobna, być może jakiś jej przodek tak wyglądał.

Marto- jest to jedna z ras szwajcarskich i na szczęście niezbyt popularna w Polsce. Tu możesz poczytać więcej o tej rasie, co być może pozwoli Ci bardziej zrozumieć swoją sunię.Nie są to psy zbyt łatwe a tym bardziej kiedy jest mieszańcem.
www.szarik.pl/rasa-206-entlebucher.html
Wracając do meritum Co kieruje Tobą,że obcinasz róże jesienią? Dotychczas wydawało mi się,że należy robić to dopiero wiosną jak zakwitną forsycje.Chętnie posłucham Twojej argumentacji

Marto ciekawa jestem z jakiego rejonu kraju pochodzisz, że przycięte jesienią róże Ci nie wymarzają. Romo jakiej argumentacji nie użyłaby Marta Tobie przycinania jesiennego nie polecam, sobie zresztą też nie.
A leszczyna piękna.

Dzięki Romo za informacje. Moja psinka rzeczywiście ma charakterek. Dzisiaj żeby ją złapać na podwórku musiałam wróci do domu po wędzony boczuś, bo żadne inne argumenty do niej nie trafiały.

Gosiu i Romo mieszkam na granicy Warmii i Mazur, zimy są u nas dosyć ostre, a więc i tak róże są przemrożone w wyższych partiach. Wiosną ponownie je ścinam, zostawiając 4 do 5 pączków. Zawsze na zimę krzaki obsypane są obornikiem i tak jak wcześniej pisałam dawno już nic mi nie wymarzło, a ścinam je tak ponad 20 lat Trzy lata temu wsadziłam Nostalgię i Kronenburg, szczególnie ta pierwsza podobno jest słabiej mrozoodporna, ale u mnie sobie radzi doskonale.

Martuniu - cieszę się z Twojej dobrej opinii o Nostalgii - mam nadzieję, że i w moim ogrodzie będzie dobrze sobie radzić.
Psinka z charakterkiem - skąd ja to znam

Gosiu-nie dlatego pytałam,że chcę to zastosować u mnie ale ciekawiło mnie uzasadnienie. Mam kolegę ogrodnika który również przycina róże przed mrozami i twierdzi, że to absolutnie nie jest ze szkodą dla krzewów bo co to za różnica, czy krzew ma 1m czy 1/2 m skoro i tak wiosną należy przyciąć do żywej tkanki. Ja nadal zostanę przy przycinaniu wiosennym.
Marto-zawsze do usług

Martusiu to tylko pogratulować i życzyć by tak dalej było, ja jednak nie zaryzykuję cięcia jesiennego, raz zaryzykowałam i źle się to skończyło.

Otóż, włączę się do rozmowy o jesiennym przycinaniu róż - ja swoje okrywowe również przycinam najpierw jesienią, a potem wiosną w czasie kwitnienia forsycji. Niektóre źródła tak zalecają, ze względu na to, że róże okrywowe The Fairy potrafią bardzo wybujać, a że są bardzo kolczaste zimą po prostu przeszkadzają, czepiają się ubrań...
Regularnie skracam je o ok. 50 cm, a potem wiosną tnę nożycami do żywopłotu na wysokości kolan. Po bardzo ostrej zimie niektóre, pojedyncze gałązki wymarzają, ale nie ma to szczególnego wpływu na bujność i kwitnienie moich róż

Margolko i Gosiu,nie chciałabym zapeszyć, ale myślę, że w czerwcu pokażę na zdjęciach jakość róż ciętych na jesieni i Nostalgię też.

Romko ja wiem,że na Ciebie mogę zawsze liczyć. Dziękuję

Dalu, nie miałam w swoim ogrodzie jeszcze róż okrywowych, choć od dawna mi się podobają. W twoim ogrodzie wypatrzyłam niejedną różę. Wszystkie tak samo piękne.

W jednym ogrodzie brak miejsca to bierze się drugi szczęściara! ja sam w moich 400m mam czasami ciężko wszystko ogarnąć a co dopiero tyle ile u Ciebie

Martusiu niektóre róże też podcięłam jesienią, bo musiałam trochę patyczków powsadzać .Oglądałam je dzisiaj i też się dobrze mają .Wiem ,że takie praktyki też sie stosuje .Mój wujek zawsze ścinał róże jesienią i pięknie mu kwitły

Co do obcinania róż ..ja też obcinam róże na zimę ...kopczykuję a jak już są większe mrozy nakrywam gałązkami z choiny..zawsze mam róże ładne

Podpisuję się pod tym co powiedział Adrian,ale trochę zazdroszczę przestrzeni

Adrianie, Iwonko tak na przedwiośniu, też mnie trochę przeraża powierzchnia nowej działki. Ale odwiedzam ją praktycznie co drugi dzień i już nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła zabrać się do pracy. Potem to już siłą rozpędu da się nad wszystkim zapanować. Tym bardziej, że pierwsze nasadzenia już są. Jest jeszcze jedna rzecz, która naprawdę mnie cieszy. Już nie muszę się ograniczać,jeśli chodzi o nowe zamówienia roślin. Właśnie zamówiłam sobie parę klonów i nawet dęba kolumnowego. Więc byle do wiosny.

Jadziu, Alinko cieszę się, że stosujecie te same pory cięcia róż co ja i wasze róże też nie wymarzają. Jak widać, tyle metod ilu ogrodników,ważne żeby był efekt.

Zazdroszczę Ci tego miejsca .Kloniki są fajne ,ale u mnie nie mogę mieć żadnych drzew bo zasłoniłyby moim kwiatkom resztki słonka .U mnie ewentualnie szczepione drzewka miałyby racje bytu .Miałam zamiar kupić kolumnowe jabłonki .ale odradzają mi, bo tam gdzie chciałam je posadzić jest tylko do 14 słonko

Jadziu, ja naprawdę wiem jak to jest kiedy w ogrodzie jest mało miejsca, widać to chyba w moim ogrodzie przydomowym. Przez lata upychałam roślinki gdzie się tylko dało, stad ten mój pomysł na nową działkę.Wiem,że są klony szczepione, które są dosyć małe nawet po wielu latach.

Zgadzam się, że jesienne cięcie róż to błąd-natomiast skracanie nic złego różom nie robi Skrócenie części pędów nie narazi krzewów na szkody, ważne, żeby ciąć w czasie dodatnich temperatur jak wszystkie inne cięcia korekcyjne. Sama nie praktykuję tego regularnie, ale zdarzało się, że czasem przycinałam zbyt wybujałe pędy.

Witaj Ewo
Trochę fioletu i różu tej zimy.