Forum Ogrodnicze Oaza

Później kwitnie większość o żółtych kwiatach. Yellow River w tym roku ma szczęście:





W mieście mam jeszcze jedną żółtą, Elisabeth (brooklyńską) - jeszcze sobie drzemie. Już nie mówię o "górskiej".
Sądzę, Alu, że mogłabyś sobie taką posadzić, sprawdzą się w ostrzejszym klimacie.

Dokładam jeszcze gwiaździstą Powderpuff, bo to szczyt kwitnienia:

Ta żółtych kwiatach docelowo dość wielka będzie chyba, a ogólnie jest bardziej wrażliwa na mróz niż inne magnolie (nie mam na myśli kwiatów tylko zimowanie), czy standardowo?

Co do YR, to jest wielka.



Sięga do płaskiego dachu naszego piętrowego klocka.
Jest całkowicie mrozoodporna pod względem odporności drzewa, nie kwiatów. Twierdzę tak, bo mam ją bodaj od 2002 roku, a więc po drodze były ze dwie naprawdę poważne zimy, w tym straszna 2011/12, gdy straciłam sporą część mieszkańców ogrodu.Poniżej -20 stopni cały styczeń, bez śniegu, ziemia pękała. A nie zmarzły nawet pąki, oczywiście zabezpieczone futrzastymi "skorupkami".

Mam we Wrocławiu jeszcze młodą ( 5 lat?) Elisabeth, też nic jej się nie dzieje, ale nie została przetestowana, bo te zimy wiadomo jakie.

W górach mam najmłodszą z nich, Yellow Bird; rośnie w marnej glebie i w cieniu, więc pąków kwiatowych małowato. Pewno się to zmieni z uzyskaniem "ciała" umożliwiającego dostęp do większej ilości światła. Ale przemarzać nie przemarza.

Jeszcze trochę kwiatów Yellow River, nie umiem sobie odmówić.









Jeszcze Heavenly Scent



i niesamowite kwiaty Galxy

Moja Aleksandrina
Najpierw, chyba obrażona za jesienne podcinki przy nóżkach, zaczęła zrzucać pąki, po czym się rozmyśliła i zakwitła.

Jędruś, jesteś pewien, że zrzucała pąki sama z siebie? Bo ja co roku obserwuję, jak pąki "koszą" kosy - i takie ucięte leżą pod drzewem.

Aniu - nie jestem pewien.
Prawdę powiedziawszy zafiksowałem się na tym, że na pewno odchoruje moją radosną twórczość.
I wszystko mi się zgadzało... książkowo wręcz ... aż do teraz
Kosów u mnie i w najbliższej okolicy całe mnóstwo... robię co mogę, żeby z resztą ptactwa trzymały się blisko domu ale fakt, na przednówku wykładałem niewiele i może się połakomiły na pąki.
W przyszłym sezonie poobserwuję... mam nadzieję doczekać.
A ta Twoja żółta/(nie)żółta, bardziej sorbet waniliowy... cudna.

To chyba nie kwestia głodnych brzuszków. Na własne oczy widziałam, jak kos "pach" - i pąk leci na ziemię. Następny "pach" - leci drugi.
Są takie ptaki - altanniki, też ścinają kwiaty dla ozdoby altanek godowych, do których wabią samice, ale po co to robią kosy - nie wiem.
W tym roku Yellow River ma wyjątkowego fuksa - zwykle kwiaty brązowieją przynajmniej w części, bo o tej porze przymrozki są regułą. Starczy jedna noc ze spadkiem niżej zera.
To druga pod względem wieku, ale największa z moich magnolii. Jak ją kupowałam, nie mogłam uwierzyć w szczęście, że są takie - nie w odcieniu różu.
Ale to było prawie 20 lat temu, człowiek mądrzeje z wiekiem.

Dokładam jeszcze widok z okna sypialni, który jest teraz pierwszym, co widzę rano:



Yellow River nie jest tak gęsto upchana kwiatami, jak to ma miejsce w przypadku magnolii Soulange'a, za to kolor płatków, nieodmiennie przywodzący mi na myśl pożółkły ze starości jedwab sukni ślubnej - to lubię!

No niestety, wszystko przemija, a kwitnienie magnolii zawsze za szybko.
Yellow River jeszcze wygląda nieźle, ale też się sypie.





Od zachodu jest chyba trochę zimniej, kwitnie i "mała" soulangeana, i Powder Puff - i wreszcie Susan.





No i zaczyna Elisabeth.







Dla mnie sezon oczywiście będzie jeszcze trwał, w Karkonoszach pewno wszystko w pąkach, a w najlepszym razie zrzuca łupinki.

Aniu, one wszystkie piękne, nie umiem się zdecydować, ta czy tamta, a w sprzedaży są chyba teraz.
Moja Zuzanka z wczoraj

Piękne te wszystkie magnolie, tylko stanowczo za krótko kwitną. Ja mam tylko Aleksandrinę, już zrzuca kwiaty.

Dziewczyny, rada na krótkie kwitnienie jest taka: dosadzić następne trzy, albo lepiej cztery, o różnym czasie kwitnienia.

Alu, Zuzia prześliczna, jaka gęsta! Widać, że ma dostatecznie dużo światła.

Ja mam sezon przedłużony bardzo istotnie dzięki rozdwojeniu, w jakim żyję od dwudziestu lat. W Karkonoszach dopiero zaczynają. G.H. Kern



Liliflora nieznanego imienia, oszukańczo sprzedana mi lata temu w Castoramie jako brooklyńska





Rustica Rubra jeszcze bardziej w tyle, a naprawdę żółta Yellow Bird i młodziutka Alba Superba w ogóle dopiero przecierają oczy.

Marlenka wrote:
Twoja zaczyna, moja zrzuciła... i też mam tylko tą jedną.

Moja Susan

Łatko masz najpiękniejsze magnolie, niesamowite!
Sama mam patyczki Elizabeth i Soulageana. Może kiedyś będą tak cudne jak twoje.
Teraz zakochałam się na twoich zdjeciach w Haeven scent i Galaxy, ale mogę dosadzić tylko jedną Która na żywo robi większe wrażenie?

Dziękuje za miłe słowa.
Co do wyboru miedzy Galaxy a Heavenly Scent, to zależy, ile masz miejsca.
Galaxy jest zdecydowanie kolumnowa. Ma większe kwiaty o fantastycznie wygiętych płatkach.

Za to Heavenly Scent zgodnie z nazwą pachnie, lekko, ale jednak.

Z Elizabeth będziesz mieć pociechę, u mnie właśnie ma szczyt kwitnienia.







Długo i ślicznie kwitnie też Genie, tylko trudno zrobić dobre zdjęcie całego drzewka.

Ann.