Forum Ogrodnicze Oaza

Comte de Chambord

Róża portlandzka
Hodowca: Robert & Moreau (przed 1858)
Kwiaty o barwie różowoliliowej, osiągają wielkość o około 10cm średnicy. Kwiaty są bardzo pełne o pięknym, intensywnym zapachu.
W pierwszym roku po posadzeniu, pierwsze pąki wypuściła na początku czerwca, mniej więcej w połowie czerwca kwiaty już były w pełni rozkwitu.
Osiąga wysokość do 1,5m.
Kwitnie od czerwca do września.
Według opisów szkółkarzy, jest różą dość odporną na choroby, jednak u mnie właśnie złapała jakąś chorobę i traciła liście. Po oprysku jest już lepiej.
Dobrze zimuje (do -32) i nie wymaga okrywania.

ja dopiero ja poznaje...ale urzekły mnnie płatki z delikatnie zaznaczonym nerwami

Piękna, pachnąca, nie choruje ale.... nie cierpi deszczu. Pąki momentalnie gniją



i jesienna

Jedna z ładniejszych róż historycznych.Na tyle ,że w tym roku dokupiłam kolejne.Piękny zapach,delikatny kwiat który lubi się chować.Mój najstarszy krzew w tym roku osiągnął wysokość ok 1,30 i kwitł cały sezon.I trzeba go podwiązywać bo bardzo lubi się "rozłązić"Wg.mnie może rosnąć nawet w małym ogrodzie i to taki żelazny zestaw

Nie przemarzł nawet patyczek. Fantastyczna róża! Ma wszystko co powinno być u róży: silny zapach, dobrą zdrowotność, mrozoodporność i ładne kwiaty. Praktycznie bezobsługowa. Idealna dla początkujących.

Moja Comte

W pierwszym kwitnieju trafiła na deszcze i oczywiście wiekszość kwiatów zgniła. Teraz czuje sie wspaniale w tej suszy.
Nareszcie kwiaty wyglądają tak jak powinny. U mnie ma ok. 1.2m i wypuścila teraz mase nowych pędów. Ponieważ doskonale zimuje będzie w przyszłym roku zachwycać
Czerwiec - nieliczne ładne kwiaty




i teraz

dodad wrote:
Dorota, w jakiej suszy? Przecież lało

Moja w drugim kwitnieniu

i moja

Piękna, choć delikatna i nietrwała róża.
Byłaby jeszcze piękniejsza gdyby nie to, że drugi sezon z rzędu uwzięły się na nią przędziorki
Zdjęcia z początku sezonu, kiedy jeszcze wyglądała jako-tako

Sadzona jesienią ubiegłego roku. Przezimowała znakomicie pod kopczykiem. Zbudowała zgrabny choć niewielki krzaczek, na którym zawiązała całkiem sporą ilość pąków. Właśnie zaczyna swoje pierwsze kwitnienie. Wspaniały zapach niezależnie od pogody i pory dnia.

Jeszcze maleńka, a już mnie zachwyca. Nie mogę się od niej oderwać..... szczególnie nosa.

Jak przesadzę z ilością zdjęć to proszę mnie kopnąć.

Krzaczor wielki się u mnie zrobił, ale oczywiście znów deszcz Uch nie ma szczęścia ta róża.

Zapach upojny. Po deszczu płatki się sklejają, często później nie chcą się otwierać, czasami palcami je rozklejam ale nie zawsze to pomaga. W towarzystwie żurawki krwistej (chyba ).

Nie wiem dlaczego ale bardzo słabo u mnie przyrasta..... właściwie wcale.

No widzisz Ewka a ja musiałam ją zredukować o połowę bo nie można było przejść.
Mimo, ze zime przetrwała cała zielona wiosna ścięłam pędy na wys. ok.70 cm. Długo ni puszczała, miałam obawy czy jej nie zamordowałam. Ale teraz zachwyca. Równa, zgrabna, doskonale obsypana pąkami. Warto ciąć Tyle, ze zdjęcia dobrego jej zrobic nie mogę, bo kwitnie do środka rabaty

Moja Comte posadzona tej wiosny (jak większość moich róż) zachwyca mnie niezmiennie. Jest śliczna, pachnie obłędnie, kwitnie prawie bez przerw, zdrowiutka. Nie zrażają mnie nawet mumifikujące się kwiaty po deszczu.